[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wybrać drogę pośrednią.
- Było bardzo przyjemnie, prawda? - zauważyła, gdy szli na górę. - Cieszę się, że
poznałam Diane i Boba.
Garrett milczał. Rozpiął mankiety koszuli. Wydawało się, że całą uwagę skupia na
wchodzeniu po schodach.
- Bałam się, że Nadine nie zechce zrobić paelli, ale udało mi się ją namówić -
kontynuowała Katy. - Myślę, że wszystko było smaczne, sernik też.
Garrett nadal milczał. Szli w kierunku sypialni. Katy była coraz bardziej
zdenerwowana. Głęboko zaczerpnęła oddechu.
- Garrett... - zaczęła, gdy stanęli w progu. Zamknął delikatnie drzwi i odwrócił się ku
niej. Był poważny.
- Czy brałaś kiedykolwiek pod uwagę fakt, że możesz być w ciąży? - spytał.
Katy poczuła ucisk w gardle. Pomyślała o pigułkach, które stosowała od kilku tygodni.
- Hm, nie, właściwie nie. To niemożliwe. Byłam u lekarza jeszcze przed ślubem. Biorę
pigułki.
- Ach, tak. - Spojrzał na nią przeciągle.
Katy była coraz bardziej zdenerwowana. Wszystko przebiegało całkiem inaczej, niż to
sobie zaplanowała.
- Garrett, chciałabym porozmawiać z tobą o tym... o tym, o czym zaczęliśmy mówić
dzisiaj, zanim przyszli Greeleyowie.
Udał, że nie słyszy.
- Byłbym dobrym ojcem, Katy. Wiem, że pewnie myślisz inaczej mając w pamięci
mego ojca, ale właśnie dlatego chciałbym być inny. Rozumiesz. Będę dbał o rodzinę. Nie
musisz się bać, że zostawię ciebie i dziecko. Możesz mi ufać, Katy.
- Ależ ja ci ufam - wyszeptała. - Wiem, że nie odejdziesz.
- Powiedziałem, że nigdy nie odejdę, i tak będzie. Powiedziałem to w dniu naszego
ślubu, gdy składałem przysięgę, pamiętasz?
- Pamiętam.
- To ty wciąż mówisz o odejściu, moja pani, nie ja.
- Wiem. Przepraszam. - Wolno podeszła do niego. Uśmiechnęła się niepewnie. -
Myliłam się, Garrett.
- Myliłaś się? - Spojrzał na nią ponuro.
- Mniejsza o to. Najwyższy czas, żebyś się dowiedział, że ja też nie odejdę. Nie mam
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
zamiaru cię opuszczać po trzech miesiącach. Chyba że poprosisz mnie, żebym odeszła. -
Objęła go za szyję.
W jego oczach odmalowała się niewypowiedziana ulga.
- Katy. Czekałem na te słowa, tak bardzo czekałem, Wziął ją na ręce i zaniósł do
łóżka. Zaczął ją rozbierać tak czule, tak delikatnie, że omal nie płakała ze szczęścia.
Wyciągnęła ręce i przyciągnęła go do siebie. Zaczęła nerwowo rozpinać guziki jego koszuli.
- Katy, słodka, mała Katy - szeptał. - Teraz wszystko będzie dobrze.
- Tak, Garrett. Wszystko będzie dobrze. Gdy leżała już naga obok niego, uniósł się na
łokciu i popatrzył na nią z zachwytem i pożądaniem. Zaczął ją pieścić. Dotykał jej piersi,
delikatnie gładził sutki, aż nabrzmiały i stary się twarde.
Pochylił głowę i zaczął każdą z nich całować, dotykając ich lekko koniuszkiem
języka. Katy też zaczęła go pieścić, rozkoszując się swoją mocą, swoim oddziaływaniem na
niego.
Garrett całował teraz każdy kawałeczek jej ciała. Jego usta wędrowały coraz niżej i
niżej, a gdy dotarły do najintymniejszego miejsca, krzyknęła z rozkoszy. Zabrakło jej tchu,
drżała na całym ciele.
Garrett pochylił się nad nią, a kiedy w nią wszedł, ogarnęła ją fala rozkoszy i
szczęścia.
- Pragnę cię, Katy - szeptał. - Tak bardzo cię pragnę. Chcę być w tobie zawsze.
Trzymaj mnie, mocno, mocno.
Trzymała go tak, jakby od tego zależała cała jej przyszłość.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ROZDZIAA 10
W czasie weekendu Garrett rozkoszował się życiem szczęśliwego małżonka. Miało
wiele dobrych stron, a jedną z nich było niewątpliwie poczucie bezpieczeństwa.
- Nie wiesz, co tracisz, Herosie - przemawiał do ukochanego konia w poniedziałkowy
ranek.
Heros, jeszcze nie rozbudzony, spojrzał zaspanym wzrokiem na swego pana. Garrett
uśmiechnął się i pogładził czule koński kark.
- Wreszcie się zdecydowała - kontynuował. - Już nie będzie rozmów o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]