[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zwiędłabyś jak czerwona ró\a, gdyby dotknął cię choć raz - zadrwił. - Widziałem,
jak kulisz nogi, kiedy zbli\a się do ciebie.
- Nie widziałeś!
- Kirry, nie wiesz nic o najnowszych metodach wywiadowczych - stwierdził sucho. -
Mo\e to zresztą lepiej. Nie chciałbym cię zniechęcić do tańczenia nago po sypialni.
Otworzyła szeroko usta, a jej twarz oblała się rumieńcem.
- Ty wstrętny podglądaczu!
- To był czysty przypadek, przysięgam. - Uniósł do góry rękę. - To z powodu lustra.
Skierowałem kamerę odrobinę za bardzo na lewo...
Zamierzyła się na niego, lecz w ostatniej chwili zdołał uniknąć ciosu. Roześmiał się.
- Byłaś naprawdę wspaniała - oświadczył z przekonaniem. - Cała fiołkoworó\owa,
potrząsająca blond lokami. Nimfa przyłapana na pląsach wśród paproci. Nie mogłem potem
zasnąć przez całą noc.
W spojrzeniu Kirry dostrzegł gniew.
- Nienawidzę cię.
- Kirry - powiedział cicho - nie zobaczyłem nic ponad to, co widziałem ju\ wcześniej.
Wiem, \e nie chcesz o tym pamiętać, ale taka jest prawda.
- Gdybym wiedziała, co stanie się pózniej, \e uwierzysz tym chorym wymysłom
Chada...!
- Nie pozwoliłabyś się tknąć. Wiem o tym - odpowiedział nagle dziwnie powa\nym
tonem.
Ciaśniej owinęła się płaszczem.
- I tak wstydzę się tamtej nocy. Te ostatnie słowa zabolały go.
- Nie mogę zrozumieć, dlaczego - powiedział na pozór obojętnym tonem. - Byliśmy
zaręczeni. Większość zaręczonych par kocha się przed ślubem, my zaś i tak nie spełniliśmy
ostatecznie naszego miłosnego aktu.
- Kochają się, kiedy rzeczywiście planują się pobrać. To właśnie zawsze cię
powstrzymywało. Prawda? Nigdy nie miałeś zamiaru o\enić się ze mną?
- Kilka razy rzeczywiście o tym myślałem - wyznał.
- Tak bardzo pragnęłaś wyjść za mą\. Oświadczyłem się, poniewa\ tego chciałaś.
Wiedziałem jednak, \e nie będę dobrym mę\em, dopóki nie poskromię awanturniczego
ducha, który nie dawał mi spokoju. Próbowałem ci to wytłumaczyć, lecz byłaś taka młoda.
- Młoda i głupia - zgodziła się. - I rozpaczliwie zakochana.
Odwrócił wzrok. ' - Zakochana, do licha tam - powiedział szorstko.
- Chciałaś się ze mną przespać.
- Oczywiście, \e chciałam. Chodziło jednak o coś znacznie więcej.
- Miałaś wtedy osiemnaście lat - odparł, ruszając do drzwi. - Teraz to i tak ju\ historia.
Mamy na głowie znacznie wa\niejsze sprawy.
- Z pewnością. - Otworzyła drzwi, unikając wzroku Langa.
Na zewnątrz Lang poczekał na Kirry, potem zgasił światło i przekręcił klucz. Będzie
musiał powiadomić kierownika hotelu o swojej nieobecności. Przeprowadzał się tylko na
krótki czas i chciał mieć pewność, \e jego pokoje nie zostaną wynajęte komuś innemu.
Postanowił ' te\ zapłacić z góry za następny miesiąc. Przy odrobinie szczęścia Erikson ju\
niedługo stanie się jedynie złym wspomnieniem.
Kirry trzymała torbę Langa, kiedy mę\czyzna otwierał drzwi swojego nowego
mieszkania. Było ono trochę tylko mniejsze od jej lokum, miało za to lepszy widok na Alamo.
Wnętrze sprawiało wra\enie dopiero co urządzonego. W wystroju przewa\ały zielenie i
brązy, co bardzo odpowiadało Langowi.
- Podoba mi się tutaj - oświadczył, rozglądając się dookoła. - Mieszkamy na tyle
blisko, \e mo\emy prowadzić wspólne gospodarstwo - dodał. - Ka\de z nas będzie gotowało
co drugi dzień. Co ty na to?
- To dobry pomysł - zgodziła się.
- Nie mo\esz jednak zostawać u mnie na noc - oświadczył stanowczo. - Prośby na nic
się nie zdadzą. Nie wpuszczam kobiet do sypialni. Zbyt trudno jest się potem ich pozbyć.
Uśmiechnęła się słabo.
- Mogę to sobie wyobrazić.
Znów spojrzał na nią badawczo. Kirry musiała przygryzć mocno wargi. Czuła, \e
inaczej sama zacznie go błagać za chwilę, by ją pocałował. To byłoby prawdziwą katastrofą,
napomniała siebie surowo. Odwróciła się.
- Có\, zostawię cię, \ebyś mógł się tutaj zadomowić - powiedziała z nutą smutku w
głosie.
Odprowadził ją do drzwi.
- Zdą\yłem ju\ sprawdzić to miejsce - zaczął. - Twoja sypialnia sąsiaduje z tym
pokojem. Jeśli zapukasz w ścianę, usłyszę cię. Nigdy nie śpię mocno.
- Dziękuję. Cieszę się, \e mogę na ciebie liczyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]