[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I poczuła, że ma już dość walki. Jedyne, czego pragnie, to oddać mu się tu i teraz.
Całą sobą.
Może nie potrafił jej kochać, ale kochał ich dziecko i nie musiała się już o nie mar-
twić. W tej jednej krótkiej chwili dostrzegła w jego oczach wyraz oczu jego ojca. Tę mi-
łość i oddanie, które zauważał każdy, kto kiedykolwiek widział ich razem, obu Evansów.
Zrozumiała, że nie miała prawa pozbawiać ich dziecka nawet jednego wspólnego
momentu przeżytego wspólnie z ojcem.
To jej wystarczy.
Dotknęła jego policzka, a gdy podniósł wzrok, widok emocji w jego oczach zaparł
jej dech w piersiach.
- Pozwól mi cię kochać - szepnął.
A ona kiwnęła głową, niezdolna, by wydusić z siebie choćby jedno słowo, i sięgnę-
ła ręką do ręcznika, który opasywał jego biodra.
R
L
T
ROZDZIAA DWUDZIESTY PITY
Nate usiadł na krawędzi łóżka i zapatrzył się za okno. To nie wystarczy, pomyślał.
Spojrzał na drobne ciało Payton, która spała zwinięta w kłębek.
Nie chciała tego, co jej proponował. Czytali tę samą książkę, ale od początku byli
na zupełnie innych stronach. Ze wszystkich sił starał się, by jej nie zranić i w efekcie tyl-
ko to udało mu się osiągnąć. Nawet teraz, kiedy wszystkie kawałki układanki zdawały się
w końcu trafić na swoje miejsce, jeden kawałek wciąż nie pasował i wciąż stanowił za-
grożenie dla jej serca.
Ukrył twarz w dłoniach i westchnął. Payton potrzebowała odpoczynku. Potrzebo-
wała przerwy. Zasługiwała na wiele więcej niż to, co jej oferował.
Wiedział już, co powinien zrobić.
Wstał i podniósł koc, który zsunął się na podłogę. Przykrył ją delikatnie i cicho
wyszedł z pokoju.
Popołudniowe słońce chyliło się ku zachodowi. Payton stała przy oknie, opierając
czoło o chłodną szybę i trzymając w dłoni kartkę zapisaną pismem Nate'a. Znalazła ją na
stole, kiedy ponad pół godziny temu obudziła się w pustym łóżku. Widok kartki opartej o
wazon z kwiatami przeraził ją. Nate napisał jednak tylko, że ma kilka rzeczy do zała-
twienia i postara się jak najszybciej wrócić.
Payton zbeształa się w myślach. Nie powinna tak panikować.
Wyprostowała się na dzwięk otwieranych drzwi. Odłożyła kartkę na stół i poszła
do przedpokoju. Nate wnosił właśnie torby z zakupami.
No tak, nie mam nic w lodówce, pomyślała z uśmiechem. Nate zawsze się o nią
troszczył, a odkąd była w ciąży, przykładał dużą wagę do zdrowego jedzenia.
- Przepraszam, że zajęło mi to tyle czasu - powiedział, całując ją w czoło. - W dro-
dze powrotnej zrobiłem zakupy.
- Byłeś w biurze?
Postawił torby z zakupami na stole i spojrzał na nią tymi swoimi niebieskimi
oczami, na widok których miękły jej kolana.
- Pojechałem do ojca.
R
L
T
- Powiedziałeś mu... o dziecku? - zapytała.
Wiedziała, że chciał z tym poczekać, dopóki nie zgodzi się wyjść za niego za mąż.
Nate kiwnął głową.
A więc wyczytał to już z jej oczu. Nie musi mu już oznajmiać, że w końcu podjęła
decyzję. Nate wziął ją w ramiona.
- Powiedziałem mu, że jesteś w ciąży. I że nie bierzemy ślubu.
Przez chwilę nie rozumiała, co do niej mówi. Odsunęła się i spojrzała uważnie w
jego oczy.
Ogarnął ją nagły strach i ugięły się pod nią nogi.
- Ale jak... dlaczego...?
Nie rozumiała, co miał na myśli, a jednocześnie bała się zapytać.
Nate spuścił głowę i ciężko westchnął.
- Byłem skończonym kretynem, Payton. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, a jed-
nocześnie wciąż cię raniłem.
Payton położyła mu ręce na piersi. Pod palcami czuła równe bicie jego serca.
- Ostatnie tygodnie były dla nas trudne. Oboje reagowaliśmy bardzo emocjonalnie.
- Nie, Payton. Gdybym nie chciał za wszelką cenę kontrolować wszystkiego do-
okoła, wiedziałbym, że zmuszanie cię do małżeństwa bez miłości po prostu nie było
uczciwe.
Zabolało. Nagle poczuła, jakby na nowo traciła grunt pod nogami.
- Jak zareagował twój ojciec? - zapytała ostrożnie.
Nate roześmiał się.
- Był na mnie zły, że tak długo zwlekałem, żeby go zawiadomić.
- Wcale się nie dziwię.
Tylko on wiedział, jak trudno mu było ukrywać prawdę przed ojcem.
- Ale cieszy się, że zostanie dziadkiem. I też uważa, że zmuszając cię do małżeń-
stwa, mogłem stracić cię na zawsze.
- O czym ty mówisz?
- Payton, zachowywałem się jak dureń. Odepchnąłem cię, bo uważałem, że zasłu-
gujesz na coś więcej niż to, co ja ci mogę dać. To była najtrudniejsza decyzja, jaką podją-
R
L
T
łem w całym swoim życiu, ale chciałem, żebyś mogła zrealizować swoje marzenia o mi-
łości, ślubie, rodzinie - o tym wszystkim, czego wydawało mi się, że nie mogę ci dać. A
potem dowiedziałem się, że jesteś w ciąży. I nie zastanawiając się, dlaczego mi tak na
tym zależy, uczepiłem się tego powodu, dla którego mogłabyś ze mną zostać. Tak bardzo
chciałem dopasować nas do idealnego obrazu rodziny, że zacząłem wpychać cię z po-
wrotem do złotej klatki.
Payton otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła, bo nie wiedziała, co powiedzieć.
Jak mu wytłumaczyć, że teraz, kiedy otworzył drzwiczki, złota klatka stała się dla niej
wymarzonym rajem.
- Payton, chcę, żebyśmy byli rodziną. Nie dlatego, że tak trzeba. Nie z poczucia
obowiązku. I na pewno nie dla papierka. Chcę tworzyć z tobą rodzinę, bo nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie.
Payton poczuła, że łzy napływają jej do oczu.
- Ja też chcę z tobą być. Bardziej niż czegokolwiek na świecie.
Ani się obejrzał, a już tonęła w jego objęciach.
I gdy czuła się już tak bezpiecznie, wtulona w jego ramiona, usłyszała słowa, któ-
rych nie spodziewała się nigdy od niego usłyszeć.
- Kocham cię, Payton - szepnął jej prosto do ucha. - Myślałem, że nie jestem zdol-
ny do miłości. Dlatego nie rozpoznałem jej, kiedy przyszła. Ale myśl, że mogę cię stra-
cić, była nie do zniesienia.
Nate wyjął z kieszeni małe czarne pudełko i wyjął z niego delikatny pierścionek
wysadzany brylantami.
- Kocham cię, Payton Liss. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na
ziemi i zgodzisz się żyć ze mną bez ślubu do końca naszego życia?
Payton wybuchnęła radosnym śmiechem.
Kochał ją!
Zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie!
W błękitnych oczach mignęło rozbawienie i niezachwiana pewność siebie. Znał ją
tak dobrze jak siebie samego.
R
L
T
- Więc po tym wszystkim w końcu zdecydowałaś się jednak wyjść za mnie za mąż,
hmm?
Jej radosny wzrok zdradził mu wszystko. Uśmiechnął się szeroko i zapytał:
- Kiedy?
- A jak szybko jesteś w stanie to załatwić?
Pociągnął ją do siebie na kolana i wsunął jej pierścionek na palec. Pocałował ją
prosto w usta, a potem chwycił za telefon.
- Przygotujcie samolot. Za godzinę ma być gotowy do odlotu do Vegas.
Payton spojrzała na niego znacząco, a on uśmiechnął się łobuzersko.
- Zmiana planów. Ma być gotowy za dwie godziny.
Rozłączył się i rzucił telefon na bok, po czym zanurzył rękę w jej gęstych jasnych
lokach i pocałował ją tak, że zabrakło jej tchu.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •