[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o czym rozmawialiście z moim ojcem?
 O tobie, Jenny. Prosiłem Jocka o twoją rękę.
A on odmówił.
Serce Jenny zadudniło w piersi jak młot.
 Simonie... Co ty mówisz...
 Twój ojciec powiedział, że nigdy nie dopuści,
żebyś wzięła sobie za męża łotrzyka. Powiedział mi,
że mam trzymać się od ciebie z daleka.
 Wielki Boże... Ojciec w ogóle mi o tym nie
powiedział. Simonie, ale jakby to było, gdyby tamtej
nocy cię nie pojmano?
 Prawdopodobnie i tak bym wyjechał, chociaż
na trochę. Ja już wtedy myślałem, żeby swoje życie
zmienić. Mój ojciec zawsze nalegał, żebym się uczył,
a ja byłem uparty, jak to każda młoda zapalona
głowa. Ukończyłem uniwersytet, owszem, wcale
jednak tego nie wykorzystałem, tylko wróciłem nad
zatokę, do przemytu i nielegalnego handlu. Ale
kiedy uświadomiłem sobie, że kocham cię, Jenny,
114 Susan King
zapragnąłem zmienić swoje życie na inne, lepsze
i bezpieczne. Pojąłem, że wcale nie chcę być przez
całe życie tylko szmuglerem.
 Ale dlaczego nie wróciłeś wcześniej?
 Przeklęta, głupia duma! Najpierw chciałem
osiągnąć wszystko, co sobie umyśliłem. Słowa twe-
go ojca głęboko zapadły mi w serce, Jenny, dlatego
postanowiłem twardo, że mu udowodnię, jak bar-
dzo się myli. I sobie samemu też udowodnię, że
jestem czymś więcej niż ściganym przez prawo
łotrzykiem, którego jedynym majątkiem jest zamek
popadający w ruinę.
 Nigdy nie dbałam o to, czy prawo cię ściga, czy
nie!  oznajmiła Jenny porywczo, obejmując go
jeszcze mocniej.  Powiedz mi teraz dokładniej, co
robiłeś przez te dwa lata.
 W Edynburgu mieszka dawny przyjaciel mego
ojca, jest sędzią w Sądzie Najwyższym. Ten czło-
wiek okazał mi wielką przychylność. Był obecny,
kiedy mnie sądzono, potem, gdy siedziałem już
w lochach, użył swoich wpływów, żeby zapewnić
mi lepsze traktowanie. A kiedy wyszedłem na
wolność, znalazł dla mnie zajęcie w Zarządzie Ceł
i Akcyzy. Znałem się przecież i na prawie, i na
przemycie. Taki znawca mógł okazać się bardzo
przydatny!
 Ale czemu nie odzywałeś się do nas?
 Przekazałem ci wiadomość przez jednego z mo-
ich przyjaciół. Mówiłem ci już. Ale nie otrzymałem
żadnej odpowiedzi. Milczałaś, a ja mogłem wysnuć
z tego tylko jeden wniosek.
Srebrny ogień 115
 Nikt nigdy nie przekazał mi żadnych wieści
od ciebie, Simonie. Gdybym wiedziała o wszyst-
kim, natychmiast pośpieszyłabym do Edynburga.
Nieważne, czy z błogosławieństwem ojca, czy
bez niego!
Simon uśmiechnął się i czule pogłaskał Jenny po
głowie. Jego usta poszukały jej ust, już całował,
słodko, namiętnie. %7łar tego pocałunku ogarniał
Jenny, zdawał się odbierać jej całkowicie władzę nad
swym ciałem. Ono rządziło się teraz same, drżące,
spragnione rokoszy, odebranej mu tyle lat temu.
Teraz, cudownym zrządzeniem losu, rozkosz po-
wróciła, ciało Jenny delektowało się pieszczotą, jej
serce przepełnione było miłością, ale był w nim
również ogromny żal. Ileż ten najdroższy jej czło-
wiek musiał wycierpieć za tych, których kochał....
Nie mogła powstrzymać łez, popłynęły po policz-
kach szerokim strumieniem. Smukłe palce Jenny
wsunęły się pieszczotliwie w gęstą, ciemną czup-
rynę. Milczała, bo po co szukać słów, kiedy każde
z nich będzie teraz nieporadne, nieprawdziwe. Te-
raz tylko jej ręce, usta, tylko jej ciało potrafi wyrazić
to, co dzieje się w sercu.
Palce Simona natrafiły na guziczki, ukryte pod
pliską. Rozpiął je i staniczek sukni rozsunął się na
boki. Duże męskie dłonie spoczęły na piersiach
Jenny, osłoniętych teraz tylko cienkim batystem
koszulki. Prawie ich nie dotykał, a jeśli nawet, to tak
delikatnie, jakby nie on dotykał, a księżyc muskał je
swą poświatą. Ale serce Jenny i tak biło jak oszalałe,
i tak brakło jej tchu. Ona tych rozkosznych doznań
116 Susan King
nie miała od czterech lat, od tego dnia, kiedy Simon
zostawił ją ze złamanym sercem.
Ciemna głowa pochyliła się, usta Simona do-
tknęły piersi Jenny. I nagle stało się tak, jakby czas
zatoczył koło i powrócił do tamtej nocy sprzed lat.
Do tamtej nocy, kiedy Simon odszedł, ale przedtem
on i Jenny spotkali się potajemnie. Ich pocałunki
były tak samo zachłanne jak ich ręce błądzące,
dające rozkosz wzajemną spragnionym ciałom. Ona
była gotowa na wszystko. On  nie. Powiedział jej
o tym jak najczulej, najdelikatniej, w najbardziej
dżentelmeński sposób. Powiedział  jeszcze nie.
Choć i jego ciało błagało o spełnienie.
Ale tej nocy będzie inaczej. Tej nocy Jenny należeć
będzie do Simona Lockharta. Pragnęła go desperacko,
a jego ręce, niespożyte w pieszczotach, udzielały jej
pragnieniom błogosławieństwa. Gdzieś w dole potęż-
ne fale biły o skały. Fale te obmywały duszę Jenny
Colvin z długich czterech lat tęsknoty, zabierały
w morską toń smutek, zapiekły gniew, oszczędzając
tylko to, czego tykać nie wolno. Jej miłość gorącą...
Cała namiętność, jaką Simon przechował dla
Jenny, rozpaliła teraz jego krew do białości. Dwa
długie lata spoglądał na słońce i księżyc przez
żelazne kraty i marzył o Jenny. Tylko o Jenny.
Przywoływał w pamięci jej głos, śmiech, dotyk rąk,
widział oczy poważne, ciemnoniebieskie, oczy naj-
piękniejsze. A teraz tę słodką Jenny, panią swoich
snów, trzymał w ramionach. Rozpłomienioną, chęt-
ną, obiecującą rozkosz największą.
Srebrny ogień 117
On zamierzał wszystko uczynić inaczej. Chciał
zabiegać o jej względy. Długie czekanie na miłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •