[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szorstki.
-Tak.
To króciutkie słowo z trudem wydobyło się z jej ściśniętego
gardła.
-Chcesz tego, Sunny?
76
Pragnęła tego rozpaczliwie, boleśnie. Spojrzała mu prosto w
oczy, teraz znów złocistobrązowe, i drżąc już teraz na myśl o
tym, co zdarzy się na pewno, wyszeptała:
-Tak.
77
ROZDZIAA SIÓDMY
Sunny, pełna zadumy, rozłożyła świeżo uprany czarny T-shirt
na nagrzanej słońcem skale. Jakże jej życie zmieniło się teraz
zupełnie... Nie chodzi już nawet o sam fakt, że oboje z
Chansem są więzniami kanionu i prawdopodobnie utknęli tu na
dłużej. Na całe tygodnie, miesiące, a może... może nigdy już
stąd nie wyjdą? Trudno wymyślić bardziej diametralną zmianę
w czyimś życiu. Ale u niej, oprócz tego, zmieniło się coś
jeszcze. Dotychczas żyła tak, jakby nie do końca zakotwiczono
ją na tej ziemi, wszystko było ulotne i naznaczone lękiem o
Margretę. A teraz, po raz pierwszy w życiu poczuła, że Sunny
Miller istnieje naprawdę i musi przemyśleć tylko swoje
sprawy. To znaczy jedną, teraz najważniejszą: czy ona chce
Chance'a.
Tak, chce, i nie ma zamiaru nadal kurczowo się czepiać tych
swoich argumentów, które nie pozwalały jej dotąd na żaden
związek z mężczyzną. Miała wiele powodów, być może
słusznych, ale w innym, odległym stąd o setki kilometrów
świecie, określanym jako normalny.
Oboje stoją w obliczu śmierci, a ona nie chce umierać, nie
poznawszy smaku miłości tego właśnie mężczyzny. Chce, żeby
ją wziął, chce powiedzieć mu, że go kocha. Ma przecież w
sobie wiele czułości, ściśniętej gdzieś w sercu, skurczonej, bo
komuż dotychczas mogła ją ofiarować?- Poza tym czuje, że
podoba się Chance'owi. A on w ogóle sprawia wrażenie
mężczyzny, który od seksu nie stroni i okazji nie przepuszcza.
Ten przystojny, zmysłowy i pewny siebie mężczyzna ma
zapewne takich okazji co niemiara. A teraz... Sunny jest pod
ręką, więc czemu nie skorzystać...
Trywialne to i trochę przykre. Ale może i tak do końca wcale
nieprawdziwe. Czuła przecież, że spodobali się sobie
właściwie od pierwszego wejrzenia. I chciała bardzo, aby to
odczucie nie mijało się z prawdą. Bo jej Chance MacCall
podobał się coraz bardziej. W ciągu tej doby dowiedziała się o
78
nim wiele, i nie dostrzegła niczego, co nie zyskałoby jej
aprobaty. Był mężczyzną odważnym, nie wahającym się
podjąć ryzyka, człowiekiem bardzo zdolnym, posiadającym
wiele umiejętności, a poza tym, co też bardzo ważne, Sunny
nie znała dotychczas nikogo, kto byłby wobec niej bardziej
uprzejmy i opiekuńczy.
A uwieńczeniem jego zalet było to, że jest
nieprawdopodobnie seksowny, tak bardzo, że jej po prostu
ślinka cieknie z ust. Głupie wyrażenie, ale inaczej tego określić
nie sposób.
Większość mężczyzn, po uzyskaniu odpowiedzi, jaką dała
przed godziną, natychmiast przystąpiłoby do rzeczy. A Chance,
usłyszawszy z jej ust  tak", pocałował ją, bardzo słodko, i
oświadczył:
-IdÄ™ do samolotu, mam tam ubranie na zmianÄ™.
PrzebiorÄ™ siÄ™ i podrzucÄ™ ci jeszcze coÅ› niecoÅ› do prania.
I wtedy ona błysnęła ironią:
-Dziękuję, jak to miło z twojej strony...
A on puścił do niej oko i powiedział z uroczym uśmiechem:
-Staram siÄ™, jak mogÄ™!
W rezultacie, zamiast rozkwitać w jego ramionach, siedziała
przy zródełku i prała męską bieliznę. Nie było to zajęcie
szczególnie romantyczne, dawało jednak miłe poczucie, że
wytwarza się między nimi zażyłość. Poza tym jakiś taki
szalenie naturalny podział obowiązków. On, mężczyzna, stara
się o pożywienie - patrz: robi sidła - a ona, kobieta, dba o
czyste ubrania.
Uprała najpierw jego rzeczy, potem, po chwili wahania,
ściągnęła z siebie wszystkie bez wyjątku części garderoby.
Wszyściutko, bo ani sekundy dłużej nie mogła już wytrzymać
w nieświeżym ubraniu. Nigdy jeszcze nie paradowała po
dworze w stroju Ewy. Czuła się trochę dziwnie, co nie
znaczyło, że zle. Była w tym nutka dekadencji, ale nutka
absolutnie pozytywna, choć naznaczona lekkim niepokojem. A
co będzie, jeśli Chance ją zobaczy- Uśmiechnęła się na myśl o
tym. No cóż, na pewno nie wzbudzi w nim dzikiej, gwałtownej
79
żądzy, ponieważ jej ciało nie ma jakichś szczególnie
efektownych zaokrągleń. Z drugiej jednak strony, wcale tak zle
nie jest. A poza tym na tym pustkowiu nie ma innych kobiet
oprócz Sunny Miller. Więc kto wie, kto wie...
A przede wszystkim, zamiast myśleć głupio, trzeba się
wreszcie porządnie umyć. Napełniła wodą butelkę, polała się,
po czym zabrała się za szorowanie. Po prostu - piaskiem.
Spłukanie piasku wymagało kilkakrotnego napełniania butelki.
Ale skóra po tych ablucjach była nadspodziewanie świeża i
gładka. Ciekawe, dlaczego przemysł kosmetyczny nie
zaprzestanie mielenia tych różnych skorupek i nie przestawi się
po prostu na produkcjÄ™ peelingu z piasku.
Nie wycierała się. Po co?- Cudownie jest schnąć w
rozgrzanym powietrzu, czując na sobie łagodny ciepły
wietrzyk A poza tym nie miała żadnego ręcznika. Schła więc
sobie w sposób naturalny, piorąc jednocześnie swoje własne
szmatki. Potem ubrała się w beżowe dżinsy i zielony T-shirt.
Nigdy nie ubierała się na niebiesko czy czerwono, zawsze
kupowała ubrania w kolorach ziemi. Dlaczegóż Bo one stapiają
się z przyrodą, w nich można dobrze się ukryć.
Staniczka nie nałożyła, miała tylko jeden, a ten został właśnie
uprany. Bawełniany T-shirt przylegał do piersi, podkreślał ich
kształt. Ciekawe, czy Chance zauważy, że jak ona idzie, to te
piersi tak falujÄ…...
- Hej, hej!
Odwróciła się. Stał kilka metrów za nią, jego wzrok
natychmiast spoczÄ…Å‚ na jej piersiach. No tak...
-Długo... długo tu tak stoisz?-
- A... no... już dobrą chwilę.
Zamarła.
-Czekałem, aż się odwrócisz, ale niestety. Choć i tak widok
był całkiem, całkiem... Trzeba przyznać, że tyłeczek masz
wyjątkowy. W życiu słodszego nie widziałem.
Poczuła, że robi jej się gorąco, zbyt gorąco nawet na taki
upał. Ale stanęła do walki.
80
-Proszę, proszę, czyli zdobyłam twoje uznanie! I co, może
jeszcze chcesz, żebym zafundowała ci taniec erotyczny?
Kiedyś- W każdej chwili, skarbie, choć teraz właśnie nie.
Trzeba zabrać stąd ubrania. Chcę zastawić tu sidła, może uda
się złapać coś na kolację...
A więc proszę. Nie można powiedzieć, żeby go nie ruszyło,
ale obowiÄ…zek przede wszystkim. I bardzo dobrze, zawsze
lepiej mieć u swego boku mężczyznę odpowiedzialnego niż
zmysłowego lekkoducha.
Zgodnie zaczęli zbierać porozkładane na kamieniach ubranie.
-A więc tak - zaczęła Sunny. - Zwierzyna ciągnie do wody...
-Zgadza siÄ™.
-Ubrania, choć prałam je z takim poświęceniem, pachną
jednak człowiekiem...
-No, właśnie. Zwierzyna może wyczuć ten zapach, a poza
tym tych ubrań tutaj nigdy nie było. A dzikie zwierzęta są
nadzwyczaj płochliwe.
Kiedy dochodzili już do swego tymczasowego domu pod
nawisem skalnym, Sunny zapragnęła jeszcze jednej informacji:
-A jak długo trzeba czekać, zanim coś złapie się w sidła?
-Różnie bywa. Kiedyś złapałem już coś po dziesięciu
minutach, innym razem czekałem dzień, drugi i nic.
Znów porozkładali rzeczy na kamieniach, niektóre prawie już
suche. Gorące, pustynne powietrze było prawie tak samo
skuteczne jak elektryczna suszarka do ubrań.
A potem była niespodzianka. Chance przykucnął koło
wielkiego dzieła swych rąk, czyli sideł, sięgnął do tylnej
kieszeni spodni i wyciągnął z niej, ni mniej ni więcej, tylko
pognieciony batonik  Baby Ruth". Spokojnie rozwinÄ…Å‚ go z
papierka i wetknął do sideł.
Sunny dopiero po chwili była w stanie wydobyć z siebie głos.
Pełen oburzenia.
-No wiesz! Słodki baton jako przynęta! Dlaczego nie włożysz
tam jednego z moich batonów? A ten mi oddaj, natychmiast!
-Nie mogę ci go dać, Sunny - protestował ze śmiechem,
zasłaniając sidła przed jej zachłannymi rękami. - %7ładen
81 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •