[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siała przeżywać udręki, że Reid jest tak blisko niej. Jego
obecność zawsze wywoływała u niej ciarki na plecach.
Teren, który im przydzielono, zaczynał się od dość pła-
skiego i niezbyt gęstego buszu opadającego w kierunku
strumienia. Reid szybko znalazł ślady małych stóp. Sa-
rah na piaszczystym terenie też je bez trudu wypatrzyła,
jednak gdy doszli nad porośnięty trawą, kamienisty brzeg
strumienia, niczego nie dostrzegała.
- Czy naprawdę widzisz jeszcze ślady stóp? - spytała.
S
R
Reid uśmiechnął się.
- Nie w dosłownym znaczeniu. Szukam, śladów, które
dowodzą, że ktoś tędy przechodził.
Uważnie spojrzała na ziemię.
- Masz o wiele lepszy wzrok niż ja.
- Nie o to chodzi. Trzeba po prostu wiedzieć, czego się
szuka. Spłaszczona kępka trawy, odwrócony kamyk, zła-
mana gałązka, i tak dalej.
- Skąd to wszystko wiesz?
Od ojca. Nauczył się tego od Micka Wungundina, Abo-
rygena, który wiele lat temu pracował w Southern Cross.
- Tata mówił, że Mick potrafił wypatrzyć rybę w mętnej
wodzie. - Gdy Sarah się roześmiała, dodał: - Ale ode mnie
nie oczekuj takich cudów. - Nagle zatrzymał się i z ręko-
ma opartymi na biodrach zaczął się rozglądać po okoli-
cy, mrużąc oczy przed popołudniowym ostrym słońcem.
- Przypuszczam, że jeśli Danny wyszedł z domu, bo coś
go zdenerwowało, to prawdopodobnie poszedł w dół stru-
mienia. Skoro nie ma konkretnego celu, na pewno nie po-
szedł przez równinę, gdzie doskwiera upał.
- W takim razie pójdziemy tędy.
- Najlepiej będzie, jeśli zawrócimy i wezmiemy samochód.
Potem pojedziemy z dziesięć kilometrów w dół strumienia.
Dzieciak na pewno nie mógł przebyć większej odległości, na-
wet jeśli jest dobrym piechurem, jak twierdzi Heath.
Sarah skinęła głową. To była rozsądna decyzja, zwłasz-
cza że nieuchronnie zbliżał się zmierzch.
Ciche popołudnie przecięły dzikie wrzaski kakadu ści-
gających się po gałęziach drzew herbacianych po drugiej
S
R
stronie strumienia. Reid zawiadomił przez krótkofalówkę
Heatha o zmianie planów.
- To dobry pomysł - zgodził się sierżant. - Bądzcie ze
mną w kontakcie.
- Oczywiście.
- Jeśli nie znajdziecie Dannyego w ciągu najbliższej go-
dziny, chciałbym, żebyście zostali tam na noc. Rozpalcie
ognisko, żeby chłopiec mógł was zobaczyć.
Sarah przygryzła wargę. Nie brała pod uwagę tego, że
mogłaby zostać na noc w buszu sama z Reidem. Czy jej
nerwy to wytrzymają?
Z niepokojem spojrzała na Reida. Ku jej przerażeniu je-
go oczy obserwowały ją z niewzruszonym spokojem.
Głos Heatha zachrobotał w głuchej ciszy.
- Jakiś problem?
- Masz problem, Sarah? - spytał cicho Reid.
- Sarah może zostać na farmie.
Twarz Reida wyglądała jak niewzruszona maska.
- Nie musisz ze mną zostawać.
Jego obojętność ugodziła ją prosto w serce.
- Oczywiście, że nie ma żadnego problemu - powiedzia-
ła w nagłym akcie odwagi. - Muszę szukać Dannyego. Zna
mnie dobrze i mi ufa.
Reid skinął głową.
- Nie będzie tak zle. W bagażniku są dwa koce i mamy
dużo wody.
Chyba domyślał się, że martwi się nie z powodu braku
komfortu.
- W porządku - odparła.
S
R
- Zostaniemy na noc, Heath - powiedział Reid do na-
dajnika.
- Zwietnie. Z farmy wezcie termos z herbatą i kanapki.
- Jasne.
- Kiedy rozbijecie obóz, pilnujcie, żeby ognisko dobrze
się paliło. Może światło zwabi Dannyego.
Po zabraniu zapasów jedzenia przejechali zaledwie ka-
wałek drogi, gdy Reida ogarnęło zwątpienie.
- Czy na pewno nie wolałabyś zostać na farmie?
Sarah westchnęła.
- Muszę jechać. Zwłaszcza teraz.
Reid zmarszczył brwi.
- Dlaczego zwłaszcza teraz? Co się stało?
- Właśnie dowiedziałam siei że to ja jestem odpowie-
dzialna za zniknięcie Dannyego.
- Jak to ty?
- Zdenerwował się, gdy usłyszał, że wyjeżdżam.
Rumieńce wystąpiły mu na policzki.
- Od kogo to usłyszałaś?
- Od Lindy Hill, ciotki Dannyego. Powiedziała mi to,
kiedy poszłam po kanapki.
Reid zaklął pod nosem.
- Dlaczego ludzie nie pilnują swoich interesów?
Jego gwałtowna reakcja zaskoczyła ją.
- Wierzę, że to prawda. Danny nienawidzi zmian. Nie
chodzi o to, że jest do mnie specjalnie przywiązany. Dzieci
z zespołem Aspergera rzadko nawiązują bliskie kontakty.
Danny zdenerwował się, że będzie miał nową nauczycielkę,
bo nienawidzi zamieszania.
S
R
Reid zgrzytnął zębami, naciskając pedał gazu.
- Kto mu powiedział, że odchodzisz? Przecież to był se-
kret, prawda?
- Podobno kierowca autobusu powiedział dzieciom, kie-
dy wracały wczoraj ze szkoły do domu.
- Kierowca autobusu? - Jego pięść zacisnęła się na kie-
rownicy. - To wszyscy już o tym wiedzą.
- Niestety tak
- Dziwię się, że napisałaś o naszych prywatnych spra-
wach do gazety.
Sarah była zaskoczona. Reid nadal uważał, że uczestni-
czy w jej życiu i w jej kłopotach.
- Nie rozgłaszałam dookoła, że wyjeżdżam - żachnęła
się. - Jesteś niesprawiedliwy, Reid. Wiesz, jak ludzie plot-
kują. Wszystkie prywatne sprawy są własnością publiczną.
Nie można utrzymać nic w sekrecie.
- Nieprawda - parsknął tak ostro, jakby chciał uciąć jej
głowę.
Sarah wstrzymała oddech. Reid po raz pierwszy przy-
znał się do czegoś, o co podejrzewała go od dawna.
- Chcesz powiedzieć, że masz jakieś sekrety, o których
nikt nic nie wie?
Zacisnął ręce na kierownicy, aż zbielały mu kostki
dłoni.
- Mówiłem ogólnie.
Bzdury. Mówił prawdę, choć zarazem czuła, że już ża-
łował swoich słów. Mimo to miała klucz do rozwiązania
problemu. Nosił w sobie jakąś mroczną tajemnicę^ która
nie pozwalała mu oddać się miłości?
S
R
Sarah westchnęła. Jeśli Reid nie mógł się z nią podzie-
lić swoim sekretem, to jak to świadczyło o ich związku?
Gdyby ją kochał, z pewnością zwierzyłby się z problemów,
a nie uciekał od niej.
- Czy już wiesz, kiedy wyjedziesz z Mirrabrook? - prze-
rwał jej ponure rozmyślania.
- Nie. - Wzruszyła gwałtownie ramionami. - Nie
dostałam jeszcze decyzji o przeniesieniu. Dlatego te plot-
ki są tak denerwujące, bo może się okazać, że nigdzie
nie pojadę.
Reid zerknął na nią z ukosa. W jego oczach zauważyła
błysk nadziei, ale możliwe, że tylko jej się zdawało. Potem
szybko skierował wzrok na drogę.
Za szybko.
Sarah wiedziała, że dzisiejsza noc będzie dla nich oboj-
ga trudna.
Droga była bardzo wyboista. Samochód podskakiwał,
kiedy przedzierali się przez busz. Sarah wypatrywała ja- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •