[ Pobierz całość w formacie PDF ]

\ołnierzy ni\ wróg  powiedział.  Być mo\e część trupów i rannych demony zabrały ze sobą,
wtedy nasze straty byłyby większe. Co więcej, zało\ę się, odwrót nastąpił na rozkaz tego, kto
nimi kieruje. Nie była to ucieczka po pora\ce.
 Dobrze to widzisz, kapitanie  odezwała się Illyana. Była tak blada, \e Conan nie mógł
patrzeć na nią spokojnie. Co pewien czas jej ciałem targały spazmy. Jej głos był wywa\ony, gdy
ciągnęła dalej.  Taki rozkaz został wydany z powodu oporu, jaki stawiliśmy. Gdyby
Przemienieńcy uderzyli na nas z całą mocą, nie poszłoby nam tak dobrze.
 Tobie musimy podziękować za ocalenie rzeszy istnień, jeśli związałaś moce pana
Przemienieńców.
Illyana wzruszyła ramionami.
 Wybacz, kapitanie, ale nie mogę przyjąć tych podziękowań. Robiłam, co mogłam, i wiem,
\e z pewnym skutkiem. Jednak nie mogłam wykorzystać całej potęgi mojego Kamienia. W du\ej
mierze zawdzięczamy \ycie temu, \e Eremius tak\e nie mógł.
Khezal skierował wzrok na ziemię, zupełnie jakby spodziewał się, \e w ka\dej chwili mogą
wyłonić się spod niej demony. Znów spojrzał na Illyanę.
 Czuję, \e nie do końca mówisz mi prawdę. To nie w porządku.
 Są rzeczy, których ty i twoi \ołnierze nie mo\ecie zrozumieć bez&  zaczęła Illyana.
Conan poło\ył dłoń na jej ramieniu, Khezal utkwił w kobiecie wzrok. Illyana zamilkła.
Strona 78
Green Roland - Conan mę\ny
 Kapitanie, nie wiem jeszcze tyle, ile będę wiedzieć za dzień czy dwa  przyznała wreszcie
Illyana.  Kiedy zdobędę tę wiedzę, albo przekonam się, \e jej zdobyć nie mogę, wtedy
przyjdzie odpowiedni czas na szczerą rozmowę. Nie ukryję niczego. Na Siedem Zwiątyń i kości
Pulaą, przyrzekam.
 Piekielnie du\o dobrego da nam twoje wahanie, jeśli Przemienieńcy zaatakują nas jeszcze
raz!
 Nie zrobią tego, je\eli wrócimy do fortu Zheman.
 Uciekać z podwiniętym ogonem! Kto tu jest kapitanem, pani Illyano? Nie widziałem
twoich pełnomocnictw od króla Yildiza&
 Mo\e pamiętasz te od lorda Mishraka  ryknął Conan.  A mo\e jakiś cios, otrzymany
tej nocy w głowę, odebrał ci pamięć?
W ciszy, która zaległa, Conan wyciągnął miecz. Khezal jedynie głośno wypuścił powietrze.
 Nie mówcie nikomu, ale ja tak\e myślałem o powrocie do fortu. Wieśniaków jest zbyt
wielu, by ochronić ich w otwartym polu. Gdy znajdziemy się za murami, te bestie będą musiały
przynajmniej wspiąć się, by dotrzeć do nas!
XVIII
Wie\a fortu Zheman wybijała się na horyzoncie, gdy Bora nadjechał na Wichrze.
Raihna pogładziła siwy kark wierzchowca.
 Wspaniały rumak. Cieszę się, \e znów jest w dobrej formie i \e nadal ma godnego pana.
Wszyscy zamilkli na moment. Kemal prze\ył bitwę, ale odniósł w niej tak powa\ne obra\enia,
\e umarł nim nastał świt. Miał trochę szczęścia; cały czas był nieprzytomny i nie odczuwał bólu.
 Dziękuję, Raihno  odezwał się w końcu Bora.  Ale nie przyjechałem tu, by zbierać
pochwały za Wichra. Szukam Yakouba. Zniknął gdzieś.
Conan i Raihna wymienili między sobą spojrzenia, nie dając nic poznać Illyanie. To nie była
jej sprawa, oboje zgodzili się z tym. Co więcej, czarodziejka utrzymywała się w siodle tylko
dzięki silnej woli. Im mniej miała zmartwień, tym lepiej.
 Myślałem, \e specjalnie za nim nie przepadasz  rzekł Conan.
 Ja nie  odparł Bora, ale moja siostra czuje co innego.
 Jesteś głową rodziny, a\ do powrotu twego ojca  powiedział Conan.  Sądzę, \e to daje
ci prawo do odrzucenia czyichś starań o rękę Carai.
Bora zaśmiał się cierpko.
 Nie znasz Carai. Ona ma język tak ostry, jak ostrza sztyletów pani Raihny.  Zmarszczył
brwi.  Poza tym, Yakoub starał się o uwolnienie mojego ojca. Na razie nie udało mu się, ale
kto wie, czyja w tym wina.
 Jesteś naprawdę prawym człowiekiem, Bora  stwierdziła Raihna.  Bogowie kochają
takich.
 Lepiej pomódl się, by bogowie zachowali cię na tyle długo, byś mógł ćwiczyć się w tej
prawości  dodał swoje Conan.  I poświęć jedną czy dwie modlitwy Yakoubowi. Mógł
opuścić wasz obóz zaraz po tym, jak przepędziliście zwiadowców, licząc na to, \e dołączy do
\ołnierzy. Jeśli napotkał grupę tych zwiadowców po drodze& có\, jestem pewien, \e nie byłaby
to zbyt liczna grupa, ale nie stawiałbym te\ na to, \e odbędzie się jego ślub z Carayą.
 Tak, a to znaczy te\, \e nie będziesz poruszać się po okolicy w pojedynkę  oświadczyła
Raihna. Mamy trochę sera, je\eli jeszcze nie jadłeś.
Bora pochłonął połowę sera, po czym ulokował się w kolumnie, za Raihną. Conan zamyślił
się nad tajemnicą Yakouba. Czy mogło być prawdą to, co podpowiadał jego wygląd  \e jest on
synem Khadjara? Je\eli tak, jedną zagadkę stanowiło to, \e był \ywy, drugą to, co tutaj robił.
Lepiej, by uczciwi ludzie tacy jak Bora i Caraya, trzymali się z dala od tych tajemnic, zwłaszcza
\e ich ojciec został aresztowany i uznany za buntownika. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •