[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zebrały się do naga. Każda udawała że nie pożera wzorkiem idealnego do granic możliwości
ciała Sereny, ale i tak wszystkie zerkały z zazdrością. W głębi ducha miały nadzieję odkryć
skrywany kawałek z cellulitem, który od lat chowała pod mundurkiem, ale ona była tak
szczupła i nieskazitelna, jak się lego zawsze obawiały.
- Podobno pan Coates pali bardzo dużo trawy - powiedziała Serena, ściągając koszul-
kę, nieświadoma ich spojrzeń. - To dlatego teraz czyta tylko reklamy zamiast filmów. Pali
tyle, że nie może zapamiętać tekstu.
- Wiem - przytaknęła Jenny. - Patrzcie. - Odkręciła głowę niewinnie wyglądającego
popiersia Apolla i wyciągnęła ogromną torebkę z trawką.
Trzy starsze koleżanki zagapiły się na nią. Po co właściwie ta mała Jenny Humphrey
odkręca głowy posągom?
- Nie znaczy to, że mam ochotę - stwierdziła niewinnie Jenny. - Elise znalazła to przez
przypadek.
Nagle łysa głowa Aarona pojawia się w oknie domku i wszystkie dziewczyny pisnęły,
chowając nagie ciała pod ręczniki. Wyglądał tak, jakby część drogi do rezydencji Coatesów
przepłynął wpław. Miał mokre ubranie, a na policzkach wytrąciła mu się sól.
Vanessa postanowiła schować się przed nim, tak dla zabawy.
- Szybko, do sauny! Teraz!
Jenny otworzyła drzwi i dziewczyny wskoczyły do środka. Sauna była wielkości gar-
deroby Sereny, cała wyłożona białymi kafelkami, z miejscami do siedzenia na dwóch pozio-
mach. W oparach zobaczyły Elise skuloną w kącie na schodku, zawiniętą w wielki ręcznik, z
długą srebrną cygarniczką ze skrętem, która zwisała jej w ustach.
- Elise chce się ujarać - wytłumaczyła reszcie Jenny. Przysiadła na dolnym schodku i
podała przyjaciółce butelkę wody mineralnej Poland Spring. - Chce gadać tylko o tym, jaka to
jest nadal zakochana w moim bracie.
- Nie jestem. - Elise odkręciła zakrętkę i napita się wody. - A właściwie to jestem.
- Cóż, jest milutki - szczerze stwierdziła Serena.
Wspięła się na wyższy schodek i usiadła, krzyżując swoje wręcz śmiesznie długie i
idealne nogi. Gdyby Dan nie podchodził do wszystkiego tak śmiertelnie poważnie, to bez
wątpienia znowu by się z nim spotykała. Przynajmniej przez dzień czy dwa.
- Fakt - zgodziła się Vanessa, siadając na schodku poniżej Sereny.
Nadal trochę uważała Dana za swoją własność. Zerwali ze sobą. owszem, ale jeśli kto-
kolwiek mógł dawać Danowi oceny, to z pewnością ona.
- Chyba tak - dodała Blair, rozciągając się leniwie na dolnym schodku.
Ledwo pamiętała, jak Dan wygląda.
Jenny usiadła na górze obok Sereny i objęła rękoma kolana.
- Serio? - zapytała zaskoczona.
Nagle otworzyły się drzwi i do środka zajrzał nie kto inny jak Dan. Chwilę potrwało,
nim w zaparowanym i mrocznym pomieszczeniu wyłoniły mu się przed oczami wyrazne
kształty. A cóż to za niespodzianka - sauna była pełna dziewczyn.
- Wchodz, wchodz - wychrypiała Vanessa głosem juk z horroru. - Czekałyśmy na cie-
bie.
Dan uśmiechnął się nieśmiało i przygryzł dolną wargę.. Miał na sobie tylko czerwone
kąpielówki, a jego włosy były mokre. Na bladych ramionach widać było gęsią skórkę.
- Jest tu moja siostra?
- Tak, ty frajerze. I Elise też tu jest - odparła Jenny. - Nadal się w tobie kocha.
- Wszystkie się w tobie kochamy - stwierdziła Serena.
Dan usiadł na stopniu z białych kafelków obok leżącej na brzuchu dziewczyny w bia-
łym turbanie z brylantami.
- Ja się w tobie nie kocham - stwierdziła dziewczyna. - Nawet cię nie znam.
Co za ulga.
Drzwi znowu się otworzyły i do sauny zajrzał Aaron.
- Nessa? - zawołał słodko. Zaróżowione policzki całe miał w piasku.
- Tutaj - odparła wśród pary Vanessa. - Chodz do nas, skarbie. Tylko nie patrz na po-
zostałe nagie dziewczyny.
Aaron w bordowej koszulce Harvardu i umazanych piaskiem zielonych wojskowych
spodniach przeszedł na palcach i usiadł Vanessie na kolanach. Jenny wyciągnęła rękę i prze-
kręciła pokrętło, żeby zwiększyć temperaturę pary.
Chociaż naprawdę nie trzeba już było podgrzewać atmosfery.
- Wow! Ale zabawa - stwierdziła Serena. Otarła pot znad górnej wargi i wstała. - Mu-
szę siusiu. Ktoś coś potrzebuje?
- Tak. ale nie jesteś w stanie mi pomóc - odparła z zadowoleniem Blair.
Próbowała przekonać samą siebie, że ta impreza tylko dla dziewczyn naprawdę jej pa-
suje, ale teraz, kiedy wokół pojawiło się tylu facetów, ujawniły się jej prawdziwe uczucia.
Chciała, żeby jej chłopak wyłonił się z pary i ją zaskoczył. Wsunąłby jej na palec diamentowy
pierścionek, przykrył ramiona kremową kaszmirową peleryną, a potem wywiózłby ją stąd
perłowoszarym kabrioletem jaguarem na oświetloną księżycowym blaskiem prywatną plażę i
błagał pocałunkami o wybaczenie. O świcie z mgły wynurzyłaby się łódz, która zabrałaby ich
daleko od lądu. i resztę życia spędziliby, przeżywając przygody i kochając się. Chciała praw-
dziwego, hollywoodzkiego zakończenia.
Stąd ten turban.
Serena otworzyła drzwi sauny. Zimne powietrze owiało jej twarz.
- Cholera. Blair - usłyszała głos Aarona za plecami. - Nie wierzę, że o tym zapomnia-
łem. Mam coś dla ciebie.
Co to może być?
jeśli jesteś za bardzo ujarany, żeby znalezć tę, którą kochasz,
kochaj się z tą, z którą jesteś
Kiedy zamknęły się za nią drzwi od sauny, Serena truchcikiem pobiegła w poszukiwa-
niu łazienki. Domek, jak na kąpielowy, był naprawdę duży. Mieścił stół do ping - ponga, dwie
ogromne rozkładane sofy ze skóry w kolorze kości słoniowej i akwarium z żywą barakudą.
Nie wspominając o saunie i łazience, która gdzieś tu musiała być.
Ktoś dobrał się do zapasów trawki pana Coatesa, bo głowa Apolla leżała pod stołem
do ping - ponga jak przerośnięta piłeczka. Obok akwarium znajdowały się białe drzwi z ob-
razkiem przedstawiającym niebieskiego chłopczyka i różową dziewczynkę trzymających się
za ręce. Serena otworzyła je.
Za nimi znajdowała się łazienka ozdobiona złotymi listkami. Była w niej niska urny
walka, taka sama, jakie można spotkać w europejskich hotelach, i równie bezużyteczna.
Bo służy do mycia tyłka, ale to po prostu ohyda?
Zasłona prysznica była zrobiona z plastiku w złote gwiazdki. Za nią w wannie, z pacz-
ką trawki pana Coatesa na kolanach, w ubraniu mokrym od morskiej wody i oczami zaczer-
wienionymi i zaspanymi do granic możliwości, siedział Nate Archibald - tak, ten słynny, za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •