[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic nie wskazywało na to, że Juliusz może tak postąpić. Wręcz
przeciwnie. Mój brat zawsze miał wielkie zdolności przywódcze.
Ludzie nie mogli się doczekać, kiedy stanie na czele kraju. A teraz...
Sebastian zajrzał Emmie w oczy, jakby spodziewał się, że
znajdzie tam odpowiedz na swoje pytania. Odwróciła wzrok. Było jej
przykro, że nie może mu pomóc. Z tego, co mówił, wynikało, że nie
pałał żądzą objęcia tronu.
- No cóż, teraz mają ciebie. - Miała nadzieję, że jej głos brzmi
pokrzepiająco. - Mimo tych nagłówków w gazetach, myślę, że ludzie
siÄ™ cieszÄ….
-Z takiego króla? - Sebastian roześmiał się głośno. -Och, Emmo,
gdybyś ty wiedziała...
- Co takiego?
- W rodzinie zawsze byłem uważany za czarną owcę. Za każdym
razem, kiedy Julius robił coś dobrego, ja postępowałem odwrotnie. -
Skrzywił się. - No i teraz dobremu ludowi Meridii pozostał
nieudacznik. Nic dziwnego, że się boją. Skoro dobry królewicz mógł
się tak wykoleić, czego należy się spodziewać po tym, który zawsze
miał buntowniczą naturę?
Emma przygryzła wargę. Sebastian starał się, żeby jego słowa
zabrzmiały cynicznie, ale odniosła wrażenie, że słyszy w jego głosie
gorycz.
54
RS
- Rzeczywiście jesteś taką czarną owcą? - spytała łagodnie.
Książę podniósł na nią oczy, zawahał się, lecz po chwili uśmiechnął
siÄ™ smutno.
- Byłem. Nawet się tym chlubiłem. To było główną kością
niezgody między mną a moim ojcem.
Zaśmiała się cicho.
- Och, to nic niezwykłego. Mogłabym coś powiedzieć na temat
ojców.
- O, widzę, że twój jest podobny.
- Owszem. - Na myśl o ojcu jej uśmiech zbladł.
- Podejrzewam, że ojciec setki razy myślał o tym, żeby się mnie
wyrzec - dodał Sebastian.
- Ale nigdy tego nie zrobił.
- To prawda. - Książę uśmiechnął się z goryczą. - Matka
wstawiała się za mną.
- Ach... - Emma wiedziała, że matka Sebastiana zmarła mniej
więcej dwa lata temu. - Byłeś do niej bardzo przywiązany?
- Tak. Bardzo - odpowiedział szczerze.
Zmarszczyła brwi, bo poczuła, jak ją to poruszyło, a nie chciała,
żeby książę budził w niej ciepłe uczucia. Zdawała sobie sprawę, jakie
to może być niebezpieczne.
Nagle uświadomiła sobie z przerażeniem, że myśli o jego
gładkiej skórze, długich, szczupłych palcach, muskularnych nogach, o
cieple, jakie biło od jego ciała.
- Powinnam już iść - powiedziała. Chciała się podnieść, ale
mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa.
55
RS
- Jesteś bardzo odpowiedzialna, prawda? - Sebastian odwrócił
się do niej i położył rękę na oparciu ławki. Teraz był już tak blisko, że
ich twarze niemal się stykały. - Czy zdarza ci się czasami postępować
wbrew zasadom?
Zaparło jej dech, kiedy spojrzała w jego hipnotyzujące oczy.
- Wbrew zasadom? - powtórzyła. - Jakim zasadom?
Sebastian się uśmiechnął.
- No właśnie... - Jego niski głos zabrzmiał jak pomruk burzy. -
Zapomnij o zasadach. Idz za głosem serca.
- Ja... - zawahała się. - Wolę iść za głosem rozsądku -
dokończyła. Miała nadzieję, że nie zauważył drżenia w jej głosie.
Niespodziewanie ujął ją pod brodę i opuścił wzrok na jej twarz.
- Twoje usta aż się proszą o pocałunki, Emmo Valentine -
powiedział cicho.
- Nie.
Nie była pewna, czy odrzuca jego opinię na temat swoich ust,
czy chce mu po prostu powiedzieć, żeby przestał. Miała wrażenie, że
jej głowa, na której przecież zawsze mogła polegać, nagle przestała
funkcjonować i myślenie okazywało się zadaniem ponad siły.
- Ależ tak - upierał się, delikatnie głaszcząc jej policzek. -
Myślę, że powinniśmy to sprawdzić.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. W głowie miała mętlik.
Sebastian nie powinien narażać jej na taki stres. Próbowała myśleć
rozsądnie, ale uczucia wyparły cały rozsądek. Dotknięcie palców
Sebastiana wywierało na nią magiczny wpływ.
56
RS
On chciał ją pocałować, a ona uświadomiła sobie, że najbardziej
w świecie pragnie, żeby to się stało. Uniosła głowę, marząc, by
poczuć jego usta na swoich. Jej powieki opadły, a ciało powoli
zaczęło pochylać się w jego stronę.
Jednak Sebastian wahał się trochę dłużej, niż się spodziewała.
Nagle zrozumiała dlaczego. Nasłuchiwał, czy nie nadchodzi ciotka.
Ta myśl podziałała na nią jak zimny prysznic. Ocknęła się i odsunęła
gwałtownie.
- Chwileczkę - powiedziała. - Przecież to absurd. - Położyła obie
dłonie na jego piersi i odepchnęła go od siebie.
Jej reakcja najwyrazniej go speszyła.
- Masz coś przeciwko pocałunkom? - spytał.
- Nie przyjechałam tu, żeby się z tobą całować.
- A po co?
- Jak to? %7łeby gotować.
Sebastian uśmiechnął się smutno..
- No tak... - Delikatnie pogładził jej policzek, ale tym razem w
jego dotknięciu nie było nic zmysłowego. - Dwadzieścia cztery
godziny na dobę pamiętasz, że jesteś kucharką?
- Staram się - odparła stanowczo, odpychając jego rękę. - A czy
ty nie jesteś księciem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę?
Sebastian jęknął głucho.
- Staram się nim nie być.
- Hop, hop!
Oboje drgnęli na dzwięk kobiecego głosu dobiegającego z głębi
labiryntu. Sebastian podniósł się z ławki.
57
RS
- Zresztą nieważne. - Uśmiechnął się z przymusem.
Najwyrazniej chciał się jej pozbyć. - To Agatha. Możesz już iść.
Emma poczuła ulgę, a przynajmniej tak jej się wydawało.
Rozejrzała się wokół.
- Ale którędy?
Sebastian wskazał ścieżkę, którą wcześniej odeszła księżna
Trudy.
- Cały sekret labiryntu polega na zapamiętaniu formuły: w lewo,
w lewo, w prawo. Ten wzór wciąż się powtarza.
To rzeczywiście wydawało się bardzo proste.
- W takim razie do widzenia. - Emma obejrzała się jeszcze, ale
Sebastian już się odwrócił.
- Do widzenia - rzucił przez ramię, idąc w przeciwną stronę. -
Dziękuję za pomoc.
Po kilku krokach Emma spojrzała do tyłu. Piękna kobieta o
kasztanowych włosach, ubrana w długą zwiewną sukienkę, rzucała się
właśnie w ramiona Sebastiana.
Emma odwróciła głowę i pospiesznie ruszyła przed siebie.
Wciąż jednak słyszała radosne głosy.
- Witaj, kochanie - mówił Sebastian. - Tęskniłem za tobą. Tyle
czasu upłynęło.
- Kto to był? - spytała młoda kobieta. Najwyrazniej musiała
zauważyć Emmę.
- SÅ‚ucham? A to... Nikt... Nikt.
Przez krótką chwilę Emma poczuła się tak, jakby ugodzono ją
prosto w serce.
58
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
Nikt!
Dobrze mi tak! - myślała Emma. Wiedziała, że na to zasłużyła.
Nawet przez ułamek sekundy nie powinna wyobrażać sobie, że taki
mężczyzna jak Sebastian może być nią zainteresowany. Na miłość
boską, przecież to książę!
Nikt!
Wróciła pamięcią do wieczorów, kiedy jej matka z czerwonymi,
zapuchniętymi oczami chodziła po mieszkaniu, całymi godzinami
czekając na telefon. Wtedy właśnie, jako mała dziewczynka,
przysięgła sobie, że nie dopuści, by przez jakiegoś faceta znalazła się
w takim położeniu. Nigdy, przenigdy nie będzie wzdychać do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •