[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Koniec opowieści nie nastąpił jeszcze. Być mo\e, \e jednego dnia, kiedy dobra wró\ka
samemu królowi zda sprawę z wydanych przez niego poleceń, rzeknie on:
- Znam twoją twarz. Znam twój głos, myśli i twoje serce. Słyszałem turkot kół karety na
Wielkim Gościńcu i wiedziałem, \e pełnisz królewską słu\bę. Oto patrz! Mam w ręce wiązkę
zleceń z wszystkich krańców mego królestwa. Wręczyli mi je znu\eni, piesi wędrowcy.
Mówili, \e bez twojej pomocy i natchnienia nie zdołaliby nigdy dojść do wielkiej bramy.
Przeczytaj je, byś wiedziała, gdzie, kiedy i jak pełniłaś dobro.
I kiedy wró\ka odczytywać będzie karty, wzniesie się z nich mo\e słodki zapach. Lecz
stokroć słodsze słowa królewskie:
"Czytaj, byś wiedziała jak pełniłaś dobro".
`rp
Rebeka Rowenna Randall
`rp
XXVI. Przy herbatce
Rozdział Xxvi
Przy herbatce
Minęło letnie półrocze - Hulda Meserve, Dick Carter i Liwing Perkins skończyli studia w
Wareham, zostawiając Rebekę i Emmę jako jedyne reprezentantki Riverboro. Delia Weeks
przyjechała na parę dni z Lewistonu do domu, a pani Robinson postanowiła uczcić tę
uroczystość małym, wytwornym przyjęciem, tym bardziej, \e truskawki dojrzały i kogut sam
prosił się o zabicie. Pani Robinson powiedziała mę\owi, aby zjadł obiad na ławce w szopie,
przyjęcie bowiem miało być wyłącznie damskie.
Pani Robinson urządzała przyjęcia raz lub dwa razy do roku. Wiele dni potem czuła się jakby
z krzy\a zdjęta. Walka między dumą a skąpstwem przechodziła jej siły. Ze względu jednak na
utrzymanie pozycji w miasteczku trzeba było koniecznie urządzić dobry "poczęstunek".
Kogut od rana piekł się na wolnym ogniu, tak dziwnie jednak był odporny, \e zachował
niewzruszenie tę samą twardość, jaką miał w chwili wło\enia do garnka.
- Nigdy się nie upiecze! - rzekła Alicja, zaglądając niespokojnie pod pokrywę. - A w dodatku
wygląda jak koczkodan.
- Zobaczymy, kiedy się do niego dobiorę ostrym no\em - odpowiedziała matka. - Wygląd zaś
poprawimy, dodając sosu i budyniu.
Kogut, uło\ony na półmisku i ugarnirowany budyniem, wyglądał rzeczywiście wspaniale.
Gdy Alicja wniosła go do jadalni, wywołał ogólny podziw. Chór uwielbienia urwał się jednak
z chwilą, gdy panie zabrały się do jedzenia.
- Cieszę się bardzo, Delio, \e przyjechałaś po egzaminach Huldy - rzekła pani Meserve.
Siedziała przy jednym końcu stołu, podczas gdy pani Robinson przy drugim nalewała kawę.
Pani Meserve była stworzona na matkę dla Huldy. Urojone cierpienia i stroje były głównymi
rozkoszami jej \ycia. Chodziły wieści, \e "grzywka" jej, zrobiona niezwykle artystycznie,
kosztowała pięć dolarów i dwa razy do roku wysyłano ją do ufryzowania w Portland. Co do
wyglądu pani Meserve, to twarz jej przypominała piernikowe lalki o oczach z rodzynków.
- Jak ci się podobała suknia Huldy, Delio? - zapytała pani Meserve, trzaskając nieprzyjemnie
gumką d\etowej bransoletki.
- Uwa\am, \e była najładniejsza - zachwycała się Delia. - Jej wypracowanie było jedynym
zabawnym ćwiczeniem. Czytała głośno i wyraznie, słyszeliśmy ka\de słowo, podczas kiedy
inne dziewczęta mówiły, jakby miały gorące kluski w ustach.
- Było to wypracowanie napisane na konkurs Adama Ladda - wyjaśniła pani Meserve. -
Wszyscy mówią, \e gdyby wybrała inny temat, z pewnością dostałaby nagrodę. W komitecie
było trzech pastorów i trzech diakonów, nic więc dziwnego, \e nagrodzili powa\ny utwór.
Tematem wypracowania Huldy byli chłopcy, a niezaprzeczenie głęboka wiedza i
doświadczenie, jakie miała w tym zakresie, sprawiły, \e zadanie napisała bardzo inteligentnie.
Szerokiej publiczności przypadły do smaku tanie i dwuznaczne dowcipy. Z punktu czysto
literackiego widzenia, wiele pozostawiało do \yczenia.
- Rebeka nie odczytała głośno swego tekstu. Dlaczego ona właśnie dostała nagrodę
chłopców? - pytała pani Robinson.
- Jest za młoda - wyjaśniła pani Cobb - nie miała właściwie prawa do udziału w konkursie.
wiczenie jej, razem z wypracowaniem Herberta Dunna, będzie wydrukowane w gazetce
szkolnej.
- Bardzo się cieszę, lecz dopóki go nie przeczytam, nie uwierzę, aby mogło być lepsze od
ćwiczenia Huldy. Właściwie nagrodę powinni przyznać jednemu ze starszych uczniów.
- Nie, Marto, bo przecie\ pan Ladd ofiarował ją obu wy\szym oddziałom - dowodziła pani
Robinson. - Podobno proszono, aby sam wręczył nagrody, ale odmówił. Dziwne, taki bogaty
człowiek, który cały świat objechał, wstydził się wyjść na estradę.
- Moja Hulda zrobiłaby to bez mrugnięcia okiem - zauwa\yła pani Meserve z dumą, nikt zaś z
towarzystwa nie próbował zaprzeczać.
- W ka\dym razie uroczystość wypadła wspaniale i nawet sam gubernator przyjechał
zobaczyć, jak siostrzenica jego rozdaje dyplomy - odezwała się Delia Weeks. - Bo\e! Jaki on
elegancki! Mówiono, \e ma zaledwie sześć stóp wysokości, ale wyglądał na szesnaście, a w
dodatku ma wspaniałą wymowę!
- Zauwa\yłyście, jaka Rebeka była blada i dr\ała, słuchając pochwały gubernatora -
zauwa\yła ze współczuciem pani Cobb. - On tak\e czytał jej wypracowanie, bo napisał o nim
list do panien Sawyer.
- Uwa\am, \e to szaleństwo - oburzyła się pani Meserve. - Tyle hałasu o dziewczynkę, choć
jeszcze nie kończy szkoły. Rękę jej na głowie poło\ył, jakby był papie\em udzielającym
błogosławieństwa. Ale mój Bo\e! Cieszę się, \e przynajmniej nagrodę wzięło Riverboro.
Wspanialszej nikt w Wareham nie widział. Majątek Adama Ladda jest chyba niewyczerpany.
Mało było pięćdziesięciu dolarów, musiał dodać jeszcze te eleganckie portmonetki!
- Siedziałam tak daleko, \e nie widziałam dobrze - skar\yła się Delia. - A Rebeka wzięła
swoją do domu, aby pokazać matce.
- To rodzaj woreczka ze złotej siatki na łańcuszku - rzekła pani Perkins. - Wewnątrz le\ało
pięć złotych monet dziesięciodolarowych. Herbert Dunn dostał śliczny skórzany portfel.
- Na jak długo pojechała Rebeka na farmę? - spytała Delia.
- Ma tam zostać do ślubu Anny - odpowiedziała pani Perkins. - Anna mogła poczekać trochę
z tym weselem. Aurelia chciała, \eby została w domu, dopóki Rebeka nie skończy szkoły.
Ale gdzie tam! Anna uparta jest jak muł i na złość matce zrobiła swoje. Przez cały rok szyła
wyprawę. Okropne, grube perkaliska, ale mało nie oślepła nad haftami, mere\kami i
zakładkami. Słyszałyście o kapie na łó\ko, którą sobie zrobiła? Biała, z grubo haftowanym
pękiem winogron w środku i płaską obwódką naokoło. Potem jeden szlak wiśniowy, drugi
brązowy, a na zakończenie jeszcze kilka rzędów grubych stebnówek. Ma zamiar wystawić ją
na jarmarku powiatowym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •