[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nas zbliży do siebie. Byłem głupi, prawda? Opadł na krzesło i całkowicie
wyczerpany oparł głowę na dłoniach.
Synu? Jeff położył mu rękę na ramieniu.
Daj spokój, tato. Muszę teraz porozmawiać z Karą. Sam na sam.
Ojciec mocniej ścisnął mu ramię.
Przykro mi, że zawsze czujesz się gorszy, Matthew. Nigdy nie miałem
takiego zamiaru. Chciałem dla ciebie jak najlepiej. Chciałem zbudować firmę,
która zapewniłaby ci stabilną przyszłość. A jeśli chodzi o twoją matkę, no cóż,
nie ma dnia, abym siebie nie oskarżał o to, że pozwoliłem odejść osobie, która
była dla mnie najważniejsza na świecie. Głos mu zamarł, a wtedy Matt
wreszcie podniósł wzrok.
Oczy Jeffa błyszczały. Matt, który po raz pierwszy widział łzy w oczach
ojca, był zaszokowany jak nigdy w życiu.
Tato, ja...
Pozwól mi dokończyć. Jeff Byrne uniósł rękę. Przyznaję, że nie
byłem najlepszym ojcem na świecie, ale praca była jedyną rzeczą, z którą
potrafiłem sobie radzić. Spędzanie czasu z tobą nie wchodziło w grę... Byłeś taki
do niej podobny. Za każdym razem gdy na mnie patrzyłeś, widziałem jej oczy, a
w nich ból. To mi łamało serce. Przesunął palcami po przyprószonych siwizną
włosach. Kiepska wymówka, wiem o tym, ale tak właśnie się czułem. A gdy
dorosłeś, było już za pózno. Powstała pomiędzy nami przepaść, a ja nigdy nie
miałem tyle odwagi, aby poruszyć ten temat. Czy zdołasz mi wybaczyć?
Matt wstał i rozpostarł ramiona. Po raz pierwszy odkąd skończył sześć lat,
jego ojciec go uściskał. Nie było to tylko klepnięcie po plecach lub
zmierzwienie włosów, ale prawdziwy, ciepły, niedzwiedzi uścisk. Matt miał
wrażenie, że zdjęto mu z barków ogromny ciężar. Przełknął ślinę, próbując
pozbyć się guli w gardle.
Nie mam nic do wybaczania, tato. Obydwaj mamy kłopoty z
porozumiewaniem się, to wszystko. Nawet w jego własnych uszach głos mu
drżał. Spojrzał ponad ramieniem ojca na wpatrzoną w niego Karę i nagle ciężar,
dziesięć razy cięższy, znów spadł na jego ramiona.
Jego ojciec musiał wyczuć napięcie Matta, ponieważ odsunął się.
Porozmawiamy pózniej. Teraz ta młoda dama zasługuje na twoje
przeprosiny.
Patrzył, jak ojciec cmoka Karę w policzek.
Nie odpuszczaj mu zbyt łatwo. Uśmiechnął się czule do obojga i
wyszedł.
Kara w oszołomieniu wpatrywała się w Matta. Czuła do niego żal, że jej
się nie zwierzył wcześniej. Czyżby nie miał do niej zaufania? Nagle straciła
resztkę nadziei, że może ją jednak pokochać, odwzajemnić jej uczucia. Podczas
tych wszystkich randek, kolacji, a ostatnio również poranków, które razem
spędzili przytuleni do siebie w łóżku, nie umiał powiedzieć jej prawdy. To
bolało bardziej niż wszystko, co mógłby powiedzieć.
Była dla niego tylko środkiem do osiągnięcia celu. Może ta umowa
zawierała również seks? Wziął wszystko, co mógł dostać. %7ładnych żalów,
żadnych oskarżeń. Jakże była naiwna! Pomyśleć, że przyszła tu dzisiaj po to,
aby powiedzieć mu prawdę!
Może usiądziemy i porozmawiamy? Niski głos Matta przerwał jej
myśli.
Wpatrywała się w niego zdumiona, że mógł być aż tak spokojny.
Chyba niewiele zostało do powiedzenia. Pogodziłeś się z ojcem. Czegóż
chcieć więcej? Umowa wygasła.
Wyraz jego twarzy uległ nagłej zmianie. Smutek ustąpił miejsca złości.
O tym chciałaś dziś ze mną porozmawiać? O naszej umowie? Zawsze
chodziło ci tylko o pieniądze, nieprawdaż?
Nic mnie to już nie obchodzi. Walczyła ze łzami.
Ale mnie obchodzi. Gwałtownie wysunął szufladę biurka.
Nabazgrał coś w książeczce czekowej i wyrwał czek. Z narastającym
przerażeniem zdała sobie sprawę, co tam napisał.
Proszę. Zarobiłaś. Wcisnął jej czek do ręki, podszedł do drzwi i
otworzył je na oścież.
Lodowata obręcz ścisnęła jej serce. Podniosła ku niemu oczy, ale on
unikał jej wzroku. Gdy spojrzała na leżący w jej dłoni kawałek papieru, cyfry
zatańczyły jej przed oczami. Czy naprawdę uwierzył, że posunęła się tak daleko
za trzydzieści tysięcy dolarów? Odkryła się przed nim bardziej niż przed
kimkolwiek na świecie! A on nadal niczego się nie domyślał!
Zmusiła się do zrobienia kroku w stronę drzwi.
Proszę, to należy do ciebie! Stojąc przed Mattem, podarła czek na
drobne kawałki, które wolno wirując, opadły na podłogę.
Zupełnie jak moje marzenia, pomyślała, przechodząc obok niego po raz
ostatni.
Gdy Kara wyszła, Matt tak mocno trzasnął drzwiami, że ściany się
zatrzęsły.
Patrzył na podarte kawałki papieru leżące u jego stóp. Przyprawiały go o
strach. Myślał, że całkowicie ją rozgryzł. Przyszła tutaj, by rozwiązać umowę.
Uważała, że choć nie uzyskał tego, co chciał, ona zarobiła swoje pieniądze.
Gdyby tylko wiedziała, że im dłużej się z nią spotykał, tym mniej ważne
stawało się dla niego partnerstwo w firmie. To z jej powodu kontynuował tę
głupią umowę. Irracjonalne, nieokiełznane uczucie do niej pozbawiało go
resztek zdrowego rozsądku. Co pozostało z chłodnego prawnika i
wyrachowanego gracza? Zachował się jak bałwan.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]