[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzrok spoczął na maleńkim przedmiocie leżącym na umywalce. Po raz
pierwszy od miesiąca nie wiedziała, czy ucieszy się z dwóch kresek.
Pragnęła dziecka. Ale chciała, żeby jego ojcem był Tanner.
Już miała podejść do umywalki, kiedy Tanner pociągnął ją lekko w
swoją stronę.
- Zanim się dowiemy, chcę, żebyś pamiętała o jednym.
- O czym?
- Jeśli jesteś w ciąży, będę kochał to dziecko jak swoje. - W jego
oczach było tyle bezkresnej miłości. - A jeśli nie jesteś w ciąży, zaczniemy
nad tym pracować zaraz po ślubie.
- Obiecujesz?
132
RS
- No pewnie. - Znajomy uśmieszek pojawił się na jego ustach. - Jeśli o
mnie chodzi, nie musimy nawet czekać do ślubu.
Zcisnęła jego dłoń, a potem rzuciła okiem na test. Jedna kreska.
Odwróciła się w stronę Tannera i rzuciła mu na szyję.
- Nie jestem w ciąży!
- Pewnie jest ci przykro...
- Przykro? - Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, w których
malowała się radość. - Jak może być mi przykro? Cieszę się, że ojcem
mojego pierwszego dziecka będzie mężczyzna, którego kocham ponad
życie.
- Ja też cię kocham, Colette.
Utonęli w swych objęciach, szepcząc wyznania pełne miłości i robiąc
plany na przyszłość, o jakiej Colette do tej pory nawet nie śmiała marzyć.
133
RS
EPILOG
Colette od kilku minut stała przed wielkim zwierciadłem w złoconych
ramach i podziwiała własne odbicie. W pokoiku było spokojnie i cicho, ale
zza drzwi, za którymi mieścił się główny hol ratusza Foxrun, dobiegał gwar
rozmów. Zdaje się, że całe miasteczko stawiło się na uroczystości zaślubin
miejscowego ranczera i pięknej panny z miasta.
Minęło zaledwie sześć tygodni, odkąd wyznali sobie miłość, a przez
ten czas tyle się wydarzyło! To było z pewnością najbardziej pracowite
półtora miesiąca w całym dotychczasowym życiu Colette.
Nie tylko przekazała swoje obowiązki Ginie, mianując ją pełnoprawną
kierowniczką sklepu. Odwiedziła również ranczo Dwa Serca, które z
miejsca ją zauroczyło, a w miasteczku znalazła lokal, w którym planowała
otworzyć filię Zwiata Malucha.
To był magiczny czas, pełen wyzwań, ale i sukcesów.
Z każdym dniem utwierdzała się w swojej miłości do Tannera i
słuszności podjętych decyzji. Była szczęśliwa, że już za parę minut zostanie
żoną ognistego kowboja.
Drzwi skrzypnęły i do środka wsunęła się Gina. Wyglądała
prześlicznie w różowej długiej sukni i z upiętymi w kok lśniącymi czarnymi
włosami.
- Colette! - Klasnęła w dłonie z zachwytem na widok przyszłej
szwagierki. - Prezentujesz się wręcz bajecznie. Tak się cieszę, że
zdecydowałaś się na tradycyjną białą suknię ślubną.
Colette odwróciła się od lustra i posłała Ginie porozumiewawczy
uśmiech.
134
RS
- Uległam namowom twojego brata - wyznała, udając rezygnację. -
Powiedział, że skoro już zdecydowałam się wyjść za mąż, powinnam zrobić
wszystko jak należy. A sama wiesz, że twój brat to...
- Cholerny uparciuch - wpadły sobie w słowo i wy-buchnęły
śmiechem.
- Przykro mi, że twoja matka nie zdecydowała się na przyjazd -
powiedziała Gina.
Colette ze zdumieniem odkryła, że myśl o Lillian nie rozdziera jej już
serca. Poczuła zaledwie lekkie ukłucie rozczarowania.
- Jej strata. - Wzruszyła ramionami. - Nigdy nie będzie szczęśliwa, a ja
nie jestem w stanie tego zmienić. Poza tym mam przy sobie całą kochaną
rodzinę. - Pogłaskała Ginę po ramieniu. - Zamieszkam w uroczym
miasteczku pełnym sympatycznych ludzi i będę wieść cudowne życie.
Gina objęła ją ramionami.
- Tak się cieszę waszym szczęściem. Tanner nigdy nie był tak radosny
jak ostatnio. Jestem pewna, że macie przed sobą fantastyczną przyszłość.
Ktoś zapukał do drzwi. Obie odwróciły się w tę stronę.
- Proszę - zwołała Colette.
Do pokoju zajrzał Bailey Jenkins, miejscowy weterynarz, a zarazem
przyjaciel i drużba Tannera.
- Już czas. Czekamy tylko na pannę młodą.
- Zaraz przyjdziemy - odparła Gina.
Colette wzięła głęboki oddech i ostatni raz zerknęła w lustro.
- Jestem gotowa - oznajmiła.
Przystrojony margerytkami korytarz poprowadził obie panie do
głównego holu, gdzie na końcu sali, wypełnionej po brzegi gośćmi, stał
Tanner.
135
RS
Kiedy zabrzmiały pierwsze takty marsza weselnego, Colette ruszyła w
stronę Tannera, a z każdym krokiem jej serce biło coraz mocniej. Od połowy
drogi już prawie biegła, tak bardzo chciała znalezć się obok mężczyzny,
który otworzył dla niej świat pełen miłości.
136
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]