[ Pobierz całość w formacie PDF ]

idzie do piwnicy i wyciska zeznania z biednego, załamanego podejrzanego. Wy-
poć to z siebie, mój mały Litwinie, wypoć. Bombowiec zatrzymał się piętnaście
metrów przed nieuchronną zagładą.  Teraz możesz się już odprężyć, Kramer 
powiedział Papanin dobrotliwie.
Wyjrzał przez okno, na chwilę znieruchomiał, potem zdarł z siebie pasy przy-
trzymujące go w fotelu. %7ładen z ponad pięćdziesięciu mężczyzn znajdujących się
na pokładzie za jego plecami nie zdążył się nawet poruszyć, gdy on był już przy
drzwiach. Otworzył je, nim obsługa naziemna podstawiła metalową drabinkę do
kadłuba, i zawisł do połowy wychylony z maszyny, wpatrując się w księżycową
noc.
 Odleciał? Cholera jasna!
Stojąc u stóp drabinki dostawionej wreszcie do bizona, wsadziwszy ręce głę-
boko w kieszenie parki, Papanin powtórzył pytanie, przeplatając je niecenzuralny-
mi przerywnikami i mierząc spojrzeniem szefa bazy, doktora Aleksieja Mińskie-
go. Podobnie jak Kramer, szef bazy był krępym mężczyzną niewielkiego wzrostu.
Oczy przesłonił goglami, które odbijając światło księżyca, nadawały mu złowiesz-
czy wygląd. Rozwścieczył Papanina w ciągu jednej chwili.
62
 Co odleciało, panie pułkowniku?
 Na litość boską! Ten samolot, który widziałem, gdy podchodziliśmy do
lądowania.
 Odleciał na zachód. . .
 Radar! Sprawdziliście na radarze?
 Nie, panie pułkowniku. Jedną chwileczkę. Zaraz wrócę. . .
 Co za śmierdzące gówno  warknął Papanin dla informacji Kramera, któ-
ry właśnie dotarł za nim do podnóża drabinki.  Stanowi większe niebezpie-
czeństwo niż niedzwiedz polarny. Jest kompletnym idiotą! Od tej chwili Miński
ma być wewnątrz9.  Stał z rękoma w kieszeniach parki rozglądając się wokół
i widząc wszystko. Ponury obraz radzieckiej bazy wywarł na nim głębokie wra-
żenie. wierć mili od niej w każdą stronę lód był jeszcze dosyć gładki, ale za nim
rozciągał się zamrożony wir pola lodowego. Straszliwy galimatias płyt lodowych
spiętrzonych w sterty, wyglądających, jak gdyby lada chwila miały rozpaść się
i zakryć wyspę.
 To miejsce nie przetrwa długo  zauważył.
W odróżnieniu od amerykańskich stacji badawczych, gdzie pas startowy
umieszczano zawsze w pewnej odległości od samego obozu, prefabrykowane ba-
raki na Biegunie Północnym 17 z płaskimi dachami pokrytymi śniegiem znaj-
dowały się zaledwie trzydzieści metrów od zaimprowizowanego lotniska. Maszt
radaru dominował nad niewielką kolonią, wznosząc się na wysokość stu stóp. Po-
dobne do skrzydła ucho obracało się, ogarniając swoim zasięgiem wszystkie stro-
ny świata. Sybirak wydał Kramerowi zwięzłe rozkazy i zwrócił się do Mińskiego,
który właśnie nadbiegł z powrotem, ślizgając się po lodzie.
 Na radarze wygląda już jak ślad po szpilce  wydyszał Miński zza zapa-
rowanych gogli.  Gdy zobaczył wasz samolot, zawrócił prosto na Grenlandię
 w jego głosie brzmiało coś na kształt triumfu. Papanin wyciągnął rękę, złapał
za gogle i uniósł je na czoło Mińskiego.
 Nie potrzebujesz ich w taką noc jak dzisiaj. A może ci się wydaje, że wła-
śnie mamy zamieć? Czy śmigłowce znalazły Gorowa? Przyprowadziłeś go z po-
wrotem? Wysłałeś Znieżne Koty? Wysiliłeś się, żeby zrobić cokolwiek?
 Gorow nie został jeszcze odnaleziony. . .  Miński zaczynał się denerwo-
wać.  Poszukiwania trwają. . .
 Wychodzić!  Papanin ryknął w stronę wyjścia z samolotu i pomasze-
rował długimi krokami w poprzek pasa startowego, kierując się do obozu. Nie
istniało już niebezpieczeństwo, że jakiś amerykański pilot będzie obserwował, co
wydobywa się z wnętrza bizona, więc nie zawracał sobie głowy, by rzucić cho-
9
W żargonie radzieckiej służby bezpieczeństwa oznacza to, że dany człowiek nie może pod
żadnym pozorem opuścić granic Związku Radzieckiego. Według obiektywnych ocen, można przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •