[ Pobierz całość w formacie PDF ]

magiÄ… sÅ‚owa? Albo owÅ‚adniÄ™ty pasjÄ… i obÅ‚Ä™dem Faustus. Cygan Melquíades i jego wynalazki z
wizytÄ… u puÅ‚kownika Buendíi. Humbert Humbert i jego zjawiskowa Lo. Szyderczo uÅ›miechniÄ™te
centrum wydarzeń John Yossarian. Pozowane zdjęcia z jądra ciemności, paryskich zaułków biedy,
burdeli, słonecznego amerykańskiego Południa, hiperteksty i zagadki, ukryte znaczenia i smużki
tajemnic. Czyż ich wszystkich nie można równie dobrze narysować barwami i odcieniami?
Krew zawsze będzie tonąć w szkarłacie. Tak jak kobiety zawsze będą lgnąć do drani.
Paweł przymyka oczy. Nie wiem, czy mi wierzy, czy coś podejrzewa. Może zadzwoni do
Elki i spróbuje wybadać, czy nie kłamię, ale Elka nie jest w ciemię bita, nie da się wpuścić. Do
nikogo więcej nie może zadzwonić. Elki zresztą też nie lubi, więc pewnie nie zadzwoni. Co mu to
da? Będzie wolał to wszystko przemilczeć, przepić.
Idę pod prysznic, woda spływa po mnie bardzo długo, a ja nie chcę wychodzić. Zmywam z
siebie Oskara, zmywam jego dotyk i pocałunki, jego spermę, mikroślady wina, które wylewał na
moje sutki, by je potem dokładnie wylizać.
Paweł staje w drzwiach, wciąż ze szklanką w dłoni.
 Pamiętasz, jak się poznaliśmy?
Czy pamiętam? Jak mogłabym zapomnieć. Mówi dalej:
 Jest czerwiec, zbliża się przeklęta sesja, ja ślęczę nad nudnymi tomami Becka,
Izdebskiego, Lipowicz, mnóstwa innych, zagrzebany w paragrafach, ustawach, tonach wydruków,
kser, mam tego cały pokój, a tu nagle słyszę ciche pukanie, dwa razy, tak ciche, jakby ktoś chciał,
żeby mnie nie było, żeby nikt tych drzwi nie otworzył. Nikogo się nie spodziewam, więc nie bardzo
mi siÄ™ spieszy.
Odkładam papiery, wstaję, podchodzę, sięgam do klamki i zamieram. Myślę sobie: jeśli ten
ktoś zapuka jeszcze raz, otworzę. Jeśli nie zapuka, nie otworzę. Jestem pewien, że jednak zapuka,
ale się mylę. Zawsze postępuję zgodnie z zasadami, jestem przesądny, wierzę w takie głupie rzeczy,
jak przeznaczenie i trzymanie się postanowień. Kiedy więc nie rozlega się pukanie, powoli
odchodzę, choć jestem niemal pewien, że ten ktoś nasłuchuje, może nawet z uchem przyciśniętym
do drzwi. W zasadzie to nawet jestem pewien, że ten ktoś to kobieta i że chcę jej otworzyć, ale nie
robię tego. Stoimy tak i czekamy. Wreszcie słyszę jakiś szmer i kroki. Jeden, dwa, trzy stuknięcia
obcasów o podłogę. Coraz cichsze i wtedy krzyczę na siebie w myślach: do diabła z zasadami.
Podbiegam do drzwi i otwieram je gwałtownie.
Ona się zatrzymuje, staje w pół kroku. Ma na sobie mini, ma opalone nogi, piękne, długie
do samego nieba, płaszczyk letni, cienki, długie włosy blond, raczej proste, choć lekko się wijące.
Nie musi się odwracać, bym wiedział, że jest niebiańsko piękna, ale gdy już widzę jej twarz, to
mam ochotę paść z wrażenia, zwyczajnie zemdleć, jak można zemdleć tylko na widok Boga i krwi.
Tak, jestem słabym, katolickim chłopakiem, który niespecjalnie wierzy w cuda, natomiast
mdleje na widok najmniejszego zadrapania, a już na widok transfuzji czy pobierania krwi zawsze
ma totalny zjazd. Jestem chłopcem, któremu nie trafiają się boginie. Nie po południu, nie przed
sesją, w ogóle nie tak i nigdy w życiu.
Jeszcze tam na korytarzu pytam więc:
 Czemu pani nie zapukała po raz drugi? .
 A czemu nie otworzył pan za pierwszym razem?  odpowiada pytaniem.
Za chwilę już mówimy sobie po imieniu i nie mija pięć minut, kiedy już wiem, że to będzie
moja żona. Jestem zakochany od pierwszego wejrzenia i gotów wyzwać cały świat na honorowy
pojedynek, by ją mieć tylko dla siebie. Wiem, że jest moim przeznaczeniem, i widzę, jak zawisa
nade mną kolejne słońce. Kolejne, bo generalnie mam w życiu fart. No, ale to przyćmiewa
wszystkie inne i na niebie nie ma już nic, tylko ono. Zwieci radośnie, mocno, ciepło. Zwieci jak
wszyscy diabli.
I ona wtedy wyjmuje karteczkÄ™. A ja czytam na niej adres akademika na %7Å‚wirki i numer
mojego pokoju, i nic nie rozumiem.
 Znalazłam tę kartkę w kieszeni płaszcza. Ty mi ją włożyłeś?
Zaprzeczam ze wszystkich sił i nie przyznaję się, choć ona nalega. Bo ja zawsze mówię
prawdę i nie będę kłamał tylko po to, żeby mi uwierzyła. Choć w kłamstwa znacznie łatwiej jest
uwierzyć niż w prawdę.
Kręcimy więc głowami z niedowierzaniem, że coś takiego nam się zdarzyło, snujemy różne
przypuszczenia, że może to jakiś nasz wspólny znajomy, mój przyjaciel lub jej przyjaciółka, włożył
jej tę karteczkę albo że to jakiś inny psikus, ale przecież zdajemy sobie sprawę, że to nieważne, bo
nie boimy się patrzeć sobie w oczy, bo jak się odzywamy, to głos mamy śpiewny, i wszystkie te i
inne znaki mówią, że już się kochamy. A ja dodatkowo mam pewność, że to nie żaden przypadek,
psikus, tylko autentyczny cud, nagroda, boska opatrzność. Tak właśnie poznałem moją żonę.
PodchodzÄ™ do niego i przytulam siÄ™.
 Tak, wszystko dobrze pamiętasz. I do dziś nie wiemy, dzięki komu to wszystko.
Tulę się do niego i myślę, że może ten ktoś przyjdzie kiedyś, zapuka dwa razy do drzwi,
zmusi nas do ich otwarcia i powie: to koniec, mieliście swoje pięć minut szczęścia, a teraz je wam
zabieram. Albo: to był jednak żart, nic więcej.
 Lek został wprowadzony na listę refundacyjną  mówi Paweł nagle, z zupełnie innej,
odległej bajki. Nie pamiętam, o co mu chodzi.
 Lek?
 No ten, co zabił wcześniej sto pięćdziesiąt osób.
 Już jest w sprzedaży?
 Tak. Można go podawać nawet kobietom w ciąży. Działa na podtrzymanie. Może mieć
skutki uboczne, dziecko może być bardziej strachliwe, wyobcowane, ale lek utrzymuje ciążę bardzo
skutecznie, więc warto zaakceptować te skutki. To tak zwane mniejsze zło.
 Ale nie zabija?
 Z tego co wiem, nikt jeszcze nie umarł. To znaczy w tej nowej fazie.
 No widzisz, a tak się martwiłeś.
 Wiedziałem, że nikt już nie umrze. Nie o to chodziło.
 No tak.
 Wiesz, ja uważam, że powinno się upublicznić badania, zapłacić odszkodowania i nie
chować głowy w piasek. Wtedy byłby to tylko wypadek. Spółka poniosłaby konsekwencje
medialne i finansowe, ale by przeżyła, bo nie z takich kłopotów wychodziła. A tak, to jest& po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •