[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zabawne.
Ty coś wybierz.
78
R
L
T
Bawili się znakomicie. Na początku Marinie udawało się wygrywać, ale
gdy Max nauczył się posługiwać konsolą, szybko ją wyprzedził. W końcu
Marina opadła na kanapę.
Dość na dziś. Chcesz jeszcze kawy?
Nie, dziękuję. Usiadł obok niej. Podobało mi się.
Mnie też.
Przyłapał się na tym, że wpatruje się w jej usta. Kiedy podniósł wzrok,
zauważył, że Marina robi to samo. Pochylił się lekko, mając na myśli jedynie
przelotny pocałunek. Ale zanim zdążył pomyśleć, leżał na niej na kanapie.
Obejmowała go nogami w biodrach, a on całował linię jej obojczyka.
Uwielbiał jej zapach, miękkość skóry pod wargami, ciche jęki rozkoszy, gdy
odkrywał kolejne miejsca jej ulubionych pieszczot. Nagle się opamiętał.
Niemal zaczął się z nią kochać, na jej własnej kanapie, a przecież
zaprosiła go tylko na kolację.
Odsunął się nieco. Widział, że jej oczy pociemniały, wargi miała
zaczerwienione od jego pocałunków. Była tak samo podniecona jak on. Ale
gdzieś na dnie w jej spojrzeniu zauważył cień niepokoju. Czyżby się obawiała,
że znów popełnią te same błędy co dawniej?
Przepraszam, wcale tego nie planowałem.
Uśmiechnęła się cierpko.
Ja też nie. To było tylko zaproszenie na kolację.
Przekroczyłem dopuszczalne granice i nadużyłem twojej gościnności.
Chyba już lepiej pójdę.
Jednak Marina nie poruszyła się, jej nogi wciąż oplatały go w pasie.
Pogłaskała go po policzku.
Nie musisz nigdzie iść, Max.
79
R
L
T
Jeśli nie wyjdę, skończy się tak, że zaniosę cię do łóżka i będę się z
tobą kochał ostrzegł. W twojej obecności nie umiem trzymać rąk przy
sobie.
Zabawne, ale mam ten sam problem. A poza tym jest mi teraz
cudownie. Objęła go za szyję i przyciągnęła jego twarz do swojej.
W głębokim pocałunku Max zatracił się zupełnie. Przestał całować
Marinę dopiero wtedy, gdy stoczyli się z kanapy na podłogę.
Przypominam ci, że mam już trzydzieści lat, a nie osiemnaście
powiedział z lekkim jękiem.
Pogłaskała go po twarzy.
Nie jestem dużo młodsza, tylko dwa lata. Zdajesz sobie sprawę, że
jesteśmy w połowie drogi do emerytury?
Nie, mógł się powstrzymać od śmiechu.
Trochę nam jeszcze zostało.
Podniosła się i wyciągnęła do niego rękę. Ale kiedy stanął na nogach,
przyciągnął ją do siebie i znów zaczął całować.
Dość tych zabaw nastolatków powiedziała, odsuwając się od niego.
Lepiej chodzmy w jakieś wygodniejsze miejsce. Chwyciła go za palec i
poprowadziła do sypialni.
Zciany były pomalowane na kolor szarobłękitny i kremowy. Na
podwójnym łóżku z zagłówkiem z giętego żelaza piętrzyły się poduszki. Max
nie mógł się doczekać, aż zobaczy na nich rozsypane włosy Mariny.
Miał jednak poczucie winy, że wszystko toczy się zbyt szybko.
Jesteś pewna? spytał cicho.
Jej oczy były jasne i przejrzyste.
Jestem pewna. A ty?
Skinął głową.
80
R
L
T
Chyba oboje oszaleliśmy.
Pocałowała go lekko.
Przestań się zastanawiać. Niech będzie, co ma być.
W typowy dla siebie sposób chciała mu powiedzieć, że jest za bardzo
napięty sama chciała się cieszyć każdą chwilą. Wyjęła mu koszulę ze spodni
i zaczęła ją rozpinać.
Powoli rozbierali się wzajemnie. Trwało to bardzo długo, bo pokrywali
pocałunkami każdy centymetr nagiej skóry. Jakże on uwielbiał odkrywać ją w
ten sposób!
Chyba ci jeszcze nie powiedziałem, że wyglądasz dziś rewelacyjnie.
Lubię, kiedy masz rozpuszczone włosy.
Uśmiechnęła się do niego.
Nie mogę tak chodzić do pracy, bo to wbrew zasadom higieny.
Nie mógł się powstrzymać, by nie bawić się jej włosami były miękkie,
jedwabiste, wiły mu się pod palcami.
Ty mi się zawsze podobasz.
Pochlebca. Ale dołki w jej policzkach powiedziały mu, że jest
zadowolona z komplementu.
Przeciągnęła kciukiem po jego dolnej wardze.
Ty też mi się podobasz.
Wczoraj powiedziałaś, że jestem za chudy.
To prawda. Ale masz też najdłuższe rzęsy na świecie i piekielnie
seksowne usta.
Ty też.
Kolejne pocałunki zamieniły się w pieszczoty, wreszcie opadli na łóżko.
Tak jak marzył, włosy Mariny rozsypały się na poduszce, głowę miała lekko
odchyloną w niemej obietnicy. Max klęczał pomiędzy jej udami.
81
R
L
T
Kiedy się w niej zagłębił, znów miał to samo uczucie, że wraca do domu.
Do miejsca, które znał i którego pragnął. Kochali się ze sobą nie chodziło
tylko o seks, ale o dużo, dużo więcej. Nadal kochał Marinę z całej duszy.
I zawsze będzie ją kochał.
Pragnął, by znów stała się częścią jego życia. Ale to nie był dobry
moment, by jej o tym powiedzieć. A przynajmniej nie słowami. Jego ciało
mogło wyrazić więcej.
Kiedy poczuł pierwsze drżenia jej orgazmu, spojrzał jej w twarz i
powiedział:
Otwórz oczy.
Widząc w jej spojrzeniu moment, w którym osiągnęła szczyt, sam poddał
się kulminacyjnej fali rozkoszy.
Kocham cię, Marino, powiedział w myślach. Kocham cię. Położył się
potem na plecach, a Marina wtuliła się w niego.
I co teraz zrobimy? spytał.
Z czym?
Ze szkieletem w szafie.
Przycisnęła lekko usta do jego ramienia.
Bądzmy szczerzy, Max, tych szkieletów jest więcej.
Najpierw zajmijmy się tym najmniejszym, czyli tym, co jest między
nami.
Sama nie wiem, może chodzi tylko o seks...
Jemu chodziło o dużo więcej. A Marina też trzymała mężczyzn na
bezpieczną odległość od siebie i z rzadka umawiała się na drugą randkę.
Dlatego miał nadzieję, że dla niej to też coś więcej niż seks.
Zawsze mnie pociągałaś. Uśmiechnął się.
82
R
L
T
Ty mnie też. Zamilkła. Wiem, że to zabrzmi idiotycznie, ale może
po prostu powinniśmy mieć ze sobą romans, co by rozwiązało całą sprawę.
Tylko że na tym polegał problem: według niego to wcale nie
rozwiązałoby całej sprawy".
Już to przerabialiśmy. Wiesz, że to się nie uda. Tak samo, jak nie udało
się z naszym małżeństwem.
Nie mam o to do ciebie pretensji powiedziała cicho. Wina leży po
obu stronach.
Więc co teraz zrobimy?
Czy moglibyśmy zachować to między sobą?
Potajemny romans?
Potrząsnęła głową, nie umiejąc znalezć odpowiednich słów,
wyrażających jej myśli.
Nie... Tylko że ani ja, ani ty nie wiemy, dokąd to nas zaprowadzi. I
dopóki tego sobie nie ułożymy, lepiej nie wywoływać żadnych domysłów czy
oczekiwań.
Więc dla ciebie to tylko seks?
Tak. Nie. Zciągnęła brwi. Max, nie naciskaj mnie, proszę. I tak
mam dużo na głowie, Rosie i egzaminy do specjalizacji. Niepotrzebny mi
dodatkowy ciężar. Westchnęła. Posłuchaj, wiem, że są ważne kwestie, o
których musimy pogadać. Ale wydaje mi się, że lepiej nie brać się od razu za
wszystkie.
Co zatem proponujesz?
%7łebyśmy się od nowa poznali. Zrozumieli, co się nam przydarzyło. I
nauczyli się sobie ufać, zanim przejdziemy do poważniejszych spraw.
Mamy się ze sobą spotykać?
83
R
L
T
Ale nie w świetle jupiterów. Ludzie na naszym oddziale są przemili, ale
zaraz zaczną nas ze sobą swatać. Tak samo jak jej siostra. Jeśli się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]