[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mamo, rozgość się Del powtórzyła z pośpiechem. A ja i Sam
musimy pójść się ubrać. Złapała go za rękę i pociągnęła za sobą w głąb
mieszkania.
Pozwolił sobą kierować, mając nadzieję, że Del szybko mu wyjaśni, o
co tu chodzi, co się w ogóle dzieje, dlaczego Aurelia uważa na przykład, że
jest on mężem jej córki.
Del puściła jego rękę od razu, gdy zamknęli za sobą drzwi sypialni.
Stanęła na środku pokoju i obronnie splotła ramiona na piersi.
Zdaje się, że jestem ci winna jakieś wyjaśnienia powiedziała.
Drobiazg zgodził się. Po prostu wyjawisz mi teraz, dlaczego
twoja matka, zresztą znana aktorka, o czym też zapomniałaś mnie
zawiadomić, uważa, iż jesteśmy małżeństwem.
No właśnie westchnęła. Milczała chwilę, po czym zaczęła się
czerwienić. Otóż... urwała. Ja po prostu bardzo potrzebowałam męża.
Potrzebowałaś męża? Po prostu i bardzo?
Del spuściła oczy.
96
RS
Ale tylko fikcyjnie. Chodziło o to wzruszyła ramionami żeby
mama się wreszcie ode mnie odczepiła, żeby przestała mnie swatać tym
swoim różnym facetom na prawo i na lewo.
Nabrał dużo powietrza.
Zaraz, zaraz... Więc ty postanowiłaś użyć mojej osoby... Dobrze
myślę? Ale tylko fikcyjnie? Właściwie szkoda, dodał w myślach, bo ja
przecież chcę być twoim mężem naprawdę.
Tak było. Skinęła głową. I muszę cię za to przeprosić. %7łe tak bez
pytania...
Czekaj, czekaj mówił dalej Sam. I właściwie od jak dawna trwa
ta cała fikcja?
Westchnęła.
W tym cały sęk, że od bardzo dawna. Od prawie sześciu lat. Matka
teraz myśli, że za dwa tygodnie mija nasza kolejna rocznica.
O cholera! Sam porywczo przeczesał palcami włosy. Dotarło do
niego, że w ciągu ostatnich sześciu lat jego prywatność narażona była
bardziej, niż mógłby sądzić. Bo co by było, gdyby na przykład dzisiaj
Aurelia przybyła nie tylko bez zapowiedzi, ale w dodatku z jakimś
znajomym fotoreporterem? Po otwarciu im drzwi mógłby mieć od razu
zdjęcie, i to półnago. A jutro byłby we wszystkich tabloidach. Goły amant
w domu córki znanej aktorki". Horror!
Desperacko zazgrzytał zębami. Del przyglądała mu się w milczeniu.
Nie myślałam odezwała się po chwili że się kiedykolwiek oboje
spotkacie. To znaczy... jej głos zadrżał ... to znaczy, nie przypuszczałam,
że...
97
RS
Słuchaj pokręcił głową od jakiegoś czasu jesteśmy ze sobą
bardzo blisko. Co ci szkodziło powiedzieć mi przynajmniej, kim jest twoja
matka?
W jej oczach pojawiły się łzy.
No tak. Narobiłam bigosu. Ale ja całe życie odpychałam od siebie
myśl, że jestem córką Aurelii Parker. I bałam się, że kiedy ci powiem, kim
jestem, ty spojrzysz na mnie jakoś... jakoś całkiem inaczej. I może nie
będziesz chciał być ze mną.
Na razie był zbyt oszołomiony, by dokładnie wnikać w jej słowa.
Więc to tak, więc to tak powtarzał. A ostatnia rzecz, jakiej bym
chciał, to znalezć się na okładkach gazet.
Gazet? powtórzyła jego ostatnie słowo jak echo. Osuszyła
wierzchem dłoni oczy. Zaraz, ale właściwie co jest złego w gazetach?
Co jest złego w gazetach! Dobre sobie... Trudno, trzeba będzie jej
wreszcie opowiedzieć tę nieszczęsną historię. W końcu i tak musiałby ją
kiedyś wyjawić.
Osiem lat temu westchnął powstrzymałem pewnego
rewolwerowca, który strzelał do ludzi na ulicach San Diego. I potem przez
wiele miesięcy nie mogłem się opędzić od różnych pismaków, co chcieli,
żebym im wciąż opowiadał swoją historię. Fotografowali mnie, w kółko
wypytywali, jedni wyjeżdżali, przyjeżdżali inni...
Strzelanina w San Diego? zastanowiła się. Ach, więc to ta słynna
masakra... Szaleniec zabił siedem osób. A sam zginął z ręki komandosa...
Niejakiego Pendera. Zaraz, to ty jesteś Sam Pender?!
Jestem. Raczej byłem wzruszył ramionami. Tak mnie przyciskali,
że musiałem zmienić nawet nazwisko.
Przyjrzała mu się.
98
RS
Musiałeś? Ale właściwie miałeś prawo być dumny z tego, że ocaliłeś
życie wielu ludziom.
Może i ocaliłem zgodził się. Jednak nie cierpię, żeby mnie
ciągano po gazetach. A zrobiłem tylko to, do czego miałem odpowiednie
wyszkolenie. Zmarszczył się. Reporterzy nachodzili mnie w szpitalu, a
potem tropili mnie jeszcze w centrum rehabilitacji, i gdybym nie zmienił
nazwiska... potrząsnął głową.
W centrum... To tam, gdzie ci powiedzieli, że nigdy już nie będziesz
chodził, tak?... Co za szczęście, że nie mieli racji.
Poruszył brwiami.
Racja, całe szczęście. No, ale w każdym razie na resztę życia
straciłem wtedy chęć na jakiekolwiek kontakty z prasą.
Westchnęła.
Sam, jeszcze raz cię przepraszam. Rozejrzała się bezradnie, po
czym przysiadła na krawędzi łóżka. Gdybym ja to wszystko wcześniej
wiedziała... Cóż, pójdę zaraz do matki i powiem jej, że oszukiwałam ją
przez te lata. A ty głos jej znowu zadrżał ty, jeśli zechcesz, możesz mnie
teraz opuścić. Zrozumiałabym to.
Odwrócił się i zaczął chodzić dużymi krokami po pokoju.
Dlaczego nic mi nie powiedziała, dlaczego? powtarzał, jakby mu
się zacięła płyta.
Słuchała go przez chwilę. Obserwowała, jak chodzi z kąta w kat.
Dlaczego, dlaczego powtórzyła za nim i w jej głosie zabrzmiała
nagle przekora. Wyprostowała plecy i ściągnęła czoło. A czemu ty mi
nic nie opowiedziałeś o sobie? Dlaczego trzymasz swoje sekrety tylko dla
siebie?
Przystanął, zdziwiony.
99
RS
Ależ ja chciałem ci wszystko opowiedzieć. We właściwym
momencie. Czekałem na jakiś znak zachęty z twojej strony. Na przykład,
gdybyś sama zaczęła mi się zwierzać.
Odgarnęła włosy z czoła.
Z początku wolałam, żebyś się nie wtrącał w nie swoje sprawy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]