[ Pobierz całość w formacie PDF ]

języka, może to właśnie sprawia, że tak trafia do serc i umysłów swoich rozmówców. A to
jest bardzo trudne. Bo dzisiaj ludzie coraz częściej używają słowa do chowania się, do
kłamania, fałszowania, do pokazywania się na sprzedaż, a Ania potrafi sprawić, że jej
rozmówcy pokazują swoją najlepszą stronę. I to jest piękne.
Marian Kruczkowski, dyrektor IV Programu Polskiego Radia
Jest ona zjawiskiem unikatowym w dziennikarstwie radiowym. Cechuje ją
pracowitość, a także doskonała znajomość warsztatu. Ma niezwykłą zdolność nawiązywania
kontaktów (...). To żywa encyklopedia teatru i jego spraw. No ale nie jest najłatwiejszym
partnerem: jest konsekwentna i uparta w tym, co robi, czasem może chaotycznie. Jednak
nigdy nie zawiodła, gdy się na nią liczyło. Ma swój oryginalny styl i adepci sztuki radiowej
mogliby się od niej niejednego nauczyć.
Krystyna Janda
Pani Anna to ktoś, kto kocha teatr. Wszyscy o tym dobrze wiemy. Jako przyjaciel
teatru popularyzuje wszystko, co dzieje się tu godnego uwagi. Jest ona jakby naszym
kronikarzem. Ona jedyna prowadzi tak skrupulatnie kronikę życia teatralnego. Jedną z form
tej kroniki są właśnie spotkania z aktorami w  Portrecie .
Olgierd Aukaszewicz
Krytycy są przeważnie anonimowi, a pani Anna - nie. Podsuwa nam mikrofon pod
nos, ale nie budzi to naszego sprzeciwu, bo emanują z niej życzliwość i wyrozumiałość.
Bynajmniej nie jest  ciotką teatru, ma swoje zdanie i nie ulega żadnym naciskom. Jej po
prostu zależy, aby to, co robi, nie było zdawkowe. Obserwuję, jak prestiż  Portretu rósł
przez lata. Teraz zaproszenie do tej audycji to dla nas nobilitacja.
Andrzej Matul
Zastanawiałem się, myśląc o Ani Retmaniak, co jest moim największym radiowym
sukcesem. Chyba wymyślenie pseudonimu dla Ani, bo kiedyś nazwałem ją  Kwiatusią i w
tej chwili nikt inaczej się do Ani nie zwraca. Niektórzy nawet nie pamiętają albo nie wiedzą,
jak ma na imię (...). Jej się podoba ten pseudonim, na szczęście, więc myślę, że wszyscy są
zadowoleni.
Na czym polega ogromny sukces Kwiatusi (...)? Chyba na tym, co jest
przeciwieństwem tak modnego dzisiaj dziennikarstwa śledczego. Uważa się, że dziennikarka,
bo już zostańmy przy płci niewieściej, powinna być stroną bardzo agresywną, atakującą i
wtedy wydobędzie z rozmówcy, czy rozmówczyni, wszystko, co on starannie ukrywa albo o
czym nie chce mówić, albo uważa, że mówić nie powinien. Ania przyjmuje zupełnie inną
pozycję, zawsze ją przyjmowała w stosunku do artystów, z którymi rozmawia od
kilkudziesięciu lat. To jest bezwzględna miłość do sztuki i do artystów, którzy tę sztukę
uprawiają. To jest ogromna pokora wobec twórców teatru i to jest coś takiego, czego ja w
sobie mam za mało chyba i czasem myślę, że jestem może niesprawiedliwy wobec twórców
teatru, że może jestem zbyt ostry, że może zbyt na to patrzę krytycznie. Kwiatusia patrzy na
to (...) z ogromną miłością i ogromnym szacunkiem, i pokorą, dlatego ja nie słyszałem nigdy,
także w prywatnej rozmowie, żeby coś bezwzględnie skrytykowała.
Oczywiście, zdarza się, że coś się jej nie podoba w teatrze, zdarza się to coraz
częściej, tak jak nam wszystkim, którzy uważają, że ten nasz polski teatr przeżywa taką
chorobę wieku XXI, tę chorobę, którą przeszedł już teatr europejski, teatr światowy. Chorobę
takiego teatru publicystycznego, teatru brutalnego, teatru zajmującego się dramatyczną
rzeczywistością w sposób właśnie bardzo dosłowny i publicystyczny. I dla Kwiatusi, i dla
mnie teatr jest wielką tajemnicą (...).
Kwiatusia jest jedyną osobą, której właściwie nikt nigdy nie odmówił [wywiadu]. I
myślę, że nikt nie odmówi nigdy, ponieważ jest postrzegana jako ktoś, kto otacza teatr
skrzydłami opiekuńczymi, skrzydłami wielkiej miłości. Jest w tym, co robi, ogromnie dużo
wrażliwości, kultury osobistej i wielkiego doświadczenia. Przecież przeżyła różne kryzysy
polskiego teatru i zawsze potrafiła się w nich odnalezć, i odnalezć człowieka, który się kryje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •