[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciąży, w stanie odmiennym...
Dziękuję, tato przerwała mu Rachel. Rozumiem. Przyłożyła dłoń do
głowy, lekko oszołomiona. To ogromna niespodzianka, mamo. Rzecz jasna,
ogromnie się cieszę razem z wami, ale... Zakładam, że nie takiego rozwoju
sytuacji oczekiwaliście?
Lady Lavinia, która z niepokojem obserwowała twarz córki, momentalnie się
rozpogodziła.
Boże drogi, wolałabym nie myśleć, że to był tylko wypadek. Od dwudziestu
trzech lat, czyli od dnia twoich narodzin, pragnę drugiego dziecka. Moim
największym życiowym dramatem było urodzenie tylko jednego potomka.
Razem z twoim ojcem marzyłam o licznej rodzinie, lecz lata mijały, a towarzysz
zabaw dla ciebie się nie pojawiał. W końcu zaczęliśmy uważać, że tak miało być.
Dlatego postanowiliśmy zabierać cię z nami wszędzie, gdzie tylko się dało, abyś
nie czuła się samotna. Dzięki temu my także nie byliśmy samotni... Lady
Lavinia chlipnęła. Próbowaliśmy wynagrodzić ci brak rodzeństwa w ten
sposób, że angażowaliśmy cię we wszystkie nasze zajęcia, ale westchnęła
nigdy nie interesowały cię wykopaliska, prawda? Przynajmniej mam nadzieję, że
daliśmy ci trochę szczęścia, bo podróżowałaś z nami i zwiedziłaś kawał świata.
Rachel otworzyła usta i ponownie je zamknęła. Nie był to dogodny moment na
rozwiewanie matczynych iluzji, dotyczących jej szczęśliwego dzieciństwa i
zamiłowania do podróży. Rachel wyraznie widziała, jak błędne były jej
dotychczasowe przekonania. Sir Arthur i lady Lavinia trzymali ją blisko siebie,
bo pragnęli żyć w rodzinie, a nie mieli innych dzieci. Poza tym przerażała ich
wizja jej samotności.
Tak się cieszę, kochani! zawołała Rachel. Tato, to cudowne wieści!
Lady Lavinia wstała, aby ją objąć. Rachel pobiegła ku niej.
Usiądz i oprzyj nogi na stołku, mamo. Musisz teraz postępować wyjątkowo
rozważnie. Chwilowo zapomnij o wykopaliskach i o dzwiganiu ciężkich
przedmiotów... Lady Odell uścisnęła córkę ze łzami w oczach.
Rachel, rezygnujemy z prac archeologicznych oraz z podróży. Oboje czujemy,
że pora odpocząć od spraw zawodowych. Kiedy powiększa się rodzina, zawsze
jest dużo pracy. Postanowiliśmy zostać w Midwinter Royal, przynajmniej
tymczasowo. Jeśli twój ojciec zatęskni za pracą w terenie, będzie miał pod ręką
cmentarzysko.
Marne miejsce, dobre dla szczawików archeologicznych wtrącił sir Arthur.
Niech Cory dłubie w kurhanach.
Rachel momentalnie wbiła w niego przenikliwe spojrzenie.
Tato, czy Cory wraca do Midwinter Royal? zapytała gwałtownie.
Sir Arthur wyraznie się stropił.
Przyjeżdża porozmawiać na temat mojego artykułu do Przeglądu
antykwarycznego" wyjaśnił. Nie powiedziałem ci o tym?
Rachel była zarazem zirytowana i zaniepokojona.
Niestety, tato. Nie wspomniałeś ani słowem. Nigdy nie pamiętasz tego, co masz
mi powtórzyć.
Zdeprymowany sir Arthur zerknął na zegar.
Spodziewam się go lada chwila oświadczył. Pomyślałem, że powinnaś o
tym wiedzieć... Najpierw jednak muszę się napić kawy. Sama rozumiesz, tyle
emocji... W razie potrzeby znajdziecie mnie w bibliotece.
Gdy zamknęły się za nim drzwi, Rachel wbiła oszołomione spojrzenie w matkę.
Cory przyjeżdża?!
Tak, kochanie. Lady Lavinia odchyliła się i ze znużeniem zmrużyła oczy. O
ile wiem, wizytę zacznie od Kestrel Court. A teraz wybacz, ale chce mi się spać.
Rachel szła już do drzwi, lecz w połowie drogi znieruchomiała i spojrzała na
matkę.
Mamo odezwała się nieoczekiwanie zastanawiałam się nad imieniem dla
dziecka. Jeśli urodzi się dziewczynka...
Damy jej na imię Aethelflaed przerwała jej lady Odell. Uznaliśmy, że to
odpowiednie imię dla uczczenia Anglosasów.
Hm mruknęła Rachel. Liczyła na to, że Aetheflaed, podobnie jak ona,
dostanie rozsądne drugie imię, do codziennego stosowania. A jeżeli urodzi się
chłopiec? Może Tostig?
Dobre! przyznała lady Lavinia z aprobatą i otworzyła oczy. Zwietna myśl,
Rachel. Zdecydowaliśmy jednak dać mu na imię Edgar. Co ty na to?
Mogło być znacznie gorzej. Rachel się uśmiechnęła. Chciałabym mieć
braciszka Edgara.
Edgar Ptolomeusz dodała lady Odell. Brzmi świetnie.
Masz ochotę na kawę, stary druhu? spytał Richard Kestrel. Kłopoty w
podróży? Nie pozwolę ci jechać do sir Arthura w takim stanie.
Cory przyjął filiżankę i wypił połowę, nawet tego nie zauważywszy. Był
wyczerpany. Ostatnią noc spędził w gospodzie nieopodal Colchesteru, lecz nie
mógł spać. Godzinami przewracał się z boku na bok w zapchlonym łóżku.
Zresztą ostatnie tygodnie wiązały się z wieloma bezsennymi nocami. Mógł tylko
leżeć, nasłuchiwać odgłosów Londynu i bezustannie myśleć o Rachel. Za dnia
przesiadywał w British Museum, gdzie opowiadał o wykopaliskach, zabytkach i
hieroglifach. Od pewnego czasu sprawy zawodowe przestały go interesować.
Bez perspektywy towarzystwa Rachel jego życie straciło blask. Nie dostrzegał w
nim radości; nawet zapowiedz podróży nie wzbudziła entuzjazmu.
Teraz miał ją ponownie ujrzeć. Jeszcze raz spróbuje przekonać ją do swoich racji.
Z jedną, ale zasadniczą różnicą...
Richard zaproponował dolewkę kawy. Córy machinalnie podał mu filiżankę i
spróbował skupić się na bieżących sprawach.
Sir Arthur... rzekł rozkojarzony. Tak... Zmarszczył brwi. Twój list nieco
mnie zaskoczył, Richardzie. Do tej pory sir Arthur nigdy nie potrzebował mojej
pomocy przy opracowywaniu artykułu. Przecież jest powszechnie uważany za
specjalistę w swojej dziedzinie...
Doprawdy? zdziwił się Richard. Trudno mi cokolwiek bliższego
powiedzieć. Po prostu zgodziłem się przekazać ci jego prośbę.
Hm mruknął Cory. Jego rozkojarzony wzrok nabierał coraz bardziej
dociekliwego wyrazu. I jeszcze to dziwne zlecenie od Justina ciągnął.
Otrzymałem od niego pilną przesyłkę dla ciebie, której żadną miarą nie można
było wysłać pocztą.
Chodzi o najnowsze informacje z Whitehall, związane z zagrożeniem inwazją
w tych okolicach objaśnił Richard. Sprawa była zbyt delikatna, aby załatwiać
ją innymi metodami.
Cory położył na stole niewielką paczkę.
Oto przesyłka oświadczył. Wczoraj w nocy wsunąłem ją pod poduszkę. Z
pewnością nikt niepożądany nie miał do niej dostępu.
Dziękuję. Richard ruchem ręki wskazał przyjacielowi krzesło. Może
usiądziesz? Nie ma sensu gnać do Midwinter Royal, skoro jeszcze trwa tam
śniadanie.
Cory usiadł i wypił łyk kawy. Czuł, że Richard obserwuje go z rozbawieniem.
Richardzie zaczął nieoczekiwanie. Z czego byłbyś gotów zrezygnować dla
kobiety?
Richard milczał przez chwilę.
Dla byle kobiety czy dla tej jedynej? spytał swobodnie. Nie da się
jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Dla tej pierwszej nie
zrezygnowałbym niemal z niczego. Dla drugiej oddałbym wszystko, co mam.
Cory wstał. Podszedł do okna i w zamyśleniu wyjrzał na dwór.
Oddałbyś dla niej wszystko? powtórzył. Richard wzruszył ramionami.
Niekiedy trzeba zburzyć stary dom, by wznieść nowy, Cory. Bardzo często
obawiamy się czegoś, co wcale nie jest takie złe. Bywa też, że mimo
początkowych oporów zyskujemy to, co dla nas najlepsze.
Zdawało mi się, że lubię ryzyko, ale to zupełnie co innego powiedział.
Podobno nie ma powodów do obaw zapewnił Richard z uśmiechem. Moja
siostra Bella nazywa to sztuką kompromisu.
Kompromis powtórzył Cory. Przyznaję, że to pojęcie nie jest mi bliskie.
Nie tylko tobie, stary druhu. Richard pokiwał głową. Jesteśmy
samolubnymi istotami i zawsze mieliśmy środki potrzebne do zaspokajania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]