[ Pobierz całość w formacie PDF ]

NOCE POD AKROPOLEM
69
- A na miłość nie ma w tym wszystkim miejsca, prawda? - spytała pozornie obojętnym tonem. -
Pewnie w ogóle w nią nie wierzysz.
- Och, wierzę w miłość - zapewnił Demos ze śmiechem. - Tylko mam jej już dość. Mam mnóstwo
ludzi, którzy mnie kochają. Nie potrzebuję kolejnej osoby. - Spojrzał jej prosto w oczy.
- Chyba oboje na tyle znamy życie, żeby się nie uganiać za miłością, skarbie. Proszę, nie próbuj
żadnych gierek, bo już ci mówiłem, że ich nie uznaję. - Stał przed nią w swobodnej pozie, pewny
siebie jak zawsze. - Nie jesteś skromną dziewicą, żeby się rumienić na moją propozycję. Możemy
sobie darować wszelkie flirty i zaloty. Chcesz za mnie wyjść, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
Althea czuła, jak wzbiera w niej złość.
- Nigdy mi nie mów, co czuję.
Pokiwał głową z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
- W porządku. W takim razie sama mi powiedz.
- Nawet ja nie podejmuję decyzji tak szybko
- oznajmiła z chłodnym uśmiechem. - Nie dam ci dzisiaj żadnej odpowiedzi. Potrzebuję czasu. Nawet
ojciec dałby mi go trochę.
- Nie bądz taka pewna. - Podszedł do niej, położył jej dłonie na ramionach i przyciągnął ją do siebie.
Zesztywniała, odchyliła głowę do tyłu i czekała napięta jak struna. Dotknął jej ust pocałunkiem, lecz
kiedy spodziewała się, że sięgnie
70
KATE HEWITT
głębiej, odsunął się gwałtownie. Poczuła ulgę... pożądanie... rozczarowanie.
- Możesz się namyślać, ale i tak jutro cię zabieram na randkę.
- Myślałam, że etap umawiania się na randki mamy już za sobą? - powiedziała, wciąż oszołomiona po
pocałunku.
- Nawet jeśli to ma być małżeństwo z rozsądku, to i tak musimy się nawzajem poznać, Altheo.
- Ty z pewnością mnie nie znasz - stwierdziła z przekonaniem, które wzbudziło u Demosa uśmiech
rozbawienia.
- Zamierzam poznać - zapewnił, przesuwając wzrokiem pełnym uznania od czubka jej głowy po
stopy. Następnie pożegnał się i wyszedł.
Drzwi prawie natychmiast znów się otwarły i w progu stanął Spiros.
- No i jak? - odezwał się do córki.
- Dzisiaj za nikogo nie wychodzę, ojcze - oznajmiła sucho. - Miałam nadzieję, że dasz mi choć trochę
czasu na decyzję dotyczącą reszty mojego życia.
- Masz tydzień - zadeklarował. - Jeśli się nie namyślisz, będziesz miała kłopoty.
- Wierzysz tabloidom?
- Nieważne komu i w co wierzę, Altheo! Chodzi o to, co widzą i w co wierzą ludzie.
- Czego się boisz? %7łe twój interes upadnie? Znajomi się od ciebie odwrócą? Naprawdę myślisz, że
mam taką moc? - Zaśmiała się ironicznie.
NOCE POD AKROPOLEM
71
- Nie mam żadnej mocy, ojcze. Sam o to zadbałeś.
- Potrząsnęła głową. - Powiedz mi... jeśli chodzi
o Angelosa... To ty się do niego zwróciłeś, czy on zawarł z tobą układ?
Spiros uciekł wzrokiem przed spojrzeniem córki.
- To było wzajemne porozumienie między rodzinami - odrzekł sztywno.
Althea parsknęła śmiechem, w którym nie było ani krzty wesołości.
- Wzajemne! Tyle że ja nie miałam w nim żadnego udziału! Dlaczego Angleos? Nie wiesz, jaki on
jest? Piszą o nim w brukowcach tyle samo co o mnie. - Wskazała zmiętą gazetę na stole. - To on jest na
tym zdjęciu!
Spiros popatrzył na córkę z taką miną, jakby ją prosił o zrozumienie, co było absurdalne w zaistniałej
sytuacji.
- Pochodzi z dobrej rodziny.
- Jest świnią.
Spiros opuścił ramiona, jakby zapadł się w sobie. Althea pomyślała z nagłym lękiem, że wygląda na
starszego, niż jest.
- Myślisz, że robię to dla dobra moich interesów, Altheo? - W jego głosie było zmęczenie
i smutek. - Dla siebie?
- Trudno uwierzyć, że robisz to dla mnie. Grożąc, że wyrzucisz mnie na ulicę? Próbując mnie wydać
za takiego bydlaka jak Angelos Fotopou-los? Jakim cudem mogłoby mi to wyjść na dobre?
Spiros zwiesił głowę.
72
KATE HEWITT
- Sądziłem, że lubisz jego towarzystwo - powiedział cicho. - Ze wy dwoje możecie być...
- Nigdy. Nie wyjdę za niego.
- W takim razie wyjdz za Demosa - nie ustępował Spiros. - Może istotnie się myliłem co do Angelosa,
przyznaję. Ale wyjdziesz za mąż, Al-theo. W tej sprawie nie ustąpię, choć może ci się to wydawać
okrutne. Potrzebujesz stabilizacji, bezpieczeństwa, jakie daje mężczyzna...
- Bezpieczeństwo? Raczej chcesz, żebym była pod kontrolą. Naprawdę pozbawisz mnie wszystkiego,
jeśli nie zgodzę się na ślub?
- Owszem. Altheo, chcę, żebyś była szczęśliwa. I bezpieczna. Bo nie jesteś. Wiem, że nie jesteś.
- Przecież nigdy cię nie obchodziło moje bezpieczeństwo, ojcze - szepnęła, z trudem powstrzymując
łzy. - Nie usprawiedliwiaj się przede mną. Nie teraz. Nie po tych wszystkich latach.
Wyminęła go, kierując się do drzwi, skupiona tylko na tym, żeby się nie rozpłakać. Bo przecież nigdy
nie płakała.
Demos leżał wyciągnięty na sofie w swoim apartamencie i pił trzeciego drinka. Co mu, na Boga,
strzeliło do głowy, żeby prosić Altheę Para-noussis o rękę? Co więcej, namawiać ją, żeby za niego
wyszła... Był głupcem, kierował się chwilowym pożądaniem i wiecznym poczuciem winy. Pragnął
jej, owszem. Ale żeby się od razu żenić? Sama powiedziała, że wystarczy jej romans.
NOCE POD AKROPOLEM
73
I dlaczego to zrobił? %7łeby ratować Altheę przed machinacjami jej ojca? %7łeby ratować Briannę przed
pułapką jej własnej natury?
A może ratować siebie? Przed życiem, które stawało się coraz bardziej puste i jałowe, przed żalem i
wspomnieniami wyborów, których dokonał w przeszłości?
Wyborami, których musiał dokonać.
Wstał z sofy i podszedł do okna, za którymi migotały światła portu w Pireusie.
Uwolnił się od ciążących nieznośnie więzów rodzinnych, od miłości i odpowiedzialności. Był wolny.
Dlaczego więc znów sam pchał się w jarzmo zależności?
Powtarzał sobie, że Althea jest inna. %7łe jest podobna do niego, że małżeństwo z nią będzie
podniecające i namiętne. Będzie jak świetna zabawa. Ożywienie wywołane tą myślą, szybko ustąpiło
lękowi. I poczuciu winy.
Małżeństwo.
Sięgnął po oprawioną fotografię Brianny, wówczas dwunastoletniej, radośnie uśmiechniętej. Niemal
od chwili, gdy się urodziła, widziała w nim ojca, oczekiwała, że spełni każde jej życzenie, że da jej
szczęście. Ale to było niemożliwe.
Odszedł od niej, bo mu się wydawało, że tak będzie lepiej.
A może tak było po prostu łatwiej?
Już raz ją zawiódł, czy miał to powtórzyć teraz, kiedy potrzebowała wzorca, który by ją poprowadził
ku stabilizacji? Zastanawiał się, czy jego
74 KATE HEWITT
ożenek rzeczywiście może pomóc Briannie. I czy pomoże Althei? I jemu samemu.
Althea przynajmniej go nie potrzebowała, w przeciwieństwie do Brianny. Przynajmniej jej nie mógł
zawieść. Westchnął, po czym odstawiwszy zdjęcie na miejsce, poszedł sobie nalać kolejnego drinka.
ROZDZIAA PITY
- Dokąd właściwie jedziemy? Wracamy do Pireusu? - spytała Althea, dostrzegając w oddali szeroką
połać wody.
- Można tak to ująć - odparł zwięzle Demos.
Odkąd po nią przyjechał, był zamyślony i milczący, zastanawiała się, czy to możliwe, że zaczął
żałować swojej propozycji. Nie potrafiła się rozeznać we własnych odczuciach: czy gdyby ją zostawił
w spokoju byłaby zadowolona... czy rozczarowana?
W nocy prawie nie spała, wyobrażając sobie, że rzuca ojcu w twarz jego grozby, odmawia Demosowi
i wyrusza sama w świat. Pragnęła tego i pewnie by to zrobiła, gdyby miała dość odwagi i siły...
- Nie lubię niespodzianek - oznajmiła sucho. Demos oderwał wzrok od drogi, żeby jej się
przyjrzeć.
- Szkoda, bo niespodzianki nie pozwolą nam się nudzić w małżeństwie - stwierdził rzeczowym tonem.
- Nie zamierzam wychodzić za ciebie dla rozrywki. Dla zabicia nudy lepiej wynająć sobie egzotyczną
tancerkę, niż się żenić.
76
KATE HEWITT
- Nie przekręcaj moich słów, Altheo - rzucił ostrzegawczo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •