[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wychodzę za sułtana za cztery dni.
- O tym właśnie mówię. - Odwrócił się do niej, jednak okulary skrywały
prawdziwy wyraz jego oczu. - Powinnaś zostawić te tęskne spojrzenia na noc
poślubną.
Na te słowa Aleksa skurczyła się w sobie. Nie chce myśleć o nocy
poślubnej.
- Nie chcę już o tym rozmawiać.
- Dlaczego? Przecież sama wybrałaś taką przyszłość. - Spojrzał znów na
drogę. - Myślałem, że zechcesz dowiedzieć się czegoś o sułtanie.
Serce waliło jej jak młot, a w ustach miała zupełnie sucho. Może ten
temat ostudzi trochę jej zmysły.
- No dobrze. Opowiedz mi o nim. - Nieważne, o czym rozmawiają,
ważne, żeby jak najdłużej pozwoliło jej to zapomnieć o niebezpiecznym
napięciu między nimi.
- Jest typowym jedynakiem.
- Rozpieszczony?
- Bardziej chodzi mi o to, że jest ambitny i najlepiej czuje się sam ze
sobą.
46
S
R
- Wszyscy chyba wyłażą ze skóry, byle tylko spełnić każde jego
życzenie. To musi być trudne. Otaczają go ludzie, którzy mówią to, co chce
usłyszeć. Nie może ufać nikomu, ponieważ każdy z nich ma w tym jakiś
własny interes. - Karim milczał i Aleksa zauważyła, że ma mocno zaciśnięte
szczęki.
- Masz niezłą orientację w tym, jak wygląda życie w pałacu. Widzę, że
bawią cię nie tylko buty i fatałaszki.
- Całe życie mieszkam w takim miejscu, więc doskonale wiem, co znaczy
być ciągle na świeczniku. Wszystko, co robisz, jest wyolbrzymione setki razy,
a potem wszyscy o tym mówią. Myślę, że w przypadku sułtana jest podobnie.
Manipulacja i polityka.
- Sułtan wydaje rozkaz i ktoś natychmiast go wykonuje. Tak to działa w
Zangrarze.
- Nikt mu się nie sprzeciwia?
- Nikt nie śmie. On nie uznaje kompromisów.
- Ale mimo to lubisz go?
- Pierwszy raz ktoś mnie o to pyta. - Zmarszczył brwi.
- To nie odpowiedz, tylko unik.
- W takim razie, nie. Nieszczególnie. - Wziął głęboki oddech. - Są
sytuacje, kiedy nie znoszę go bardziej niż ktokolwiek. Jest strasznie
autokratyczny i zaborczy.
- Faktycznie jesteś szczery. - Aleksa wpatrywała się w niego zszokowana.
- Zdawało mi się, że o to ci chodzi.
- Właściwie tak, ale... Nie boisz się, że mogę mu to powtórzyć?
Karim się roześmiał.
47
S
R
- Nie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, sułtan nie oczekuje, że będziesz z
nim rozmawiać, a poza tym nie zależy mu, żeby być lubianym. Szacunek to co
innego.
- Więc go szanujesz? - drążyła Aleksa, decydując się zapomnieć mu
wcześniejsze insynuacje.
- Mamy podobne zdanie co do przyszłości Zangraru.
- I on zapewni tę przyszłość?
- Co do tego nie mam wątpliwości. W jego przypadku porażka nie
wchodzi w grę.
- To dobrze. Jeśli czegoś chce, po prostu to zdobywa.
- Do wszystkiego ma takie podejście. Konsekwentnie dąży do celu i
zawsze wygrywa. Lepiej, żebyś o tym pamiętała.
- Mam nadzieję, że mu się przydam.
- Zdecydowanie. - Aleksa wyczuła podtekst, ale puściła tę uwagę mimo
uszu.
- Mogę służyć mu bezstronną opinią. - Aleksa wiedziała, że orientuje się
w polityce pałacowej jak mało kto.
Na te słowa Karim roześmiał się głośno, szczerze rozbawiony.
- Myślisz, że obchodzi go twoje zdanie? Jego oczekiwania wobec ciebie
nie będą wykraczały poza sypialnię.
- To jakiś absurd.
- Tak będzie. Widzę, że nie zastanawiałaś się nad tym, jak będzie
wyglądało twoje życie po ślubie.
- Mogę mu się przydać na wiele sposobów - rzuciła Aleksa obronnym
tonem, ale wiedziała, że Karim ma rację.
- Jego interesuje tylko jeden. - Spojrzał na nią uważnie. - Ale nie
powinno cię to martwić. Z tego co widziałem poprzedniej nocy, masz ogromne
48
S
R
możliwości. Nie wątpię, że go zadowolisz. Musisz tylko dużo wypoczywać,
kiedy go nie będzie.
- Teraz przesadziłeś.
- Przeciwnie. Sułtan naprawdę dużo pracuje. Nie ma czasu na
odpoczynek ani na to, żeby zadbać o kondycję. Tak więc stara się to łączyć.
Ma niespożyte siły, jeśli chodzi o te sprawy. Ale to raczej nie problem. Im
dłużej cię znam, tym bardziej jestem przekonany, że będziecie udanym
małżeństwem.
- Będzie nas łączyć o wiele więcej niż seks - szepnęła przez zaciśnięte
gardło. - Mamy w końcu podobną przeszłość. Kiedy go zrozumiem, będę
mogła mu pomóc w wielu kwestiach.
- Jemu nie zależy, żebyś go rozumiała. Nie potrzeba mu też niczyjej
pomocy. Jak już mówiłem, twoim zadaniem będzie... - urwał, szukając
właściwego określenia - dostarczenie mu rozrywki.
- Skąd możesz to wiedzieć? - Aleksa wyprostowała się w fotelu. -
Zacznijmy od tego, że nawet mnie nie widział. Może w ogóle mu się nie
spodobam.
- Sułtan czyta zagraniczną prasę - zauważył Karim - i jak większość
ludzi, widział już twoje wdzięki.
Aleksę przeszył nagły dreszcz na myśl o tym, w jakich okolicznościach
zrobiono te zdjęcia.
- Wszystko zostało spreparowane. Nie wiedziałam, że ktoś mnie
fotografuje.
- Więc nie byłaś wtedy z mężczyzną?
- Byłam, ale...
- Nie musisz się tłumaczyć. A co do sułtana... - Karim wzruszył
ramionami - nie wiem, co on o tym myśli, ale może lepiej nie poruszaj tego
49
S
R
tematu. Nie sądzę też, że spodziewa się cnotliwego niewiniątka. Małżeństwo z
kobietą taką jak ty może oznaczać, że nie będzie musiał się ograniczać.
Wystarczająco szybko jedziemy? - zapytał nagle, jakby zgadł, że Aleksa
chciałaby w tej chwili uciec w przeciwnym kierunku.
Odwróciła się od niego. Nie chce myśleć o zdjęciach ani o tym, co o jej
przeszłości myśli sułtan, a już tym bardziej o nocy poślubnej. Wcześniej nawet
nie przeszło jej to przez głowę. Wiedziała, dlaczego nie chce sobie tego
wyobrażać. Podczas całej rozmowy widziała siebie w objęciach nie sułtana,
lecz Karima.
Pożądanie, które połączyło ich od pierwszego momentu, zdawało się
przybierać na sile z każdą chwilą spędzoną na pustyni. Może dlatego, że jest
taki pewny siebie.
I oszałamiająco seksowny.
Ta myśl ją poraziła. Nie czas teraz na takie rzeczy.
Aleksa patrzyła przed siebie. Małżeństwo z sułtanem to ucieczka od
dotychczasowego życia.
- Myślę, że wszystko się ułoży. Długo go znasz? - Aleksa zastanawiała
się, dlaczego Karim się uśmiecha.
- Całe życie.
- Wychowaliście się razem? - Jego odpowiedz sugerowała, że on i sułtan
są w podobnym wieku.
- Można tak powiedzieć.
Z tą różnicą, że Karim nie pochodzi z królewskiego rodu, pomyślała
Aleksa, ale nie powiedziała tego głośno.
- Pewnie dobrze go znasz?
- Zbyt dobrze. Miałem okazję poznać wszystkie jego najgorsze cechy.
- To znaczy?
50
S
R
- Mógłbym wymieniać w nieskończoność. Jest nietolerancyjny, jeśli
chodzi o niedoskonałości innych ludzi. Jest arogancki i rzadko, jeśli w ogóle,
wierzy, że ktokolwiek inny jest w stanie wyczuć niuanse tak jak on.
- Może ma rację.
- To nie miała być lista komplementów.
- Wiem. Ale jeśli faktycznie jest tak inteligentny, jak mówią, to całkiem
możliwe, że tylko on wyczuwa takie rzeczy. Nie nazwałabym tego arogancją.
- Jesteś bardzo wyrozumiała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •