[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wyjechał. Jakieś dziesięć minut temu. A pani Eyre
jest na samym końcu sadu. Zrywa agrest na przetwory.
Musiałabyś u\yć megafonu, \eby cię usłyszała.
Donna zacisnęła dr\ące palce na brzegu okrywającego ją prześcieradła.
- Posuwasz się za daleko - syknęła ze złością. - Jestem
ju\ zmęczona twoimi dowcipami. Wcale nie są zabawne.
Wynoś się wreszcie z mojej sypialni! Gdyby pani Eyre
wróciła i zobaczyła cię tutaj, mogłaby sobie pomyśleć,
\e... - urwała nagle.
- śe co? - zapytał łagodnym tonem.
Donna poczuła, jak fala gorąca uderza jej do głowy. Nie mogła
podnieść wzroku i spojrzeć Brodie'emu w oczy. Sposób, w jaki się
uśmiechał, i miękkie brzmienie jego głosu pogarszały jeszcze sytuację.
Z trudem wzięła się w garść. Brodie myśli, \e ją osaczył? Zaraz się
przekona, jak bardzo się myli!
99
- Chcę z. tobą porozmawiać - zaczęła.
Rozplótł ręce i oparł obok nóg Donny, przygwa\d\ąjąc ją do łó\ka.
- To dobrze się składa - odparł. - Bo ja te\.
Zaniepokoiły ją podejrzane błyski w niebieskich oczach
Brodie'ego. Zauwa\yła, \e niedawno się ogolił. Odwróciła wzrok od
jego twarzy. Od gładkiej, śniadej skóry, mocno zarysowanej szczęki i
wyrazistych, zmysłowych ust. Nie chciała na niego patrzeć.
Postanowiła, \e ju\ nigdy więcej nie podda się urokowi tego człowieka.
- Rozmowa będzie dotyczyła Gavina - oznajmiła sta
nowczym głosem. - Mierzi go praca w biurze i zamierzają
rzucić. Chce się nauczyć ręcznego formowania szkła i po
znać historię tego procesu. Nowoczesne przemysłowe me
tody stosowane w naszych fabrykach go nie interesują.
Wiem, \e zamiary Gavina ojcu się nie spodobają, ale jeśli
je poprzesz, łatwiej będzie mu się z tym pogodzić. A ja
w zamian...
Zgoda - rzekł szybko Brodie. Donna popatrzyła na niego zdumiona.
Jeszcze nie skończyłam - podjęła przerwane zdanie.
Nie musisz. To sensowny pomysł. W biurze z Gavina po\ytek jest mały.
Albo w ogóle nie zjawia się w pracy, albo plącze pod nogami, co jest
jeszcze gorsze.
A więc będziesz zadowolony, jeśli się go pozbędziesz?
Kiwnął głową.
- Kiedy Gavin nauczy się czegoś mądrego na temat
formowania szkła, będzie mógł wrócić do firmy jako do
radca. Osobiście uwa\am ten pomysł za dobry i namówię
Jamesa, \eby wyraził zgodę, ale stawiam jeden warunek.
Gavin musi iść do psychiatry. Znam jednego dobrego lęka-
100
rza. Twój brat nie przestanie uprawiać hazardu, dopóki nie zrozumie
przyczyn, które sprawiły, \e wpadł w nałóg. Taka pomoc jest mu
potrzebna.
- Mo\e się nie zgodzić.
- Musisz go namówić. Tylko ty masz wpływ na Gavina.
- Brodie spojrzał na fili\ankę kawy, którą przed chwilą posta
wił na stoliku przy łó\ku. - Wypij, póki jeszcze ciepła.
Wzięła ją do jednej ręki, nie puszczając prześcieradła, które ciągle
jeszcze trzymała pod brodą.
- Wczoraj wieczorem widziałem się z Christabel - po
wiedział jakby od niechcenia.
Kilka kropli kawy znalazło się na spodku.
- Sądzę, \e ojciec nie będzie zachwycony twoim potaje
mnym flirtem - odezwała się Donna przez zaciśnięte zęby.
Wyraz twarzy Brodie'ego zmienił się w okamgnieniu. Zobaczyła
malującą się na niej wściekłość.
- Mów wreszcie, co to wszystko ma znaczyć! - wark
nął groznie.
- Zapytaj swą przyjaciółkę - odparła z goryczą.
- Co wiesz o mnie i o Christabel? - Brodie a\ poczer
wieniał. - Kto ci o tym powiedział?
- Ona sama. We własnej osobie.
Wczoraj przez telefon? - Złość na jego twarzy powoli ustępowała
miejsca niedowierzaniu. - Niemo\liwe! Przecie\ w ogóle się nie znacie!
- Musiał zauwa\yć, \e twarz Donny lekko pobladła. - Poznałaś ją? -
zapytał z naciskiem. - Gdzie i kiedy?
Czy to wa\ne? Wiem, co was łączy, i sądzę, \e memu ojcu to się nie
spodoba. Mam rację?
Zastanawiał się przez chwilę. Zmarszczył brwi.
Zamierzasz mnie szanta\ować? - zapytał zdumiony.
Chcesz, aby ojciec dowiedział się o tej niesmacznej
101
historii? - spytała Donna. - Z pewnością przestanie wówczas mieć o
tobie tak dobre mniemanie jak dotychczas - dodała cierpkim głosem.
Brodie popatrzył na nią tępym wzrokiem.
- Ka\dy inny mę\czyzna na twoim miejscu byłby teraz
speszony i zawstydzony. A ty co? Potwierdzasz swoim za
chowaniem, \e jesteś zimny i wyrachowany. Nic nie jest
W stanie cię poruszyć - ciągnęła dalej. - Jeśli kombinujesz,
jak wykpić się z całej tej sprawy, oszczędz sobie trudu.
Drugi raz mnie nie nabierzesz!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]