[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Albowiem prawdą jest, że Normanowie nie mają ustalonego sposobu wybierania
nowego wodza, kiedy stary przywódca umiera. Siła ramion liczy się bardzo, ale ważne
jest też poparcie wojowników, hrabiów i szlachty. W pewnych wypadkach nie ma
jednoznacznego spadkobiercy rządów; i właśnie taka sytuacja zaistniała. Mój tłumacz
26
powiedział, że powinienem uzbroić się w cierpliwość, a także modlić się, co też
czyniłem.
W tym czasie wielka burza nadciągnęła nad brzegi rzeki Wołgi, burza trwająca
dwa dni, z zacinającym deszczem i potężnymi wichrami, a po tej burzy zimna mgła
rozpostarła się na ziemi. Była biała i tak gęsta, że człowiek nie widział nic na odległość
większą niż dwanaście kroków.
Otóż ci sami olbrzymi normańscy wojownicy, którzy, z racji swego ogromu, siły
ramion i okrutnego usposobienia, nie mają na całym świecie niczego, czego mogliby się
obawiać, lękają się tych oparów czy mgły, która nadchodzi wraz z burzami.
Ludzie z ich rasy dokładają wszelkich starań, aby ukryć swój strach, nawet przed sobą
nawzajem; wojownicy śmieją się i żartują nadmiernie, dając nierozumny pokaz uczucia
beztroski. W ten sposób udowadniają coś wręcz przeciwnego; i doprawdy, ich próby
zamaskowania się są dziecinne; udają, że nie dostrzegają prawdy, jednakże w istocie
każdy z nich i wszyscy razem, w całym obozowisku, odbywają modły i składają ofiary
z kur i kogutów, a jeśli spytać któregoś z nich, jaki jest powód jego ofiary, odpowie:
„Składam ofiarę za powodzenie mego handlu” albo: „Składam ofiarę na cześć takiego
a takiego zmarłego członka mojej rodziny”, lub też poda wiele innych powodów,
a potem doda: „I jeszcze za rozwianie się mgły”.
To właśnie uznałem za dziwne, że tak silni i wojowniczy ludzie mogą bać się czegoś
tak bardzo, że aż udają brak wszelkiego strachu; a wśród wszystkich racjonalnych
powodów do lęku mgła czy opary wydały mi się, zgodnie z moim sposobem myślenia,
całkowicie niewytłumaczalne.
Powiedziałem do mego tłumacza, że człowiek może się bać wiatru albo rozszalałych
burz piaskowych, albo powodzi, albo falowania ziemi, albo grzmotów i błyskawic
na niebie, wszystko to bowiem może wyrządzić krzywdę człowiekowi, zabić go lub
zniszczyć jego siedzibę. Jednakże, mówiłem, mgła ani opary nie przynoszą żadnego
zagrożenia ani szkody; w istocie jest to najłagodniejsza ze wszystkich postaci zmiennych
żywiołów.
Tłumacz odpowiedział mi, że wielu żeglarzy arabskich zgodziło się z Normanami
w sprawie niepokoju7, kryjącego się w kłębach mgły; tak samo również, jak mówił,
wszyscy podróżujący morzem odczuwają trwogę przed każdą mgłą lub oparami,
ponieważ zwiększają one niebezpieczeństwo podróży po wodach.
Powiedziałem, że takie wyjaśnienie jest rozsądne, ale że jeśli mgła okrywa ziemię,
a nie wodę, to nie rozumiem, czego można się obawiać. Na to tłumacz odrzekł:
— Mgła zawsze przynosi strach, gdziekolwiek się pojawia. Powiedział też, że z punktu
widzenia Normanów nie ma różnicy, czy pojawia się ona na lądzie czy na wodzie.
Później zaś powiedział mi, że w istocie Normanowie nie tak bardzo obawiają się tej
mgły. Dodał też, że on, jako człowiek, nie boi się jej. Uznał, że to tylko drobna sprawa,
27
bez większego znaczenia. Mówił:
— To tylko lekki ból w stawach kończyn, który może pojawić się wraz z mgłą, nic
poza tym.
Po tym poznałem, że mój tłumacz, tak jak inni, odrzuca wszelkiego rodzaju
zaniepokojenie mgłą i udaje obojętność.
Zdarzyło się teraz, że mgła nie rozwiała się, chociaż opadła nieco i zrzedła w dalszej
części dnia; słońce pojawiło się jako okrąg na niebie, ale też było ono tak słabe, że
mogłem patrzeć wprost w jego światło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]