[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Znów robisz z igły widły! - zawołała. - Hugh, ja mam trzydzieści lat i od
dawna nie potrzebuję niańki.
- Rozumiem, ale sądzę, że potrzebujesz przyjaciela, którym, mam nadzieję,
jestem.
- 49 -
S
R
Wiedziała, że Hugh mówi poważnie, a jej nigdy dotąd żaden mężczyzna nie
zaoferował przyjazni. Chcieli być kochankami, a nie przyjaciółmi.
- No dobrze. Możesz jechać. Kiedy odbędę wizyty domowe, zadzwonię do
ciebie i spotkamy się w Glen Dhu, ale jak tylko mnie jej przedstawisz, masz na-
tychmiast zniknąć.
- Alex...
- Obiecaj, że zaraz potem odjedziesz, bo inaczej nie zadzwonię do ciebie.
Hugh westchnął.
- Dobrze, obiecuję.
- No, no! - wykrztusiła Alex, spoglądając na zwieńczone blankami wieżyczki
rezydencji Glen Dhu.
- Jeśli to robi na tobie wrażenie, to zaczekaj, aż zobaczysz wnętrze - powiedział
Hugh. - Dywany i zasłony w szkocką kratę, ściany zawieszone wypchanymi łbami
jeleni, nie wspominając już o szkockich mieczach, pikach i sztyletach. Czyżbyś była
zdenerwowana?
- Mam nerwy ze stali.
Będą ci potrzebne, pomyślał Hugh, kiedy lady Soutar stanęła w wielkich
dębowych drzwiach Glen Dhu, mając na sobie spódnicę w szkocką kratę i pasujący do
niej żakiet.
- Kim pani jest? - spytała, schodząc po schodach ze wzrokiem utkwionym w
Alex.
- Lady Soutar - zaczął Hugh. - To jest...
- Nie pana pytałam, doktorze Scott - przerwała mu. - Mówiłam do tej młodej
kobiety.
- Jestem doktor Lorimer, lady Soutar - odrzekła pospiesznie Alex. - Nowa
zastępczyni. Prosiła pani o domową wizytę...
- A teraz składacie je grupowo? - zawołała lady Soutar. - Coś mi się zdaje, że
wasza przychodnia nie ma zbyt dużo do roboty.
- Doktor Scott pokazał mi tylko, jak tu trafić. On już odjeżdża.
- Proszę zostać - poleciła władczym tonem lady Soutar, kiedy Hugh odwrócił
się, zamierzając odejść. - John zaprowadzi pana do kuchni, gdzie kucharz zaparzy dla
- 50 -
S
R
pana kawę. W tym czasie ta młoda osóbka wypisze mi receptę na środek
zobojętniający kwas.
- To bardzo miło z pani strony, lady Soutar - odrzekł Hugh, spoglądając na
dziwną minę służącego, który zjawił się na szczycie schodów. - Ale naprawdę nie
mam czasu...
- Skoro miał pan czas, żeby pokazać tej młodej pannie, jak tu dojechać, to
znajdzie pan również parę minut na kawę - oznajmiła lady Soutar. - Co do pani, młoda
kobieto, proszę ze mną. Nie mam tyle czasu co wy.
- Dobrze. - Alex kiwnęła głową, zerknęła na Hugh i podążyła za lady Soutar.
- Na pana miejscu prędko wypiłbym tę kawę, doktorze Scott - poradził służący.
- Jaśnie pani nie jest dziś w najlepszym humorze, co wiąże się z jej niestrawnością.
Kiedy Hugh wypił kawę i wszedł do salonu, nie zastał w nim ani Alex, ani lady
Soutar. Usłyszał jednak odległe głosy, które dobiegały z zewnątrz budynku.
Jęknął w duchu, dochodząc do wniosku, że sprawy musiały potoczyć się nie
najlepiej, jeśli lady Soutar wyprowadziła Alex z domu. Pospiesznie wyszedł przez
drzwi frontowe i stanął jak wryty. Lady Soutar śmiała się z czegoś, co mówiła Alex, a
Alex promieniała radością.
- Cieszę się, że w końcu zatrudniliście kogoś, kto zna się na rzeczy, doktorze
Scott - oznajmiła lady Soutar na jego widok. - Alex, moja droga, jak długo twoim
zdaniem będę musiała czekać na tę wizytę w szpitalu?
- Niezbyt długo, Bunty - odparła Alex. - Myślę, że nie dłużej niż dwa tygodnie.
- Dobrze. - Lady Soutar skinęła głową Hugh, a potem weszła po schodach i
zniknęła we wnętrzu domu.
- Bunty? - spytał półgłosem Hugh.
- Prosiła, żebym tak się do niej zwracała. A co lepsze, zgodziła się pójść do
szpitala na badania. Ona jest naprawdę słodka, Hugh.
- Ona jest...? - Potrząsnął głową z niedowierzaniem. - Jak to zrobiłaś? Przez
dziesięć lat przeżywaliśmy z nią koszmar, a ty przyjechałaś na pierwszą wizytę i nagle
ona nie może doczekać się, kiedy pójdzie do szpitala.
- 51 -
S
R
- Początkowo była trochę chłodna, ale myślę, że taki ma sposób bycia. W
pewnej chwili zauważyłam, że patrzy przez okno na mój motocykl, więc spytałam, czy
interesuje się motocyklami.
- I co odpowiedziała?
- Okazało się, że jej ojciec zbił majątek na produkcji przemysłowej, ale tak
naprawdę marzył o tym, żeby ścigać się na motocyklach. Jezdził więc z nią i jej
braćmi po całym świecie, żeby oglądać ważne wyścigi. Bunty połknęła haczyk.
Chciała wszystko wiedzieć o moim ducati. Jak długo go mam, ile wyciąga, kiedy
zaczęłam jezdzić. Czy uwierzysz, że była w tym samym wieku co ja, kiedy dostała
swój pierwszy motocykl?
- W tej chwili uwierzyłbym we wszystko. Alex, gdybym nosił kapelusz,
uchyliłbym go przed tobą. Jesteś cudownym pracownikiem.
Wsiadł do samochodu i ruszył do Kilbreckan, a Alex podążyła za nim. Kiedy
zobaczył tłum stojących przed przychodnią trajkoczących radośnie kobiet, aż jęknął ze
zdumienia. Jenny cieszyła się, jeśli na jej zajęcia przyszło osiem chętnych.
- Nie mam pojęcia, jak je pomieścimy - powiedziała Chrissie, przeciskając się
przez zatłoczony parking. - Malcolm wyniósł stamtąd wszystkie krzesła, ale...
- Wrócił już z seminarium? - przerwał jej Hugh, a potem zmarszczył brwi na
widok Malcolma, który wychodził z ich niewielkiego biura. - Poszedłeś na wagary,
tak?
- No pewnie. Znów było to samo, a ja nie chciałem opuścić pierwszych zajęć
Alex.
- %7łeby nas ośmieszyć! - zawołała Chrissie. - Alex, powiedz im, że mają zakaz
wstępu.
- Niestety, nie mogę tego zrobić - odparła Alex. - Chcą upewnić się, że cała
populacja mieszkanek Kilbreckan nie skończy na szpitalnych wyciągach. Dajcie mi
dziesięć minut. Tylko się przebiorę i zaraz wracam.
Kiedy pojawiła się ponownie, miała na sobie zielony wyszywany cekinami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]