X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zrednio.
- W takim razie proszę! - Podeszła do biurka i po�
łożyła na nim stos teczek.
- O, nie! - zawołał zrozpaczony. - Błagam, mamo,
tylko nie sprawa pani Perinsky!
- No cóż, ktoś musi wziąć byka za rogi. - Matka
położyła mu dłoń na ramieniu. - Tym razem pani P.
postanowiła wytoczyć sprawę właścicielowi sklepu
spożywczego. Powód: nie sprowadza jej ulubionego
gatunku herbaty, przez co ogranicza jej prawa obywa�
telskie.
Jan otworzył pierwszą z brzegu teczkę i przerzucił
stos najróżniejszych papierów, które jego przyszła
klientka wprost uwielbiała gromadzić jako dowody.
- Myślę, że Laura poradzi sobie z tym dużo lepiej
- stwierdził z nadzieją w głosie.
- Tym razem pani Perinsky wybrała ciebie. Zdaje
się, że wpadłeś jej w oko.
- Mamo, ona ma jakieś sto pięćdziesiąt lat, o ile
nie więcej!
- Być może. Ale to nie znaczy, że przestała lubić
młodych, przystojnych blondynów - wybuchnęła
śmiechem Diana. - Wiem, że to nic przyjemnego, ale
jest naszą klientką od bardzo dawna. Przyszła do nas,
kiedy nie było cię jeszcze na świecie.
- Ciebie też chyba nie - mruknął pod nosem.
- Niewiele się pomyliłeś - przyznała rozbawiona.
- W każdym razie trzeba się tym zająć. Ta kobieta jest
po prostu samotna, chce ze wszelką cenę zwrócić na
Bracia z klanu MacGregor, Tom III-Jan 111
siebie uwagę. Najlepiej będzie, jeśli spotkasz się z nią
kilka razy, zjesz ciasteczka domowej roboty, wysłu�
chasz narzekań, a potem wyperswadujesz jej ten nie�
szczęsny pomysł z pozywaniem Bogu ducha winnego
sklepikarza.
- Mogę spróbować, ale będzie cię to sporo koszto�
wało - oznajmił.
- Czy dobry obiad to odpowiednie zadośćuczynie�
nie za twoje straty moralne?
- Owszem, jeśli przygotujesz jakąś wykwintną pie�
czeń. I deser!
- Da się zrobić. Odpowiada ci niedziela?
- Tak, pod warunkiem, że zaproszenie obejmie je�
szcze jedną osobę.
- Naomi?
- Tak - odparł. Nigdy nie rozmawiali na ten temat,
więc teraz wpatrywał się z uwagą w twarz matki,
chcąc odgadnąć jej myśli. - Chyba nie masz nic prze�
ciwko temu?
- Skądże! Przecież wiesz, że bardzo ją lubię.
- A ja kocham!
- Och - westchnęła wzruszona Diana - mój syne�
czku...
- O co chodzi? - spytał zaniepokojony, podrywając
się z miejsca. - Co się stało, mamo? Przecież lubisz
Naomi.
- To prawda - zapewniła Diana i pogłaskała go po
policzku. - Ale dla mnie zawsze będziesz moim ma�
łym synkiem. I dlatego tak się przejęłam. Najbardziej
w świecie pragnę twego szczęścia.
112 NORAROBERTS
Oparła głowę na jego ramieniu, nie mogąc po�
wstrzymać się od myśli, że czas płynie zdecydowanie
za szybko. Jeszcze nie tak dawno mały Jan wdrapywał
się na jej kolana, a teraz był dorosłym mężczyzną.
- No i jestem szczęśliwy - powiedział. - Nie cie�
szysz się?
- Cieszę się, oczywiście, że się cieszę. Znalazłeś
osobę, którą mogłeś pokochać. To wcale nie takie
częste.
- Jeszcze chwila i też się wzruszę. - Jan przytulił
matkę do siebie.
- Powiedz mi tylko jedno. Jesteś pewien, że to mi�
łość, a nie chwilowa fascynacja? Wiem, że w twoim
życiu było już wiele dziewczyn...
- Mamo! Za kogo ty mnie masz? Ja i dziewczyny']
- spytał z miną niewiniątka, czym całkowicie ją roz�
broił.
- Może rzeczywiście przesadziłam - roześmiała
się, targając mu włosy. - Nie wiem tylko, skąd te ta�
buny młodych dam, które przewinęły się przez nasz
dom.
- Ja też nie!
- Powiedziałeś mi po raz pierwszy, że kogoś ko�
chasz. Zakładam więc, że to coś poważnego.
- Bo tak jest.
- Szczęściara z niej! I wcale nie mówię tak dlate�
go, że jesteś moim synem!
- Może więc powiesz przy niedzielnym obiedzie
coś pozytywnego na mój temat?
- Z chęcią.
Bracia z klanu MacGregor, Tom III-Jan 113
- Tylko delikatnie, proszę. Naomi łatwo się peszy.
Nie chciałbym, żeby zaczęła coś podejrzewać. Jeszcze
gotowa się wystraszyć.
Diana zmarszczyła brwi.
- A czym miałaby się wystraszyć? Nie wie, co do
niej czujesz? Nie powiedziałeś jej?
- Jeszcze nie, ale przymierzam się do tego. Mam
już nawet pewien plan.
Diana westchnęła i popatrzyła na syna znacząco.
- Nie zrozum mnie zle, ale odnoszę czasami wra�
żenie, że przywiązujesz zbytnią wagę do planowania.
A życie to nie fabryka, gdzie wszystko da się z góry
ustalić.
- Wiem, mamo, ale tym razem to konieczne.
- A może tu nie chodzi o plan, tylko o mały spisek,
co? Coś a la dziadek Daniel? - spytała, mrużąc oczy.
- Być może. Przyznam, że chętnie go zaskoczę.
Chcę zobaczyć jego minę, kiedy będę mu przedstawiał
kobietę, z którą mam zamiar się ożenić. I to bez jego
ingerencji!
- Powodzenia - uśmiechnęła się Diana.
Przypomniała sobie listę książek, którą jej teść dał
Janowi, choć przecież równie dobrze mógł sam zamó�
wić je przez telefon. Nie chciała jednak dzielić się tym
spostrzeżeniem z synem. Wolała, by Jan pozostał
w błogiej nieświadomości, że jest kowalem własnego
losu.
Naomi osobiście zajęła się oknem wystawowym
księgarni, gdzie miała być reklamowana najnowsza po-
114 NORAROBERTS
wieść Bransona Maguire'a. Czuła się w obowiązku, by
potraktować go w szczególny sposób, odkąd poznała
jego żonę i jej rodzinę. %7ływiła zresztą duży sentyment
do wszystkich MacGregorów, z którymi się ostatnio
zetknęła, a szczególnie polubiła najmłodsze pokolenie
-jej faworytem był mały Travis, syn Julii. Cóż, zawsze
miała podejście do dzieci i umiała się nimi zajmować.
Jej pierwsza praca w księgarni związana była właśnie
z Kącikiem Dziecięcym. Raz w tygodniu, przez go�
dzinę, czytała tam dzieciom książki. Z obopólną przy�
jemnością.
Nigdy jednak nie pomyślała, by mieć własne dzieci.
Teraz to się zmieniło. Coraz częściej wyobrażała sobie,
że pewnego dnia Jan zdoła ją pokochać. Nie wyklu�
czała tego. Skoro tak bardzo się nią zainteresował, że
zostali kochankami, to nic nie stało na przeszkodzie,
żeby jego sympatia przerodziła się kiedyś w poważne
uczucie, jakie ona żywiła wobec niego.
Układając egzemplarze książki, wyobrażała sobie,
że Jan ujmuje jej twarz w dłonie i patrząc w oczy, mó�
wi:  Kocham cię, Naomi..."
- Naomi? - spytał ktoś wesoło i po przyjacielsku
klepnął ją w ramię.
Rozejrzała się niezbyt przytomnym wzrokiem.
- Julia? Co ty tu robisz? Lada chwila możesz uro�
dzić. Nie powinnaś sama wychodzić z domu. A tym
bardziej prowadzić samochodu!
- Jakbym słyszała Patryka! Nie denerwuj się, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •  

    Drogi uГ„ЕЎД№Еџytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.