[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zachowują ludzie w małych miasteczkach.
- Zastanawiałem się... - zaczął, ale przerwał.
- Nad czym?
- %7łe może pan Cameron jest zazdrosny - powiedział.
- To by dopiero było! - Zaśmiała się. - Bogaty ranczer zazdrosny o
smarkatą sprzedawczynię z księgarni. Ma tę wspaniałą prawniczkę
imieniem Max - dodała, starając się być swobodna.
- Musi być fajnie mieć trochę pieniędzy. - Oparł się o ladę. -
Parksowie urządzają w sobotę grilla na swoim ranczu.
- Grilla? - powtórzyła, uśmiechając się. - Uwielbiam grille.
72
RS
- Wiem. Czy mogę po ciebie przyjechać w sobotę koło jedenastej?
Odwiozę cię, kiedy tylko będziesz chciała.
- Bardzo chętnie, Harley.
Uśmiechnął się. Nie była piękna, ale lubił jej towarzystwo.
- A będą tańce? - spytała.
- O tak. Wynajęli zespół Mariachi i zanosi się na konkurs w tangu
między Caldwellami a Grierami. To będzie pamiętne popołudnie. -
Zawahał się. - Twoja przybrana rodzina też jest zaproszona.
- Jared Cameron? - spytała ostrożnie.
- Tak, razem z płatnym zabójcą.
- Tony nie jest płatnym zabójcą. - Zaśmiała się i przypomniała sobie,
że to ona go tak pierwsza nazwała. - Nie powinnam była tak o nim mówić.
- Dlaczego? Trochę tak wygląda, za to na ochroniarza wydaje mi się
za powolny.
Sara miała wrażenie, że Tony jest szybki jak błyskawica i przebiegły
jak lis, ale przemilczała to.
- Więc o jedenastej - powtórzył i pomachali sobie. Sara wyobraziła
sobie grający zespół i Jareda Camerona.
Czy poprosi ją do tańca? Czy umie tańczyć?
Harley przyjechał dokładnie o jedenastej. Sara ubrała się w szeroką
spódnicę, białą bawełnianą chłopską bluzkę i srebrną biżuterię. On miał na
sobie dżinsy, koszulę w kratę, błyszczące czarne buty kowbojki i
kowbojski kapelusz.
- Aadnie wyglądasz, Saro - pochwalił. - Dobrze się czujesz?
- Jasne. - Trochę bolało, ale nie dała po sobie poznać.
- No, to ruszamy.
73
RS
Ranczo Cy Parksa było olbrzymie, nawet jak na Teksas. Na wielkim
podwórzu ustawiono namioty z długimi stołami i ławami. Kowboje upiekli
na ruszcie wołu, a ich żony ugotowały gary fasolki w sosie i zrobiły
sałatki. Wszędzie ułożono własnego wypieku bułeczki i masło. Na deser
były ciasta, ciasteczka i lody. Cy rzeczywiście się popisał.
Na tradycyjnego już grilla u Parksa zjechały się najważniejsze osoby
z całego hrabstwa. Zaproszono nawet dzieci.
- Czy to synek Coltrainów, Joshua? - wykrzyknęła Sara, wskazując
na małego blondynka w dżinsach i kowbojskich butach, który gonił
innego, ciemnowłosego chłopca.
- Tak, a tamten drugi to Jon Langleyów.
Patrzyła na goniące się dzieci, kiedy zauważyła znajomą twarz. Przy
jednym z długich stołów stał Jared Cameron, rozmawiając z Cy Parksem.
Obok niego stał Tony i... Max, którą Jared obejmował ramieniem. Sara
poczuła się jak w koszmarnym śnie.
W tym samym momencie, gdy ona zauważyła Jareda, on spostrzegł
ją z Harleyem Fowlerem. Nawet z daleka było widać, że jego zielone oczy
zakipiały złością. Odwróciła wzrok i ruszyli z Harleyem w kierunku Lisy.
Uśmiechnęła się, gdy podeszli.
- Siadajcie. Mogłam zostawić Gila w kojcu, ale tak nie lubię się z
nim rozstawać, nawet na kilka minut.
- Ja też bym nie mogła - przyznała Sara. - Jest słodki. Gil uśmiechnął
się nieśmiało do Sary i powiedział:
- Aadna
Sara i Lisa wybuchły śmiechem.
- Będzie z niego podrywacz - zauważył Harley.
74
RS
- Może tak - zaśmiała się Lisa. - Lubi Sarę.
- Wszyscy lubią Sarę - powiedział gładko Harley.
- Nie wszyscy - mruknęła Sara, gdy Jared Cameron podchodził do
nich z Max uwieszoną na jego ramieniu. Uśmiechał się do Max, a na
Harleya i Sarę patrzył ze złością.
- Czy powinnaś już wstawać po takiej poważnej operacji? - spytał
Sarę.
- Miałam tylko usunięty wyrostek
- Tak, ale wyrostek był już pęknięty - zwrócił jej uwagę.
- Dlaczego on się tak zajmuje twoją operacją? - zdziwiła się Lisa.
- Bo zabrałem ją do siebie do domu i Tony i ja dbaliśmy, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •