[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pisze Andrzej K. Waśkiewicz w 3 nrze Poezji z 1970 r. pomiędzy wiedzą obserwatora a
wiedzą przedmiotu obserwacji istnieje przepaść, są one nieprzenikalne, osobne, należą do
dwu systemów wartości. Jednoznaczne są rzeczy. Zwiatem tych wierszy rządzi dychotomia,
ambiwalencja. Ale jednocześnie [...] dwuznaczność tych wierszy ujawni się dopiero
wówczas, gdy odszyfrujemy sytuację, do której się odwołują . W liryce autora Trudnego lasu
ciągle trwa poszukiwanie takiej wypowiedzi, która przylgnie do rzeczywistości bez
pośrednictwa szablonowych metafor, utartych zwrotów, uschematyzowanych w świadomości
znaków, która bez pośrednictwa nut kamiennej muzyki wypowie świat przeżyty przez
bohatera lirycznego.
Podobnymi dążeniami cechuje się poezja kontynuatora pewnych idei Karpowicza, a
zarazem Białoszewskiego, mianowicie Stanisława Srokowskiego (Rysy, Strefa ciszy), o
którym pisałem szerzej w poprzednim rozdziale. Typ liryzmu schodzącego na przedmieścia
wyobrazni , po wzgardzoną przez muzy gruszkę, śledzia czy but, reprezentuje twórczość
Stanisława Chacińskiego i Krzysztofa Coriolana. Obaj poeci proponują w swych pierwszych
książkach uproszczony opis świata przedmiotów najbliższych ze zdroworozsądkowego
punktu widzenia, ze swoistą logiką obrazowania i krytycznym stosunkiem do tradycyjnego,
konwencjonalnego języka co stawia ich w rzędzie kontynuatorów drogi Karpowicza.
Coriolan (Muzyka w drewnie) dąży do utrwalenia w kliszy języka ulotnych stanów natury, np.
miejsca po przelocie ptaka , muzyki drewna . Poezja Chacińskiego (m. in. Tematy,
Dochodzenie do gruszki, Kilku, ten sam) jest znacznie bardziej realistyczna, a zarazem
autentyczna i autobiograficzna. Atut jej to zdyscyplinowana, konstruktywistyczna
wyobraznia, spełniająca w zasadzie wiele Peiperowskich postulatów. Niektóre miniatury
Chacińskiego są arcydziełami awangardowej techniki poetyckiej. Niestety, opuszczenie
rejonów realistycznych na rzecz abstraktu w ostatnim tomiku nie wyszło na korzyść tej liryce.
Zupełnie osobną, znaczącą pozycję zapewniła sobie we Wrocławiu liryka Leona Szweda
anglosaska, beatnikowska.
Na uboczu wielkich wątków naszej powojennej poezji dojrzała zyskując dziś pełne
uznanie czytelników i krytyki kontynuująca najlepsze tradycje awangardy twórczość
Mariana Jachimowicza (m. in. Chcę zbliżyć, Na dnie powietrza, Zcieżką konieczną, Ponad
widzianym). Zwraca ona na siebie uwagę specyfiką widzenia przyrody: widzenia
przestrzennego, wielowymiarowergo, nie bojącego się ocenić w sąsiadujących
spostrzeżeniach lirycznych odległości między zdzbłem trawy a pułapem gwiazd. Przyroda
Jachimowicza jest dość tradycyjna, ale wiązana błyskotliwymi przekątnymi. Podmiot liryczny
sięga domysłem ponad widziane , w ściegi czasu i przestrzeni. Ani przestrzeń, ani czas nie
są jednak rozważane w trybie abstrakcyjnym; dyskusja nad nimi nie zamyka się w kręgu
niekonkretnych idei nieskończoności. Przestrzeń ma realne granice, które wyznacza
dociekliwość ludzkiego spojrzenia na krajobraz; granice czasu wyznacza zaś ludzka pamięć,
nie tylko jednostkowa, ale i zbiorowa, ugruntowana przekazem ludzkiej wiedzy i
świadomości. Status obu tych wymiarów istotny jest głównie w aspekcie obrazowania. Rolę
przestrzeni można sprawdzić na przykładzie choćby takiej metafory:
87
A oddech
to właśnie błękitna bania
w której centrum
wachlują skrzela
Rola czasu:
Pod koło słońca
kładzie się owies pożółkły
Obracają się szprychy światła
poprzez niebo olbrzymie
Wiersz, z którego przytoczyłem ostatni fragment, nosi tytuł Idąc pamięcią.
Zaprezentowane wyżej dwa obrazy dają równocześnie przedsmak stosowanych w liryce
Jachimowicza schematów. Pierwszy jest metaforą o podwójnym dnie: początkowa percepcja
estetyczna, emocja wstępna przebiega tu po linii intuicji: odbiera się go jak plamę barwną,
nasuwającą odbiorcy impresyjne wrażenie przedmiotu (w tym wypadku topos stworzenia
świata). Po raz wtóry, po analizie, odczytuje się jego konstrukcyjną genezę, której szkielet
podtrzymuje ścianki delikatnej metafory. Jednak bardziej charakterystycznym dla twórczości
poety jest drugi z cytowanych obrazów, który można określić mianem metafory
konceptualistycznej. W jej systemie ulega odwróceniu podany wyżej schemat percepcji
estetycznej: szkielet konstrukcyjny znajduje się tu jakby na wierzchu, ma pierwszorzędne
znaczenie, decyduje o intelektualnym odbiorze obrazu przez czytelnika. Dopiero po
racjonalnym rozpoznaniu architektury metafory czytelnik przeżyje zasadniczą już nie
intuicyjną, a oceniającą wirtuozerię autora emocję estetyczną. W taki to sposób
Jachimowicz bardziej wierny awangardzie niż żyjący dziś jej twórcy i bliższy niż
którykolwiek z wrocławskich wierszopisarzy rozwija nauki Peipera.
Prymat obrazów nad refleksją wpływa na zewnętrzny wygląd utworów. W trosce o pełnię,
samowystarczalność pojedynczego obrazu autor zabiega o graficzne rozstrzelenie wiersza.
Stanowi on najczęściej rząd zaszyfrowanych w kod poetycki dyspozycji, odnoszących się do
analizowanego tematu.
W bezpośrednim sąsiedztwie poezji Jachimowicza można postawić lirykę Romana
Drahana (m. in. W widnokręgu kreta, Miary), który co prawda daleko odchodzi od
założeń teorii awangardy, ale zwraca równie baczną uwagę na obrazowanie, obierając
metaforę za zasadniczy środek przekazu. Wiersze młodego poety penetrują z dociekliwością
stan przyrody traktując zjawiska naturalne jako temat poznawczy, nie zaś jako tło. I tu
znowu przypomina się Jachimowicz. Z tym że przyroda Drahana jest pogłębiona o najnowsze
zdobycze botaniki, geologii, archeologii, przez co czasem zyskuje, a czasem traci: wysycha
do postaci suchego komunikatu poetycko-naukowego.
Stosunek do przyrody odgrywa ważną rolę także w odmiennej, raczej antyawangardowej
poezji Urszuli Kozioł (m. in. W rytmie korzeni, Smuga i promień, Lista obecności): jest u
poetki wykładnikiem całego światopoglądu, decyduje o koncepcji twórczej. Natura przestaje
być u Kozioł tłem, obsesją czy nawet bohaterem lirycznym utworu (jak np. u Drahana);
pojawia się jako najważniejszy układ odniesienia refleksji filozoficznej, metaforyki. Można
mówić o jej podwójnej roli w tekstach, nie zapominając jednak o tym, że owa podwójność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]