[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dnia stanie się kobietą, a mądre kobiety są niebezpieczne.
- Moja mama jest mądra - rzuciłem z nagłą irytacją. - Ale jest też dobra, wszystko co
robi, robi dla innych. Używa rozumu, by pomagać ludziom. Pewnego razu, gdy byłem bardzo
mały, widma na Wzgórzu Wisielców tak bardzo mnie przeraziły, że nie mogłem zasnąć.
Mama poszła tam po zmroku i uciszyła je. Milczały potem kilka miesięcy.
Mogłem dodać, że podczas naszego pierwszego spotkania stracharz powiedział mi, iż
niewiele da się zrobić z widmami, i że mama dowiodła, że się mylił. Ale nie zrobiłem tego. I
tak już za dużo powiedziałem i wolałem trzymać gębę na kłódkę.
Stracharz nie odpowiedział, patrzył w stronę domu.
- Spytaj moją mamę, co myśli o Alice - zaproponowałem. - Wygląda, że dobrze się
dogadują.
- Spytam. I tak zamierzałem to zrobić - oznajmił stracharz. - Już czas, żebyśmy ucięli
sobie pogawędkę. Ty zaczekaj tu, aż skończymy.
Patrzyłem, jak maszeruje przez podwórze. Nim dotarł do drzwi kuchennych, te otwarły się,
mama powitała go za progiem.
280
281
Pózniej domyśliłem się części rzeczy, które sobie wówczas powiedzieli, ale rozmawiali
niemal pół godziny i nigdy nie usłyszałem, czy poruszyli temat widm. Kiedy stracharz
wyszedł w końcu na słońce, mama została w drzwiach. Wówczas zrobił coś niezwykłego -
coś, czego nigdy wcześniej u niego nie widziałem. Z początku sądziłem, że jedynie skinął
mamie głową na pożegnanie. Kryło się w tym jednak coś więcej. Jego ramiona także się
poruszyły, lekko, ale zdecydowanie, bez cienia wątpliwości. %7łegnając się z mamą, stracharz
złożył jej lekki ukłon.
Kiedy przeszedł przez podwórze i dołączył do mnie, wydawał się uśmiechać pod nosem.
- Wracam do Chipenden, chłopcze - oznajmił. - Ale myślę, że twoja matka pozwoli ci pobyć
tu jeszcze dzień czy dwa. Zostawiam tę sprawę tobie - dodał. -Albo przyprowadz dziewczynę
i uwięzimy ją w dole, albo zabierz ją do ciotki w Staumin. Wybór należy do ciebie. Zaufaj
własnemu instynktowi. On najlepiej podpowie ci, co począć. Będziesz wiedział.
A potem odszedł. Oszołomiony, odprowadziłem go wzrokiem. Wiedziałem, co chciałbym
zrobić z Alice, ale musiałem postąpić, jak należy.
***
Mogłem zatem zjeść jeszcze jedną kolację mamy. Do tej pory tato już wrócił. Lecz choć
mama ucieszyła się na jego widok, coś wciąż było nie tak - atmosfera, niczym niewidzialna
chmura, wisząca nad stołem. Posiłek nie przypominał świątecznej, radosnej uczty i nikt
prawie się nie odzywał.
Ale jedzenie było pyszne - jeden z wyjątkowych gu-laszy mamy - i nie przeszkadzał mi brak
rozmów, bo byłem zbyt zajęty napełnianiem brzucha i proszeniem o dokładkę, nim Jack
zdąży do cna opróżnić garnek.
Odzyskał już apetyt, ale podobnie jak wszyscy, był raczej wyciszony. Wiele przeżył i jako
dowód pozostał mu na czole wyrazny guz. Co do Alice, nie wspomniałem jej o tym, co
powiedział stracharz, ale miałem wrażenie, że i tak wie. Podczas kolacji nie odezwała się ani
słowem. Lecz najcichszą osobą była Ellie. Mimo radości z odzyskania dziecka, to, co ujrzała,
boleśnie nią wstrząsnęło i wiedziałem, że pogodzenie się z tym wymaga czasu.
Kiedy pozostali poszli na górę, mama poprosiła, żebym został. Usiadłem przy kuchennym
palenisku, tak jak wieczorem przed moim odejściem i rozpoczęciem nauki. Coś w jej twarzy
świadczyło, że ta rozmowa bę-
282
283
dzie zupełnie inna. Wcześniej traktowała mnie surowo, ale z nadzieją. Teraz była smutna i
niepewna.
- Od niemal dwudziestu pięciu lat pomagam przychodzić na świat dzieciom w
Hrabstwie - mama usiadła w swym ukochanym fotelu na biegunach - i kilkoro straciłam.
Choć to bardzo smutne dla matki i ojca, czasem się zdarza. Podobnie u zwierząt na farmie,
Tom, sam widziałeś.
Przytaknąłem. Co rok kilka jagniąt rodziło się martwych, mogliśmy tego oczekiwać.
- Tym razem było gorzej - podjęła mama. - Tym razem umarło nie tylko dziecko, ale i
matka. Coś takiego nie przytrafiło mi się nigdy wcześniej. Znam właściwe zioła i wiem, jak je
łączyć. Wiem, jak postąpić w przypadku gwałtownego krwotoku. Wiem, co robić. A ta matka
była młoda i silna, nie powinna była umrzeć, ale nie zdołałam jej ocalić. Zrobiłam wszystko,
co w mojej mocy, lecz nie udało mi się jej uratować. I świadomość ta boli, o tu, w sercu.
Z cichym szlochem przycisnęła dłoń do piersi. Przez jedną straszną chwilę zdawało mi się, że
się rozpłacze. Potem jednak odetchnęła głęboko i na jej twarz powróciła siła.
- Ale przecież owce umierają podczas porodu, mamo. Czasami też krowy -
przypomniałem. - W końcu któraś matka musiała umrzeć. To cud, że tak długo udało ci się
tego uniknąć.
- Starałam się, jak mogłam - mama pozostawała niepocieszona. Bardzo zle przyjęła to,
co się stało. We wszystkim szukała złych stron. - Robi się ciemniej, synu - rzekła. - Mrok
nadciąga wcześniej, niż przypuszczałam. Miałam nadzieję, że zdążysz dorosnąć, zdobyć
wiele lat doświadczenia. Musisz zatem słuchać uważnie wszystkiego, co ci powie twój mistrz,
liczy się każdy drobiazg. Musisz przygotować się jak najszybciej i przyłożyć się mocno do
lekcji łaciny - zawiesiła głos i wyciągnęła rękę. - Pokaż mi książkę - gdy jej ją wręczyłem,
zaczęła przerzucać strony, od czasu do czasu odczytując parę linijek. - Pomogła ci? - spytała.
- Niewiele - przyznałem.
- Twój mistrz sam ją napisał. Mówił ci o tym? Pokręciłem głową.
- Alice mówiła, że napisał ją ksiądz. Mama uśmiechnęła się.
- Twój mistrz był kiedyś księdzem, od tego zaczynał. Nie wątpię, że pewnego dnia sam
ci o tym opowie. Ale nie pytaj. Pozwól, by on sam wybrał stosowną chwilę.
- O czym rozmawialiście z panem Gregorym?
284
285
- O tym i owym, lecz głównie o Alice. Spytał, co według mnie powinno ją spotkać.
Poradziłam, żeby zostawił to tobie. Podjąłeś już decyzję?
Wzruszyłem ramionami.
- Nadal nie jestem pewien, ale pan Gregory twierdzi, że mam zaufać swemu
instynktowi.
- To dobra rada, synu - przytaknęła mama.
- Ale co ty myślisz, mamo? - spytałem. - Co powiedziałaś panu Gregory'emu o Alice?
Czy Alice jest czarownicą? Powiedz mi choć tyle.
- Nie - odparła powoli mama, starannie ważąc każde słowo. - Nie jest czarownicą, ale
pewnego dnia się nią stanie. Przyszła na świat z sercem czarownicy i nie ma wyboru, musi
podążać tą ścieżką.
- W takim razie powinna trafić do dołu w Chipen-den - ze smutkiem zwiesiłem głowę.
- Przypomnij sobie swoje lekcje - upomniała surowo mama. - Przypomnij sobie, czego
uczył cię mistrz. Istnieje więcej rodzajów czarownic.
-  Zacne"? Chcesz powiedzieć, że Alice może stać się dobrą czarownicą, pomagającą
ludziom? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •