[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaskoczy.
Georg stał się dosyć nerwowy, gdyż odczytał zamiar brata. Gert nie dał się
odstraszyć i, mimo niechÄ™tnej postawy brata, pojawiaÅ‚ siÄ™ znowu. Käthe byÅ‚a
spokojniejsza, gdy Gert Ruhland przychodził każdego przedpołudnia. Nie
przeczuwała, że robił to tylko dla niej. Jak mogła przypuszczać, że się o nią
troszczy i martwi! Ani ojcu, ani bratu nie zwierzyła się ze swojego strapienia.
W żadnym razie nie chciała ich niepokoić, skoro nie było to konieczne. Poza
tym jej brat był od kilku dni w stanie dziwnego podniecenia. Co wieczór
wychodził na brzeg rzeki. Kathe towarzyszyła mu jak zwykle, ale czuła, że
myślami był gdzieś daleko.
Nadeszła następna niedziela. W ten niedzielny poranek jakaś siła ciągnęła
Heinza do lasu. Mimo woli, gnany jakąś nieokreśloną tęsknotą, skierował kroki
ku leśnej polanie. Tajemnym marzeniem jego duszy było ponowne spotkanie z
Rose Ruhland.
A jego tęsknota musiała być naprawdę wielka, bo gdy doszedł do polany,
ujrzał ją rzeczywiście siedzącą na jednym z omszałych kamieni przy leśnym
zródełku. Rozpromieniła się na jego widok, ale nie była zaskoczona.
- Ten leśny zakątek jest tak piękny, że trzeba go ciągle odwiedzać -
stwierdziła pozornie spokojnie.
On jednak zauważył, ze skrywanym wzruszeniem, że walczyła z
zakłopotaniem. Ukłonił się i zdjął kapelusz.
- Muszę wyznać szczerze, łaskawa panno, że przyszedłem dzisiaj do leśnego
zródełka w cichej nadziei ponownego ujrzenia pani. Ciągnęło mnie tutaj, aby
złożyć pani podziękowanie za te cudowne pieśni, których wolno mi było
wysłuchać.
Zaczerwieniła się nieznacznie i spojrzała na zródełko, bawiąc się zdzbłami
traw.
- Czy był pan zadowolony z mojego śpiewu? - zapytała. Westchnął głęboko.
- Przeżyliśmy oboje z siostrą niewypowiedzianie cudowne godziny. Każdego
wieczora pozwalaliśmy sobie przysłuchiwać się pani pieśniom.
Z zadowoleniem skinęła głową.
- W tym tygodniu mieliśmy pełnię księżyca i widziałam państwa oboje
stojących co wieczór na brzegu. Cieszę się, że mój śpiew się państwu podobał.
- Podobał to nie jest właściwe określenie. Pani śpiew poruszył mnie do głębi
serca. %7łałuję tylko, że nie znam tych wszystkich pieśni, myślę o tekstach.
Chciałbym poznać przynajmniej słowa tych pieśni, które śpiewała pani dla nas
w poniedziałek wieczorem.
- Czy napisać je dla pana?
- Nie nadużyłbym w ten sposób pani dobroci?
- Zrobię to chętnie.
Z trudem złapał oddech.
- Pani jest niesłychanie łaskawa.
- Aaskawa? Czy jest się łaskawym, jeśli czyni się to, co sprawia
przyjemność?
- Czy istotnie sprawi pani przyjemność napisanie dla mnie tekstów tych
pieśni?
- Nie zrobię tego za darmo. Pan wyświadczy mi pewną przysługę.
- O, gdybym tylko mógł!
- Ależ oczywiście! Przyszłam tutaj dzisiaj z nadzieją, że spotkam pana i będę
mogła poprosić o pewną grzeczność.
- Proszę mówić, łaskawa panno, będę się uważał za szczęśliwego służąc
pani!
- Ale proszę usiąść, jest tutaj przecież dosyć tych naturalnych foteli -
wskazała na pokryte mchem kamienie.
Usiadł naprzeciwko niej.
- A więc w ubiegłą niedzielę przedstawiłam panu swój plan, chciałabym
poświęcić wolny czas dzieciom naszych robotników. W ciągu tego tygodnia
porozumiałam się z matkami, które zgodziły się, abym wzięła ich pociechy pod
opiekę. Naliczyłyśmy sto pięćdziesięcioro dzieci. Wyłączyłyśmy dzieci
uczęszczające do szkoły i te zupełnie małe, które nie potrafią jeszcze chodzić.
Mój ojciec zaraz zaakceptował mój plan i przeznaczył na plac zabaw dla moich
małych podopiecznych łąkę między zakładami a naszym parkiem. Mama
protestowała, że chcę być przedszkolanką, ale tata pomógł mi pokonać jej
opór. I chce w miarę możliwości wspierać mój projekt. Pozwolił mi zatrudnić
dwie wykwalifikowane przedszkolanki. Wcześnie rano będą wyprowadzały
dzieci z domów i prowadziły na łąkę. Tata oddał mi też do dyspozycji starą
kantynę, tuż przy łące. Mogę tu umieścić dzieci podczas brzydkiej pogody i
zimÄ….
Patrzył na nią z podziwem.
- Jak dobrze i praktycznie wymyśliła pani to wszystko, łaskawa panno!
- Zadałam sobie rzeczywiście sporo trudu, żeby to wszystko należycie
urządzić, przecież jestem teraz odpowiedzialna za dobro moich podopiecznych.
O ósmej rano dzieci będą wyprowadzane z domów. O wpół do dziewiątej będą
docierały do łąki, gdzie już będę, aby móc się nimi zająć. Wszystko zostało
ustalone.
- Wiele pani zdziałała w krótkim czasie - powiedział z uznaniem.
- Wszystko powinno być przygotowane jak najszybciej. To tak wspaniałe
uczucie być użyteczną i ponosić za coś odpowiedzialność. Mój brat sprawił mi
również wielką przyjemność, gdy dowiedział się o moich zamiarach. Będzie
fundował moim podopiecznym dwie szklanki mleka dziennie. Pierwszą
dostaną rano, zaraz po przyjściu z domu, a drugą przed powrotem. A do każdej
szklanki mleka dostaną białą bułeczkę. Mleko i bułeczki funduje mój brat Gert.
Wzruszył się jej radością.
- To będzie wspaniała sprawa, łaskawa panno.
- Mam nadziejÄ™.
- I od kiedy sprawować będzie pani swój urząd patronki maluchów?
- Za dwa tygodnie. Ale pan jeszcze nie wie, dlaczego chcę pana poprosić o
pomoc. Otóż, przedszkole zostanie otwarte w dniu moich urodzin, które
przypadają w poniedziałek. W przeddzień, a więc w następną niedzielę,
chciałabym także starszym dzieciom sprawić radość. Mama chce z okazji
moich urodzin urządzić wspaniałe przyjęcie, na które zostanie zaproszonych
mnóstwo gości. Ale ja urządziłabym swoje urodziny zupełnie inaczej, jako
zabawę dla dzieci. Lubię dzieci i to sprawiłoby mi więcej radości niż
zaplanowana przez mamę uroczystość. Nie uda mi się odwieść mamy od
zamiaru wydania przyjęcia. Ale chcę urządzić zabawę dla dzieci i zorganizuję
ją po prostu w przeddzień urodzin. Tym lepiej, że to wypada w niedzielę.
Mama i mój brat Georg będą na pewno narzekać, kiedy usłyszą o tym planie.
Ich zdaniem, już moje przedszkole to dziwaczny pomysł. Ale tata i Gert są po
mojej stronie. Gdy tata mnie wczoraj zapytał, co życzyłabym sobie na
urodziny, powiedziałam: dużo pieniędzy, tato! Zapytał mnie, na co chcę je
przeznaczyć, a ja odpowiedziałam: w przeddzień urodzin chcę urządzić dla
dzieci naszych pracowników zabawę w lesie. I wtedy pragnął wiedzieć, jak to
sobie wyobrażam, a ja wyjaśniłam mu wszystko.
Uśmiechając się odparł, że to życzenie urodzinowe powinno być spełnione.
Mogę zatem spokojnie przygotowywać zabawę w lesie. Tata przekaże mi
konieczne pieniądze. A dzisiaj przyszłam tutaj, aby przekonać się, czy ta
piękna leśna łąka nie nadawałaby się na miejsce tej wesołej uroczystości.
- To wspaniałe miejsce, tak wspaniałe jak pani cudowny pomysł. Oddychała
szybko przejęta swoimi zamierzeniami.
- Cieszę się bardzo. Odbędą się różne zabawy, gry, wyznaczone zostaną
nagrody. Naturalnie każde dziecko musi otrzymać nagrodę, aby nie było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •