[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiem, co jest mi potrzebne do pracy.
- A co z twoimi ludzmi? Jak sobie poradzÄ…?
- Gdyby nie potrafili przez kilka dni radzić sobie sami, nie
nale\eliby do mojej ekipy - oznajmiła chłodno.
Na twarzy Gustava odmalował się upór.
- Nie \yczę sobie, \ebyś wyje\d\ała - uciął ostro.
Przyglądała mu się ze zdumieniem. Zawsze zachowywał się
bez zarzutu, lecz tym razem wyraznie okazywał gniew, w
dodatku nie wiadomo z jakiego powodu.
- Wcale nie proszÄ™ ciÄ™ o pozwolenie.
- A powinnaÅ›, skoro ciÄ™ zatrudniam.
Joanna odetchnęła głęboko, by uspokoić nerwy.
- Nawet gdybyś mnie zatrudniał, to i tak nie byłbyś panem
i niepodzielnym władcą mojego czasu.
- Co to znaczy nawet gdybym cię zatrudniał"?
- Technicznie rzecz ujmując, wynająłeś usługi firmy
Manton Research, dla której pracuję. Tylko dyrektor
zarządzający mo\e wydawać mi polecenia.
- A kto jest dyrektorem zarzÄ…dzajÄ…cym?
- Tak się składa, \e ja, ale...
-W takim razie, pani dyrektor zarządzająca, składam
skargę na jedną z pani podwładnych, której się wydaje, \e
mo\e pracować na odległość. Ja jednak płacę za usługi pani
firmy, a nie za samowolne urlopy!
- Jeśli Ksią\ęca Mość raczy przeczytać umowę, którą
podpisał... - wycedziła - to przekona się, \e sprawy
pracownicze pozostajÄ… w gestii dyrektora zarzÄ…dzajÄ…cego.
Zatem to ja decyduję, w jaki sposób pani Manton powinna
wywiązywać się ze swoich obowiązków.
- Pani Manton dopiero co przyjechała, więc nie wyra\am
zgody na jej wyjazd.
- Pani Manton ma mojÄ… zgodÄ™ na wyjazd, to wystarczy.
- W takim razie uwa\am paniÄ… Manton za osobÄ™ wysoce
nieprofesjonalną i sugeruję, by to i owo przemyślała.
Joanna wpatrywała się w niego zdumiona. Co się z nim
działo? To nie był Gustavo, jakiego znała, tylko jakiś
wyniosły i bezczelny bubek.
Naraz przyszło jej na myśl, \e nie musi ju\ nigdzie
wyje\d\ać, uciekając przed niechcianym uczuciem, bo sama
obecność tego nowego Gustava znakomicie ją wyleczy.
Oczywiście w obecnej sytuacji zamierzała jechać z zupełnie
innego powodu - po prostu nie mogła ustąpić.
- Tak właśnie działa twoja firma? - ciągnął
oskar\ycielskim tonem. - Przyjmujesz zlecenie, dłubiesz przy
nim parÄ™ tygodni, potem znikasz, zostawiajÄ…c wszystko
podwładnym? Pewnie w Anglii masz jakąś inną pracę. Ja
jednak nie zamierzam tolerować...
Tego ju\ było za wiele.
- Jak śmiesz?! Wstydu nie masz, zarzucając mi coś
podobnego!
Zawahał się.
- W porzÄ…dku, posunÄ…Å‚em siÄ™ za daleko.
- O wiele za daleko!
- W takim razie cofam moje słowa, ale nadal nie akceptuję
twojego wyjazdu. Jaką mam pewność, \e wrócisz?
- Jestem kobietą honoru i to ci powinno wystarczyć -
oświadczyła z godnością Joanna. - Kiedy mówię, \e coś
zrobię, to tak właśnie będzie. A teraz mówię, \e wyje\d\am
do Anglii.
- PostÄ…pisz wbrew moim \yczeniom.
- Jakoś to zniosę - odpaliła i opuściła gabinet.
ROZDZIAA SZÓSTY
Akurat holem przechodził Billy, skinęła więc na niego.
- Przykro mi, kochanie, nastąpiła zmiana planów. Jedziesz
ze mnÄ….
- O nie, nie chcę być paziem!
- Nie zostaniesz nim, masz na to moje słowo - uspokoiła
go. - Spakuj kilka rzeczy i zbieramy siÄ™.
- Przecie\ miałem zostać!
- Ale teraz musisz jechać.
Udała się do swojej sypialni, spakowała szybko rzeczy.
Ręce jej się trzęsły ze zdenerwowania. Kiedy usłyszała
nieśmiałe pukanie, podeszła do drzwi i gwałtownie otworzyła
je na oście\.
- Mogę wejść?
Bez słowa odsunęła się i wpuściła Gustava do pokoju.
- Rozmawiasz ze mnÄ… jeszcze?
- Ostatecznie mo\emy zamienić dwa słowa.
- To i tak dobrze, bo chyba nawet na to nie zasłu\yłem.
Joanno, proszÄ™, wybacz mi moje zachowanie, nie mam
pojęcia, co we mnie wstąpiło. Oczywiście, \e musisz jechać,
skoro... skoro to konieczne.
W obliczu jego skruchy jej gniew wyparował natychmiast.
Ujęła się pod boki i spojrzała na Gustava, kręcąc głową.
- Jak mogłeś w ogóle podejrzewać, \e nie wrócę?
- To głupie, wiem. Po prostu te wykopaliska są dla mnie
ogromnie wa\ne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]