[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skupiła się na niej. Ten rozdział powinien być kluczowy dla
całej historii i wymagał wytężenia jej rozproszonej uwagi.
Wyprostowała się, podłożyła poduszkę pod plecy i utkwiła
oczy w powieści.
Ale jak na złość przyszedł sen - i to prędko. Książka
wypadła jej z rąk. Odłożyła lekturę na bok i zgasiła lampę.
Zmęczona osunęła się na pościel i wtuliła twarz w drugą
poduszkę. Spała w tym gniazdku aż do rana. Kiedy się
obudziła, uświadomiła sobie, że śniła o Spencerze i że był to
sen niezwykle erotyczny.
Tamara nie mogła sobie dokładnie wyobrazić Jilliane w
chałupie", na którą łożył Spencer, ale czuła, że córka
wplątała się w coś nieciekawego. Zmieniła zdanie, gdy
zobaczyła przytulny, biały domek z brązowymi okiennicami i
błękitnymi gzymsami. Stał na zboczu pagórka o jakieś
dwanaście jardów od szosy wijącej się serpentynami w
kierunku najwyższego wzniesienia w Rapid City. Ten ładny
budynek leżał w mieście, jednak z dala od miejskiego zgiełku.
Lśniące porsche - na drodze dojazdowej - z pewnością zostało
umyte dziś rano, bo nie było na nim ani śladu wczorajszej
zamieci. Wyjrzała przez okienko, żeby sprawdzić adres na
skrzynce pocztowej. Zgadzał się z tym, który podała jej
Jilliane. Więc ona tu mieszka. Właścicielem samochodu jest
niewątpliwie Matthew, rozpieszczony synalek Spencera. W
przyprószonym śniegiem ogrodzie, z którego teraz przyglądała
się jej wiewiórka, wiosną na pewno kwitły hiacynty, lilie,
tulipany, ale Jilliane tego nie zobaczy.
Tamara wyprężyła swą zgrabną, purpurowo - czarną
sylwetkę. Tu coś wciągnęła, tam coś wypięła. W czerwonym
kolorze zawsze było jej do twarzy. Spiralny wzór na
wełnianym swetrze podkreślał jej poczucie pewności siebie i
kobiece kształty. Skórzana kurtka ze stojącym kołnierzem i
czarne buty, zakrywające łydki, grzały dobrze. Przestała się
zajmować sobą, bo oto wchodziła po schodach na werandę.
Ogarnęła wzrokiem ten miły budyneczek, tak czarujący jak
domek dla lalek. Przez chwilę szukała dzwonka, wreszcie
znalazła, nadusiła przycisk. Powtarzając sobie, że
najważniejsze, to się nie denerwować i działać z głową,
zadzwoniła jeszcze raz.
W drzwiach stanęła Jilliane. Matka i córka bez słowa
padły sobie w objęcia. Oczy Tamary raz po raz nabiegały
łzami. Jilliane odezwała się pierwsza:
- Mamusiu, chciałabym ci przedstawić zięcia. Matthew,
chłopiec o przyjaznej, ale niespokojnej twarzy, niczym nie
przypominał swojego ojca. Widziała przed sobą nędznego,
wstrętnego niegodziwca, samoluba, który pozbawił Jilliane
sensu życia. Odkąd dowiedziała się o wybryku Jilliane,
określała młodego Goddarda takimi albo jeszcze gorszymi
epitetami. Wyobrażała go sobie jako pociągającego, rasowego
mężczyznę, a nie ohydnego wycackanego lalusia. Miał
dołeczki w policzkach i równiutkie ząbki, jakich w życiu nie
widziała. Do diabła! To był dzieciak, który dopiero wyskoczył
ze śpioszków. Jak Spencer mógł dopuścić, żeby tak
zmarnował młodość? Dlaczego nie próbował powstrzymać
swojego jedynego dziecka przed takim krokiem?
- Dzień dobry. Bardzo mi miło. Pani Beattie, jak sądzę -
powitał ją Matthew głosem wyraznie podobnym do ojca.
Zanim go nie usłyszała, nie mogła uwierzyć, że to syn
Spencera. Podał jej prawą rękę, a lewą nerwowo odgarniał z
czoła krótką czarną grzywkę. Stał sztywno, jakby połknął kij.
Domyśliła się, że jego kolana drżą tak samo jak jej.
- Dzień dobry, Matthew. Bardzo mi miło cię poznać -
odpowiedziała, starając się zachować spokój.
Bóg jeden wie, jak była zdenerwowana. Do tego
przyczyniła się częściowo obecność Spencera, który musiał
być w pokoju za przejściem zasłoniętym przez Matthew'a.
Kiedy Tamara w towarzystwie młodego stadła weszła do
salonu, Spencer, ubrany w dżinsy i pulower, podniósł się z
sofy pokrytej jasnym perkalem. Wydawał się zbyt wielki i
potężny, żeby się czuć dobrze w tak małym i dziwnym
pomieszczeniu. Z szerokim uśmiechem czekał, aż zostanie
przedstawiony.
- Mamo, czy znasz... - zaczęła ciepło Jilliane.
- Ach, pani doktor Beattie, chciałbym pani przedstawić
mego tatusia, Spencera Goddarda - rzekł Matthew.
Tamara nie zamierzała dłużej udawać nieznajomej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]