[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potrzebuje asysty, i przy okazji demonstrując, kto tutaj rządzi.
 Więc teraz jest po części kozłem ofiarnym, po części barankiem  mruknął.  Po
jego śmierci my i nasz syn odziedziczymy bezcenną kolekcję& Wyjedziemy z tej
wilgotnej wyspy, której Sinjon tak nienawidził, do Ameryki lub gdzie indziej, i dożyjemy
kresu swych dni ze świadomością, że zawdzięczamy nasz dostatek jego szlachetnemu
gestowi. Zapomnimy o przeszłości twojego ojca i będziemy czcili jego pamięć.
Naprawdę oczekujesz, że w to uwierzę, Tess?
 Raczej nie, skoro przedstawiasz to w ten sposób  przyznała, unosząc suknię.
Następnie stanęła okrakiem nad nogą Jacka i zaczęła zsuwać but z jego stopy.  Chciałam
tylko, abyś wziął pod uwagę tę możliwość i zastanowił się, jak go powstrzymać od
popełnienia głupstwa. Pomóż mi&
Jack oparł drugą stopę o jej pośladki.
 Skoro nalegasz. Jestem jednak pewien, że Sinjon nie zamierza stać i czekać, aż
Cygan przeszyje mu serce nożem. Poświęcenie nie leży w jego naturze.  Po tych
słowach mocno pchnął Tess.
Zachwiała się, gdy stopa Jacka w końcu wyśliznęła się z buciora, ale udało jej się
zachować równowagę.
 Drugi ściągnij sam. Przy drzwiach stoi piesek do zdejmowania oficerek 
burknęła.  Musimy wypracować kompromis. Ja nie ustąpię. Tatko będzie potrzebował
przynęty, aby zwabić Cygana. Powiedziałeś, że w kolekcji czegoś brakuje. Co ze sobą
zabrał?
Popatrzyła, jak Jack podchodzi do pieska, blokuje w nim obcas i ściąga but. Miała
nadzieję, że nieodwracalnie porysował jego czarną lśniącą skórę. Czasem należało
zadowalać się drobnostkami.
 Nazywał to maską Izydy  odparł Jack i wstał.  To była jakaś egipska bogini.
 Wiem, kim była Izyda. Dała początek niebu i ziemi, a w dodatku jest
odpowiedzialna za kilka innych rzeczy, których nie pamiętam.  Zdążył już zdjąć
koszulę, więc jeśli miała go wyprosić, powinna zrobić to teraz, na dodatek z
przekonaniem. Cóż, nie zdobyła się na to, więc postanowiła kontynuować rozmowę na
temat eksponatu.  Rozumiem, że ta maska jest cenna?
 Przedmioty z litego złota zazwyczaj są cenne.  Jack podszedł do Tess i
rozchylił jej peniuar.  To naturalnej wielkości maska na twarz, nie popiersie, chociaż
wątpię, by wykonano ją do noszenia. Przede wszystkim jest na to za ciężka. Na złocie
namalowano rysy twarzy, i choć farba prawie całkiem się starła, Sinjon zapewnił mnie, że
to właśnie Izyda. Miała jakieś nakrycie głowy o kształcie korony, a może był tam
hieroglif oznaczający koronę, sam nie wiem. Dał mi potrzymać ten skarb, pewnie w
nadziei, że poczuję to, co on. Ja jednak czułem tylko wagę złota i przeliczałem wartość
maski na monety. A, kto wie, może właśnie na to liczył, skoro planował zrobić ze mnie
złodzieja.
Uwielbiała pracować wspólnie z Jackiem. Zwietnie się rozumieli i razem udało
się im rozwiązać niejedną zagadkę. Samo dochodzenie do sedna było niemal równie
stymulujące jak cielesne igraszki. Nieraz się kochali, dopracowując jednocześnie
szczegóły kolejnych misji, zlecanych Jackowi i Sinjonowi przez Koronę. Pod tym
względem Tess i Jack byli do siebie podobni  nie interesowały ich proste rozwiązania i
łatwe odpowiedzi. Owszem, zależało im na wynikach, lecz prawdziwą satysfakcję
przynosiło przezwyciężanie nieoczekiwanych trudności.
Tess nadal nie pozbyła się jedynego prezentu od Jacka. Było to ośmiokątne
pudełko z drewna palisandrowego, wykonane z dziesiątków starannie dopasowanych
elementów, które wzajemnie się blokowały. Rozpracowanie łamigłówki zajęło jej wiele
dni, a nagrodą okazał się mały złoty medalion na łańcuszku. W środku znajdowały się ich
miniatury, ale teraz nosiła tam podobizny matki i brata. Tess uwielbiała i medalion, i
pudełko łamigłówkę.
 Wobec tego maska to z pewnością przynęta, którą zamierza się posłużyć, tak jak
tobą  oznajmiła.
 Myślałem, że chcesz powiedzieć mi coś, czego jeszcze sam nie rozpracowałem.
Może powinniśmy skończyć z rozmowami.
Wsunął dłonie pod poły peniuaru i dotknął piersi Tess.
 To mnie rozprasza.  Odetchnęła głęboko.
 Tylko tyle? Miałem nadzieję, że wzbudzę w tobie silniejsze uczucia. Twoje
piersi bardzo mi się podobają, Tess, są pełniejsze i cięższe. Karmiłaś go piersią?
Przystawiałaś mojego syna do sutka?
 Emilie raczej nie nadawała się na mamkę  odparła, przymykając oczy.
 Był żarłoczny, tak jak jego ojciec? Myślałaś o mnie, kiedy go karmiłaś?
Ledwie mogła oddychać.
 Emilie mówiła, że to naturalne, że mogę czuć pewne rzeczy& Bo ssanie
sprawia, że macica się obkurcza po porodzie& Ale to nie było tak, jak z tobą& Och,
Jack, nie rób tego&
Pochylił głowę, aby drażnić językiem jedną pierś, drugą zaś delikatnie skubał
palcami. Tess wyprężyła się lekko, delektując tą drobną przyjemnością. Gdy ją pieścił,
znikały wątpliwości i zastrzeżenia, wszystko wydawało się takie, jak trzeba.
 Wez mnie, Jack  wyszeptała.  Wez mnie teraz!
Podniósł ją i przeniósł na łóżko, a potem pozbył się reszty ubrania. Stanowczym
ruchem podciągnął nocną koszulę na biodra Tess, rozchylił kolana i przyciągnął ją do
siebie, jednocześnie zanurzając się w niej i składając na ustach głęboki pocałunek.
Otoczyła go nogami i rękami, z ulgą przyjmując stanowcze pchnięcia. Wiedziała,
że pózniej będzie się z nią kochał tak, jak ostatniej nocy, a wtedy ona ofiaruje mu całą
siebie.
To prawda, kiedyś ją skrzywdził, ale i ona potraktowała go fatalnie. Oboje byli
mistrzami w swoim fachu i wiedzieli, jak zadawać ból  lecz także ofiarowywać rozkosz.
Miała nadzieję, że w pewnym momencie nauczą się wybaczać i ufać.
Jak na razie oboje brali to, co przychodziło im najłatwiej. Nadrabiali zaległości
żywiołowo i spontanicznie i czerpali z tego niewiarygodną satysfakcję.
Rozdział siódmy
 Witajcie, panowie  powiedział Jack kilka godzin pózniej i zasiadł przy stoliku
w podrzędnej knajpie na końcu Bond Street. Popatrzył na Dickiego Carstairsa i Willa
Browninga.  Choć się tego nie spodziewałem, miło ujrzeć was razem. Za wcześnie na
teatr? Dziś nie będzie zaproszeń, Will? Nie, to niemożliwe.
Dickie spojrzał na niego ze zdumieniem.
 Przez cały dzień plątałem się po Half Moon Street  oznajmił.  Nie dałeś mi
sygnału. Zasłona odsunięta, jesteś w domu, zaciągnięta  nie ma cię. Odsunięta do
połowy, mamy się spotkać tutaj. Sygnału nie było, ale i tak przyszliśmy. Powinieneś
dawać nam umówione znaki, Jack. Mówiłeś, że tak będziesz robił.
 Nie dałem sygnału? Ależ jestem zapominalski! Will, czy też zamierzasz mnie
rugać? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •