[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na moment zamilkł  twój udział własny.
 Jasne.  Nie miała ochoty naruszać skromnych oszczędności, by do-
płacać do remontu, którego przecież nie planowała robić. Pocieszała się
jednak, że kiedy ekipa skończy pracę, będzie miała kuchnię, w której
wszystko działa.  Jutro wypiszę ci czek na brakującą sumę.
 Nicole...
 Nie, Griffin. To mój dom i mój problem.  Napotkała jego wzrok. Nie
przestraszyła się ledwo tłumionego gniewu, jaki widziała w oczach kochanka.
 Chcesz być uparta, to bądz.
 Jakiś ty wspaniałomyślny  mruknęła.  Jestem dorosłą, odpowie-
dzialną osobą, która potrafi płacić za siebie.
 Connor chce grać w piłkę  oznajmił chłopiec.
 Nie teraz, kochanie.
 Jasne, smyku  powiedział Griffin.
Lucas westchnął.
Nicole łypnęła wrogo na Griffina.
 Jest pora jego drzemki.
 Nie wygląda na to, że chce spać.
72
R
L
T
 To mój syn.
Przez długą chwilę mierzyli się wzrokiem.
 Oczywiście.
Zciskając w ramionach syna, Nicole skierowała się do wyjścia. W
drzwiach przystanęła i obejrzała się przez ramię. Lucas przyglądał się jej ze
znużeniem, Griffin z mieszaniną złości i frustracji. Trudno; czy mu się po-
doba czy nie, ona, Nicole, nie zamierza ustąpić. Nie potrzebuje mężczyzny,
który będzie za nią płacił, podejmował decyzje, pomagał jej wychowywać
syna. Dawała sobie radę wcześniej i będzie sobie radziła, kiedy on, Griffin,
zniknie z jej życia.
Kiedy zniknie... nawet nie chciała o tym myśleć.
Odgrywali dziwne przedstawienie: nocą byli kochankami, za dnia
przyjaznymi antagonistami. Przyzwyczaiła się, że spędzają razem mnóstwo
czasu, że kręcą się po tej samej kuchni, że razem zajmują Connorem.
Może to było szaleństwo, ten ich związek, ale niczego nie żałowała.
Kochankowie czy antagoniści? Kim tak naprawdę byli? Sama chciałaby to
wiedzieć.
 Wciąż się kłócicie?  spytał Lucas, gdy zostali sami.
 Niestety.  Griffin podszedł do lodówki i wyjął dwie butelki piwa.
Jedną rzucił kuzynowi.
 Nadal jest wściekła na ciebie z powodu kuchni?
 Na to wygląda.  Griffin zerknął w stronę korytarza, którym Nicole się
oddaliła.
Psiakrew, co za uparta baba. Równie dobrze mogłaby urodzić się w
rodzinie Kingów, nieustępliwością pasowałaby do nich.
Oczywiście gdyby należała do rodziny, to nie uprawialiby seksu. Do-
brze, że miała na nazwisko Baxter; nie wyobrażał sobie, aby mógł z niej
73
R
L
T
zrezygnować. Jednak coraz trudniej było mu angażować się w ich pseudo-
kłótnie.
Ta dzisiejsza była w znacznej mierze na użytek Lucasa. Kiedy się
spierali, nikt ich o nic nie podejrzewał. Ale w słowach Nicole było dużo
prawdy.
Upór, duma, poczucie godności... Doskonale to rozumiał. W tej chwili
jednak przeklęta duma Nicole bardzo mu przeszkadzała. Przecież wiedział, że
ktoś, kto samotnie wychowuje dziecko, nie ma pokaznego konta w banku,
lecz czy Nicole zdobyłaby się na przyjęcie pomocy? Nie. Winiła go za spo-
wodowanie pożaru, ale nie pozwalała pokryć udziału własnego. Jaka w tym
logika?
Z zadumy wyrwał go śmiech Lucasa.
 Biedaku! Wyobrażam sobie, że nie jest wam łatwo pod jednym da-
chem.
 Lepiej sobie nic nie wyobrażaj  mruknął Griffin.
 Dobrze wiem, jak to jest, kiedy mieszka się z kobietą, która z jakiegoś
powodu ma do ciebie pretensje. I może mógłbym ci pomóc. Wczoraj skoń-
czyliśmy dużą robotę. Jak chcesz, mogę przysłać dodatkową ekipę, szybciej
się ze wszystkim uwiniemy.
Szybciej się uwiną, Nicole szybciej wróci do siebie... W teorii świetnie,
w praktyce nie za bardzo. Kiedy Nicole zamieszka w swoim domu, będzie to
koniec ich romansu. Tak się umówili. Dawne zasady przestaną obowiązywać.
Nie będzie więcej wspólnych nocy, wspólnych poranków.
Z całej siły zacisnął rękę na szyjce butelki. Nie chciał rozstawać się z
Nicole. Nie, nie zależało mu na długotrwałej relacji. Co to, to nie. Po prostu
chętnie spędziłby z nią jeszcze tydzień, dwa lub trzy.
 Dzięki, stary, ale nie  powiedział, zaskakując nie tylko Lucasa, ale
74
R
L
T
również i siebie.
 Nie? Dlaczego?
Dobre pytanie.
 Bo się nie spieszy. Dlatego nie.
 Jasne.  Lucas pociągnął łyk piwa i oparł się o kuchenny blat.  Po-
wiedz to komuś innemu, bo ja ci nie wierzę.
Griffin zmrużył oczy i posłał kuzynowi słynne spojrzenie Kingów ma-
jące na celu wystraszenie wroga. Niestety, nie działało ono na członków ro-
dziny. Lucas pokręcił ze współczuciem głową.
 Nie chcesz, to nie wierz.  Griffin wzruszył ramionami.
 Przecież widzę, że próbujesz mnie zmrozić spojrzeniem. Nie skutkuje.
 A co poskutkuje?
 Nic. Więc... Hm... nieśpieszno ci pozbyć się z domu Nicole, mimo że
czujesz się przez nią nieszczęśliwy?
Nieszczęśliwy? Nie był nieszczęśliwy. Obróciwszy się, Griffin powiódł
wzrokiem po skąpanej w słońcu kuchni. W ostatnim tygodniu dom Katie i
Rafe'a stał się dla niego drugim domem. Nagle zalała go fala wspomnień.
Zobaczył siebie i Nicole siedzących o północy w kuchni, wyjadających lody
prosto z pojemnika i zaśmiewających się jak para dzieci. Zobaczył siebie, jak
sadza nagą Nicole na blacie, jak ona zaciska nogi wokół jego pasa i ruchem
bioder zachęca go, aby w nią wszedł. Co jak co, ale na pewno nie był nie-
szczęśliwy. I nie chciał, żeby ich romans się skończył. Jeszcze nie teraz.
 Nie doszukuj się drugiego dna.
 Nie muszę.  Lucas mrugnął porozumiewawczo.  Wszystko można
wyczytać z twojej gęby. Kiepski byłby z ciebie pokerzysta, Griff.
Griffina zalała fala złości. Do jasnej cholery, był specem od spraw
bezpieczeństwa. Dotychczas nieprzenikniony wyraz twarzy był jego znakiem
75
R
L
T
firmowym. Kogo miał winić, jak nie Nicole?
 Przerwij lekturę.
 Za pózno  odparł ze śmiechem Lucas.  Oj, stary! Nicole to najlepsza
przyjaciółka Katie.
Niektóre bójki w rodzinie Kingów stały się legendarne. Kiedyś na
przykład Adam z Travisem okładali się niemal przez osiem godzin. Zaczęło
się na rodzinnym pikniku, kiedy Travis powiedział Adamowi, że ten nie na-
daje się na hodowcę koni. Oczywiście była to bzdura. Adam miał najlepszą
hodowlę w Kalifornii, ba, w całych Stanach. Ale Travis lubił dogryzać bli-
skim, no i Adam nie wytrzymał. Reszta kuzynów zaczęła się zakładać, który
wygra. Część z nich zbiła małą fortunę.
Kiedy mężczyzna obdarzony jest dumą i temperamentem, zwykle wy-
starczy drobiazg, żeby dał się ponieść emocjom. Zresztą fajnie jest czasem
puścić pięści w ruch. Griffin na ogół walczył ze swoim blizniakiem; lubili w
ten sposób rozładowywać napięcie. Ale Garrett wyjechał na drugi koniec
świata, więc jeśli Lucas zaraz nie odpuści...
 Odpuść, stary.
 Okej, okej.  Zmiejąc się wesoło, Lucas uniósł ręce, jedną pustą, drugą
z butelką piwa. Po chwili dojrzał zaciętą minę kuzyna.  Spokojnie, nie
szukam zaczepki. Kiedy ostatni raz wymieniłem parę ciosów z Rafe'em, Rose
zagroziła, że wystawi mi walizki za drzwi, jak jeszcze raz wrócę poobijany do
domu.
 Boisz się żony?
 %7łebyś wiedział. Jest o wiele grozniejsza od ciebie. Słuchaj, nie chcę
cię straszyć, ale jak się Katie dowie o tobie i Nicole, będziesz miał przerą-
bane.
Griffin westchnął ciężko.
76
R
L
T
 Wiem.
Katie nigdy więcej nie poczęstuje go swoimi pysznymi ciasteczkami. A
Rafe, biorąc stronę żony, może się na niego rzucić z pięściami. Rafe a się nie
bał, to wypieków Katie byłoby mu żal..
 Albo się zadurzyłeś, albo brak ci piątej klepki  stwierdził Lucas.
 Może jedno i drugie.
 Niedobrze, stary. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •