[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wolna wola? Strażnicy czasu ciemności w nią nie wierzą.
Tak, wiem o tym jęknęłam. A jednak tak właśnie jest, rozumiesz? Próbuję
znalezć jakiś sposób, który pozwoli mi wypełniać moje obowiązki tak, by nie kłóciło się to ze
wszystkimi moimi przekonaniami. Więc daj mi już spokój, dobrze? Czułam, jak ogarnia
mnie frustracja, a im bardziej byłam zdenerwowana, tym większej pewności siebie nabierał
Paul, mimo że był przemoczony do suchej nitki i ciągle tkwił na deszczu.
Więc dlaczego po prostu nie powiesz mi, kim on jest? Wtedy będziemy mogli
przydzielić mu anioła stróża. Otarł szyję z wody.
Przypomniałam sobie, co niecałą godzinę temu mówiła Nakita, i zrobiło mi się
niedobrze. Gdybym nie złożyła jej tej obietnicy, czy powiedziałabym mu teraz to, czego
chciał się dowiedzieć?
Twoim zdaniem to jest rozwiązanie? zapytałam. Naprawdę chciałam, żeby
Barnaba się pospieszył. Przydzielenie mu anioła stróża? Chyba trudno o większą
krótkowzroczność, nie sądzisz? Poza tym ten facet jest zdeprawowany. Jeśli nie zdarzy się
coś, co go zmieni, sprawi wiele cierpienia innym, i to tylko dla własnej przyjemności.
A więc patrzyłaś już w przyszłość szepnął Paul.
Nie odparłam. Nie miałam ochoty przyznać, że nie potrafię tego robić, co
powinien umieć każdy strażnik czasu. Serafini mi to powiedzieli.
A ty im uwierzyłaś spytał z pogardą, jakby to serafini byli czarnymi charakterami
w tej historii.
Nie mają powodu, żeby kłamać.
Ale Paul już nie słuchał. Frontowe drzwi skrzypnęły; szybko rzuciłam Sandy ostatni
herbatnik.
Chcę z nim porozmawiać zwróciłam się do niego, kiedy Barnaba i Nakita, kłócąc
się, wyszli z domu. Jeśli pomogę temu chłopakowi się zmienić, może jego przeznaczeniem
nie będzie przedwczesna śmierć. To wszystko. Poprosisz Rona, żeby się wycofał i pozwolił
mi spróbować? Jeśli pojawi się tu jakiś żniwiarz światła albo czarne skrzydła, będzie mi
bardzo trudno powstrzymać Nakitę od...
Zabicia go dokończył Paul, patrząc mi twardo w oczy. Każdy ma prawo wyboru,
nawet złego.
Nie przeczę. Spojrzałam w stronę Barnaby i Nakity, którzy powoli się zbliżali.
Ale po co pozwolić komuś dokonać złego wyboru, skoro wystarczy trochę wiedzy, by mógł
dokonać dobrego? Jeśli wstajesz z łóżka przy zaciągniętych zasłonach, nie zobaczysz słońca.
Ja tylko chcę rozsunąć zasłony, Paul. Więc przestań odciągać mnie od okna.
Zdawał się zastanawiać przez chwilę nad moimi słowami, zerkając w stronę
nadchodzących żniwiarzy.
Powiedz mi, kogo zamierzacie zabić zażądał, zanim zbliżyli się na tyle, by nas
usłyszeć. Może wtedy ci uwierzę.
Nie mogę zdradzić Nakity odparłam cicho. To moja przyjaciółka.
Byłoby łatwiej, gdybyś to zrobiła.
Kroki Barnaby były coraz głośniejsze, cofnęłam się nieco, by zrobić dla niego
miejsce. Nakita wymachiwała torebką, jakby chciała użyć jej jako młotka. Byłam
zdenerwowana, a kiedy Barnaba zobaczył moje puste ręce i zrozumiał, że oddałam miecz
Paulowi, westchnął ciężko.
Madison powiedział z przyganą.
Wyglądało na to, że nic ciekawego już się nie wydarzy. Chciałam, żeby Paul zniknął,
więc odwróciłam się do niego.
Paul właśnie się zbiera zauważyłam. Prawda?
W takim razie lepiej wezwij Rona. Ja nie mam zamiaru transportować go do domu.
Mnie nie trzeba transportować odparł Paul, z wyższością unosząc brwi.
A potem zakręcił się na pięcie i jakby rozpłynął się w ciemności.
Do jasnej anielki! wykrzyknęłam i cofnęłam się, zaskoczona. Ja tak nie potrafię!
Odwróciłam się do Barnaby i Nakity. Dlaczego ja tak nie potrafię?
Jezu, kiedy odzyskał swój miecz, mógł zniknąć w każdej chwili. Dlaczego nie zrobił
tego wcześniej?
Potrafisz stwierdziła Nakita, szybko dochodząc do siebie.
Tylko nie wiesz jak dodał Barnaba. Grace wydała okrzyk zdumienia.
Już mam! Już mam! zawołała. Jestem Grace, anioł prosto z nieba. Siedzę Paula,
co się Ronowi zaprzedał. I spieszyć mi się trzeba.
A potem zawirowała i tak samo jak wcześniej Paul rozpłynęła się w powietrzu.
Wkurzona, wsunęłam amulet za mokrą bluzkę.
Czy do tych gadżetów nie dają instrukcji obsługi? mruknęłam.
Jedno tylko było w tym wszystkim pozytywne: jeśli Grace śledziła Paula, nie mogła
śledzić mnie.
Barnaba zadrżał, a skrzydła, które wyrosły u jego ramion, przez chwilę migotały w
świetle ulicznych latarń.
Odlatujemy? domyśliłam się, a Barnaba kiwnął głową i okrywał mnie skrzydłami.
A co z tatą?
Nikt się nie odezwał, więc spojrzałam na Nakitę, która stała obok, wydymając usta.
Przypomniałam sobie, że wychodząc z domu kłóciła się z Barnabą.
Co z moim tatą?! Krzyknęłam.
Barnaba ujął mnie pod ramię i przyciągnął do siebie.
Siedzi na kanapie i ogląda telewizję.
Pachniał mokrym pierzem. Odepchnęłam go.
Co mu zrobiłeś? rzuciłam oskarżycielsko, a on się zaczerwienił.
Nic! wykrzyknął. Chodz, wysuszę cię po drodze. Nie poruszyłam się. Nakita
otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale Barnaba spojrzał na nią ostrzegawczo. No
dobrze już, dobrze. Po prostu przywołałem wspomnienie, w którym życzyłaś mu dobrej nocy
i poszłaś spać. Nie chcę was tu zostawić, nie mogę też spuścić na dłużej z oczu Shoego.
Twojemu tacie nic nie grozi. Możemy teraz wzbić się ponad chmury i ten deszcz?
Ukryta w cieniu Nakita mruknęła, że na pewno lepiej poradziłaby sobie z moim tatą.
Stojąc tam w deszczu, zastanawiałam się, czy Paul nie miał jednak racji. Mogłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]