[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pielęgniarka Hopkins miała znaczny wpływ na Mary Gerrard i przy sposobności skłoniła ją
do sporządzenia ostatniej woli. Ale testament nie wymieniał nazwiska pielęgniarki Hopkins.
Spadkobierczynią miała zostać ciotka Mary, zamieszkała w Nowej Zelandii. W tym
momencie przypomniałem sobie marginesową uwagę kogoś z mieszkańców Maidensford.
Ciotka Mary była pielęgniarką.
Zwiatło stało się nagle mniej mętne i mgliste. Wzór, cały układ zbrodni jął przybierać
wyrazne zarysy. Następny krok był łatwy. Zło\yłem powtórną wizytę pielęgniarce Hopkins.
Obydwoje gładko odegraliśmy komedię.
Pod koniec odwiedzin gospodyni zdecydowała się wyznać to, co od dawna pragnęła
dobyć na światło dzienne. Mo\e zrobiła to odrobinę za wcześnie. Ale có\? Nie była w stanie
pominąć tak wyjątkowej okazji, a ostatecznie musiała kiedyś ujawnić prawdę. Z dobrze
udanym ociąganiem pokazała mi list. Wtedy, drogi doktorze, skończyłem z domysłami.
Zyskałem pewność. Ten list zdradził pielęgniarkę Hopkins.
 Jakim cudem?  zdziwił się młody lekarz.
 Mon cher! Na kopercie był napis:  Dla Mary. Wysłać po mojej śmierci . Tymczasem
treść wskazywała niezbicie, \e Mary Gerrard nie miała poznać prawdy. Nie mniej znamienny
był czasownik  wysłać zamiast  doręczyć . Co stąd wynika? List nie był przeznaczony dla
Mary Gerrard. To swojej siostrze Mary, zamieszkałej w Nowej Zelandii, Eliza Riley
wyznawała prawdę. Pielęgniarka Hopkins nie znalazła listu w domku odzwiernego po śmierci
Mary Gerrard. Przechowywała go od lat, bo w swoim czasie został jej wysłany do Nowej
Zelandii.
Mały Belg zrobił pauzę i wkrótce podjął:
 Skoro raz umysł dostrze\e prawdę, reszta przychodzi łatwo. Komunikacja lotnicza
umo\liwiła powołanie świadków, którzy dobrze znali Mary Draper z Nowej Zelandii.
 A gdyby zaszła pomyłka?  wtrącił Peter Lord.  Gdyby się okazało, \e pielęgniarka
Hopkins i Mary Draper to dwie ró\ne osoby?
 Mnie nie zdarzają się omyłki  rzucił Herkules Poirot tak ozięble, \e młody lekarz
roześmiał się głośno.
 Drogi doktorze  podjął mały Belg.  Dziś wiemy ju\ coś niecoś o tej Mary Riley czy
Draper. Nowozelandzka policja nie potrafiła zdobyć obcią\ających dowodów, lecz od
pewnego czasu miała ją na oku, nim nagle wyjechała z kraju. Jedna z jej pacjentek, bogata
starsza dama, zostawiła spory legat  kochanej siostrze Riley , a śmierć tej osoby stanowiła
niespodziankę dla opiekującego się nią stale lekarza. Mą\ pani Draper ubezpieczył się
wysoko na jej korzyść i umarł nagle w niezupełnie wyjaśnionych okolicznościach. Na
nieszczęście dla niej, wypełnił wprawdzie czek pokrywający składkę ubezpieczeniową, lecz
zapomniał go wysłać. Słyszałem równie\ o innych zagadkowych zgonach, nie ulega więc
wątpliwości, \e to kobieta pozbawiona serca i skrupułów.
Nietrudno sobie wyobrazić, \e list zmarłej siostry podszepnął tak przedsiębiorczemu
umysłowi rozległe mo\liwości. Kiedy w Nowej Zelandii zrobiło się jej zbyt gorąco, zawitała
do Anglii i przystąpiła do pracy w dawnym zawodzie podszywając się pod nazwisko
pielęgniarki Hopkins, kole\anki, która umarła za granicą. Oczywiście celem jej był
Maidensford. Być mo\e myślała o szanta\u. Ale pani Welman nie nale\ała do osób, które
pozwolą się szanta\ować, więc siostra Riley czy Hopkins postąpiła rozwa\nie rezygnując z
wszelkich prób w tym względzie. Niewątpliwie zwietrzyła, \e pani Welman jest osobą bardzo
zamo\ną, a jakieś przypadkowe słówko tej\e pani Welman mogło ujawnić fakt, \e nie
sporządziła testamentu.
Pewnego czerwcowego wieczora siostra O Brien informuje kole\ankę, \e pani Welman
prosi o wezwanie jej doradcy prawnego. Pielęgniarka Hopkins nie waha się długo. Pani
Welman musi umrzeć niezwłocznie, aby jej nieślubna córka odziedziczyła cały majątek.
Oczywiście Hopkins zdą\yła się ju\ zaprzyjaznić z Mary Gerrard i zyskała powa\ny wpływ
na nią. Trzeba było tylko nakłonić dziewczynę, by zapisała wszystko siostrze swojej
mniemanej matki. Bardzo dowcipnie zasuflerowała tekst. Nie było w nim wzmianki o
pokrewieństwie. Po prostu:  Mary Riley, siostra nie\yjącej Elizy Riley . Podpis pod tym
dokumentem równał się wyrokowi śmierci na Mary Gerrard. Hopkins musiała tylko czekać
stosownej okazji. Sądzę, \e metodę opracowała z góry; chodzi mi o zastosowanie apomorfiny
jako podstawy alibi. Mo\e chciała zwabić Elinor do swojego domu. Tego nie wiem. Kiedy
jednak panna Carlisle przyszła do portierni z zaproszeniem na zaimprowizowany posiłek,
Hopkins zrozumiała bez trudu, \e to wyborna sposobność. Okoliczności tak się uło\yły, \e
wyrok skazujący Elinor był prawie pewny.
 Gdyby nie pan  powiedział z wolna Peter Lord.  Elinor zostałaby skazana.
 Nic podobnego!  zaprotestował \ywo Poirot.  To panu, drogi doktorze, zawdzięcza
\ycie!
 Mnie...?  zdziwił się młody lekarz.  Przecie\ nic nie zrobiłem... Próbowałem, ale... 
głos mu się załamał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •