[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miękkich poduszek. -A teraz czas na nagrodę, dziewczynko.
Roześmiała się i ulegając pokusie chwili, z radością przywitała jego
usta.
Zatopili się w długim, namiętnym pocałunku. Potem Sloan przesunęła
jego głowę ku swojej szyi, odchyliła się, mrucząc przeciągle, kiedy obnażał
jej piersi.
- Słodka... Jesteś taka słodka.
Sloan zmrużyła oczy i ospale, bliska omdlenia, zatraciła się w miłości,
pozwalając Jesse'owi robić to, co robił bardzo- bardzo dobrze.
Pózniej, dużo pózniej, kiedy w palenisku tlił się już tylko wątły
płomień i oboje dryfowali z sennym prądem miłosnego spełnienia, Sloan
138
RS
powędrowała wzrokiem ku masywnemu kominkowi, który był dziełem rąk
Jonathana Jamesa. I ku pamiątkom z przeszłości - fotografiom chłopców,
starej gwintówce i makatce z napisem Dom, słodki dom" wiszącej po
prawej stronie gzymsu.
Było coś uderzającego w tym kobiecym akcencie wnętrza urządzonego
przez mężczyznę. Przeczytała napis raz jeszcze i znalazła w nim coś więcej.
Dreszczyk emocji prześliznął się po jej kręgosłupie, iskra nadziei przyspie-
szyła bicie serca.
- Jesse - szepnęła, wyrywając męża z półsnu. - Jesse, obudz się.
- Hm... - mruknął, przyciskając jej udo długą, muskularną nogą.
- Jesse... Jesse, posłuchaj.
- Co? Coś nie tak?
- Ta makatka... - Wskazała palcem gzyms kominka. - Czy to twoja
mama ją wyhaftowała?
- Co? - Jesse uniósł się, żeby podążyć za jej wzrokiem. - Chyba tak. Na
pewno tak. Teraz przypominam sobie, z jaką pompą tato ją tam wieszał.
- Pompą? - powtórzyła, coraz bardziej rozgorączkowana. - O co ci
chodzi?
- Zaraz... powiedział coś w tym rodzaju: nigdy nie zapomnijcie tych
trzech słów, chłopcy... " - Jesse podparł się na łokciu. - Co cię tak nagle
zaciekawiło w tej makatce?
- Sama nie wiem. Po prostu... po prostu mam jakieś przeczucie. Te
słowa! Dom, słodki dom". I ten list... co w nim było?
Jesse usiadł, chwycił dżinsy, włożył je i podał Sloan swoją koszulę.
Potem chwycił list.
139
RS
Złoto jest skarbem głupców. Skarbem ludzi mądrych jest coś
droższego. Zaczyna i kończy się na domu. J. James.
- Zaczyna i kończy się na domu... - powtórzył, spoglądając na
makatkę, na której pierwszym i ostatnim słowem było właśnie dom".
- Dom, słodki dom! - krzyknęli jednocześnie, wiedząc już, że są bliscy
wielkiego odkrycia.
Jesse podszedł do gzymsu i sięgnął po makatkę. Kiedy zdjął ją z
gwozdzia, zobaczył pod spodem obluzowany kamień.
- Jesse - Sloan uczepiła się kurczowo jego ramienia, wstrzymując
oddech, gdy mocował się z kamieniem wielkości małej piłki do gry.
Wsadził rękę do kryjówki w ścianie i ostrożnie wyjął z niej atłasowy
woreczek.
Usiedli na kanapie i bez słowa wpatrywali się w zdobycz.
- Ty to otwórz - powiedział zmienionym głosem Jesse.
Sloan wahała się, dopóki nie potwierdził skinieniem głowy, że
naprawdę chce, żeby ona to zrobiła.
Drżącymi palcami rozsunęła sznureczek i zdumionym wzrokiem
spojrzała na jeszcze jeden kawałek pożółkłego papieru i jeszcze jedną
samotną złotą monetę, którą oboje spodziewali się znalezć.
Jesse spojrzał w jej pełne zdumienia oczy.
- Czytaj. No, proszę cię.
Ze ściśniętym gardłem rozłożyła kartkę.
Chłopcy, jeśli do tej pory się tego nie domyśliliście, to musicie
wiedzieć, że opowieści o złocie gangu Jamesa były bajką, którą wyssałem z
palca, żeby was czymś zająć i żebyśmy mieli was z mamą z głowy.
Przerwała, zawieszając głos.
140
RS
- Czytaj dalej. Wszystko w porządku. Sloan zaczerpnęła głęboko
powietrza.
I zadziałało. Nigdy nie musieliśmy się zastanawiać, gdzie jesteście ani
co robicie - szukanie złota było waszym jedynym zajęciem. To ja wrzuciłem
monetę do rzeki. Razem z mamą narysowaliśmy mapę i ukryliśmy ją w
grocie. I to ja, a nie żaden Jesse z przeszłości, podpisałem ten list, który
doprowadził was do ostatniego odkrycia.
Sloan zerknęła na Jesse'a. Patrzył zamyślony na monetę.
Mam nadzieję - czytała dalej - że poszukiwanie było dobrą zabawą i że
dostarczyło wam tyle radości, ile samo odkrycie. Mam też nadzieję, że była
to dobra lekcja.
Garrett, przyglądałem się, jak dorastasz w tych górach, i podziwiałem
twoje rozsądne podejście do życia. Widziałem też silnego mężczyznę, jakim
się staniesz. Clay - zawsze lubiłeś dowodzić, i to ty organizowałeś
poszukiwania, co dało mi pewność, że ty też znajdziesz swoje miejsce w tym
wielkim świecie.
Jesse...
Sloan zamilkła, potem, przełknąwszy łzy, czytała dalej.
Moje dzikie dziecko. Patrzyłem, jak żyjesz marzeniami, nie oglądając
się na konsekwencje. Pokazałeś mi, z jakiej jesteś gliny, synu, i mam
nadzieję, że twoje poszukiwania zaprowadzą cię tam, dokąd tylko zechcesz-
A więc... jeżeli wszystko poszło tak, jak należy, każdy z was ma jedną
monetę. Nie wydajcie ich od razu, dobrze ? I... mam nadzieję, że czegoś się
nauczyliście. Ten pierwszy list powiedział wam to, co najważniejsze,
chłopcy. Skarbem mądrych ludzi jest coś droższego od złota. Zawsze o tym
pamiętajcie.
141
RS
Zobaczymy się na kolacji, chłopcy... A następnego lata urządzimy
sobie ten spływ kajakowy, o który suszyliście mi głowę przez okrągły rok.
Kocham was. Tato.
Sloan zamknęła oczy, powstrzymując łzy. Myślała o miłości, którą
tchnęło każde słowo Jonathana Jamesa, i o lecie, które nigdy nie nadeszło.
- Och, Jesse.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]