[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Walsinghama, sir Leicestera, sir Hawkinsa, sir Raleigha i największego korsarza naszych czasów
sir Francisa Drake a, chłopcy! zakomenderowałam, unosząc puchar z winem.
To razem ile tych toastów? zapytał Billy.
Jeden zbiorczy wystarczy wytłumaczyłam.
Po toaście przystąpiliśmy do pałaszowania dań przyrządzonych przez Szczerbatego
Ricka.
Dlaczego mała Cristine nigdy nie je z nami? zaciekawił się znów Pijawka.
Bo ona nami gardzi odpowiedziałam spokojnie.
Ten Drake to musieć być fajna chłop zachwyciła się Maria.
Wszyscy się nim zachwycają powiedziałam. Nawet twoi ziomkowie przyznają, że
jest wytworny, uprzejmy i lubi dawać prezenty swoim więzniom.
Nie wiem, czy wiesz, że Drake, poza tym, że jest świetnym żeglarzem, jest także
znakomitym malarzem. Podobno sam sporządza swoje mapy i są one niezwykle dokładne John
podchwycił temat.
Mówią, że Drake lubi modne ubrania, dzieci, choć Bóg mu ich nie dał& zaczęłam
wyliczać.
Może dlatego je lubi przerwaÅ‚ mi José i zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ wesoÅ‚o.
& dobrą muzykę, wszystko, co wiąże się z żeglarstwem i Plymouth oczywiście
dokończyłam.
A czego Drake nie lubić, poza Hiszpany oczywiście? zapytała Maria.
Papistów! krzyknął Benny.
Głupców! dorzuciłam.
Snobów! dodał John tubalnie.
Wszystkich, którzy nie zachwycają się Plymouth włączył się Tommy.
I leniwych indywidualistów zakończyłam wyliczankę.
MówiÄ…, że sir Francisowi nawet wiatry sÄ… posÅ‚uszne wtrÄ…ciÅ‚ José.
A on sam mawia: Ci, którzy mówią prawdę, są moimi przyjaciółmi, w stosunku do
innych trącę humor zacytowałam, a wszyscy wybuchnęli śmiechem poza Ernim.
Podobno ogłosił, że nie przestanie łupić Hiszpanów, póki nie zdobędzie dwóch
milionów, które jego kuzyn John Hawkins stracił w San Juan de& przerwał.
Coś białego z potwornym wyciem przeleciało za oknem. Zamarliśmy.
Duch! krzyknÄ…Å‚ José przerazliwie, aż nam Å‚yżki wyleciaÅ‚y z rÄ…k.
Głupiś, gdzie duch po południu ofuknął go Benny.
No, a ten statek widmo? José nie ustÄ™powaÅ‚.
Spojrzeliśmy na niego przeciągle i wtem to coś białego z upiornym wyciem powróciło.
Siedzieliśmy z zapartym tchem, czekając, aż pojawi się znowu. Nie czekaliśmy długo.
Kapitanie, co to jest? zapytał Billy.
Ciekawa jestem, kiedy ona spadnie powiedziałam spokojnie.
Wybiegliśmy na pokład. Na linie od grotmasztu ruchem wahadłowym huśtała się
hiszpańska dama, nasza rezolutna zakładniczka.
Jak ona tam wlazła? zaciekawiłam się.
Spod pokładu wyłonił się zaspany Zmierdzący Johnny.
Co tak krzyczycie? Obudziliście mnie powiedział z pretensją, usiłując przetrzeć sobie
oczy.
Uważaj! Padnij! krzyknęliśmy wszyscy naraz.
Za pózno. Został staranowany przez przelatującą hiszpańską damę.
I jeszcze mnie wywracacie dodał urażony, tracąc równowagę.
Złapcie ją! rozkazałam, ale rozkazać było łatwo, trudniej wykonać.
Wszyscy, nie wyłączając Marii, ruszyliśmy na pościg za latającą lalunią. Kiedy
przelatywała, trzeba było padać, żeby nie zwaliła nas z pokładu.
José, krzyknij jej, żeby siÄ™ puÅ›ciÅ‚a! wrzasnęłam w ogólnym chaosie.
José usiÅ‚owaÅ‚ wykonać moje polecenie. DarÅ‚ siÄ™ okropnie do Cristine, starajÄ…c siÄ™
przekrzyczeć jej upiorne wycie. Zapomniał o unikach, więc po chwili lecąca wprost na niego
dziewczyna niczym taran wyprawiła go za burtę w pięknym parabolicznym stylu.
Aapcie ją, póki połowy załogi nie potopi krzyknęłam, wykonując unik.
Rzuciliśmy się w pogoń. Zmierdzący Johnny, który już oprzytomniał, zaczął wspinać się
po maszcie, by przeciąć linÄ™, na której lataÅ‚a ta upiorzyca. Hiszpanka już zachrypÅ‚a. José,
zmaltretowany niemiłosiernie, wdrapał się na pokład.
Jestem obwieścił z ulgą. Ale znowu zapomniał o latającym taranie. O nie jęknął,
lecÄ…c z powrotem do morza.
Nikt z załogi Krwawej Bielizny nie przypuszczał nawet, że cała akcja jest bacznie
obserwowana.
*
Jezuńku, co tam się dzieje? jęknął Kostropaty Ned, patrząc przez lunetę.
Cała załoga Szczerbatego Uśmiechu stała na pokładzie i z zapartym tchem obserwowała
poczynania załogi Krwawej Bielizny.
Hiszpan już po raz trzeci jest w wodzie oznajmił Black Jack tonem sprawozdawcy
podczas rywalizacji sportowej.
Kiedy ona wreszcie zleci? zainteresował się Roger.
Albo straci głos dodał z nadzieją Red Sam.
Miss Blood wykonała zgrabny unik szybko relacjonował Black Jack ale& proszę
państwa, raptowny i niespodziewany atak od tyłu i& i pani kapitan jest już w wodzie!
*
Wściekła jak stado szerszeni i ociekająca wodą wdrapałam się na pokład. A tam nadal
panowało szaleństwo. Maria, wykonując zgrabne uniki, krzyczała do podopiecznej, żeby się
puściła. Okazało się, że podopieczna zwyczajnie boi się puścić.
W końcu, gdy już wszyscy ledwo się ruszaliśmy, Zmierdzący Johnny dotarł do liny, na
której terroryzowała nas Hiszpanka, i jednym mocnym ruchem przeciął ją.
Spowinowacona z samym Santa Cruzem z niesamowitym wyciem wpadła do wody, a na
pokÅ‚adzie zapanowaÅ‚a wielka radość. Wszyscy skakali, José odtaÅ„czyÅ‚ nawet flamenco, Benny
odtańczył nie wiadomo co. Po chwili oprzytomniałam.
A może by tak ktoś ją wyłowił? Zdaje się, że ona nie umie pływać.
Ja jÄ… wyÅ‚owiÄ™. W koÅ„cu byÅ‚em tam już pięć razy z tymi sÅ‚owy José ofiarnie skoczyÅ‚
do wody.
*
Kotwica plusnęła w wodzie, stanęliśmy u wejścia do zatoczki między wielkimi skałami.
Po Hiszpanach nie było nawet śladu. Pewnie walczą z żywiołem albo żywioł już ich pokonał.
Jedna łódz popłynęła na wyspę, aby ją spenetrować.
Zapadł wieczór. Słońce schowało się za horyzontem. Cristine, po przeżyciach popołudnia,
cierpiała w mojej kabinie i nie chciała nikogo widzieć, nawet Marii.
Krzątałam się po pokładzie. Przeglądałam z żaglomistrzem uszkodzenia. Na szczęście nie
były poważne i można je było naprawić na morzu. Z otwartych okien messy dolatywał żałosny
dzwięk dud Tommy ego. Przypominał raczej zawodzenie zarzynanego barana niż dumną pieśń
szkockich przodków. Po kilku chwilach miałam dość i stałam się nieco nerwowa. Już
zamierzałam pójść i zwrócić Tommy emu uwagę, poprosić, żeby wyniósł się z tymi dudami na
wyspę, kiedy ktoś mnie ubiegł:
Tommy, litości! Jest gorąco, głowa mnie łupie, a ty dodatkowo dręczysz mnie tym
okropnym beczeniem usłyszałam rozzłoszczony głos Erniego.
Kiedy muszę ćwiczyć, bo tradycja rodzinna wymaga, bym posiadł umiejętność gry na
dudach bronił się urażony Tommy.
A ile trzeba ćwiczyć, żeby posiąść tę umiejętność? zaciekawił się Erni.
Siedem lat ćwiczeń, potem siedem lat nauki, a następnie siedem lat grania uczynnie
wyjaśnił wytrwały muzykant.
Coś mi się wydaje, że któryś z nas nie dożyje tego pięknego momentu: albo ja bo
mnie szlag trafi od wysłuchiwania tego beczenia, albo ty, kiedy ja szarpnięty nerwem, w końcu
cię rąbnę usłyszałam wściekły głos Erniego, a następnie doszło nas trzaśnięcie drzwiami.
Tommy z hukiem zamknął okna messy i odgłos dud dolatywał już znacznie wygłuszony.
%7łaglomistrz westchnął z nieukrywaną ulgą i pochylił się nad płótnem żagla.
Zabiłam komara na ręku.
José przywoÅ‚aÅ‚am drugiego oficera. Każ rozstawić warty na obu skaÅ‚ach. Musimy
być teraz czujni. John powinien niedługo powrócić.
Ale pierwszy oficer nie wracał.
Zapadł zmrok. Udałam się do messy i kazałam wynieść się stamtąd Tommy emu razem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]