[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiec odbywał się w restauracji Shea przy Victoria Road. Jeszcze do niedawna
było to zaciszne i bezpieczne miejsce, ostatnio jednak nabrało rozgłosu po aferze z
braćmi Clark, znanymi recydywistami: John Clark zginął w strzelaninie, jaka wynikła
między nim a stra\nikiem oraz Juddem Dunnem, gdy próbował obrabować bank. Jego
brat Jack chciał w odwecie zastrzelić Judda, ale trafił w Christabel Gaines i wylą-
dował w więzieniu za usiłowanie zabójstwa oraz odwetowe morderstwo popełnione
na młodej kobiecie, która wcześniej wysłała go do więzienia za gwałt.
Cash z wyrazną dumą przedstawił Tippy zgromadzonym. Wszyscy mę\czyzni
poni\ej pięćdziesiątego roku \ycia byli nią zachwyceni, ona jednak patrzyła tylko na
niego, nieświadoma tego, \e dostarcza doskonałej po\ywki miejscowym plotkarzom.
Cash wcią\ się obawiał, \e trzeci porywacz mo\e zagra\ać bezpieczeństwu
Tippy. Wzmocnił patrole dokoła swego domu i ciągle jej przypominał, by zamykała
drzwi na klucz, gdy zostaje sama. Na myśl, \e cokolwiek mogłoby się jej stać,
przeszywał go zimny dreszcz.
Na tydzień przed przesłuchaniem swoich ludzi w ratuszu wrócił do domu na
lunch i zastał ją w kuchni, przygotowującą jedzenie. Była boso, ubrana w
rozkloszowaną d\insową spódnicę i prostą bluzkę w niebieską kratkę. Włosy miała
związane gumką, a jej twarz bez makija\u wyglądała świe\o i pięknie; Cash
zatrzymał się w progu, patrząc na nią z przyjemnością.
Wstawiła słoik z d\emem do lodówki i obejrzała się przez ramię.
- Wcześniej dzisiaj wróciłeś! Właśnie robię chleb korzenny do sałatki z
tuńczyka. Wszystko ju\ prawie gotowe.
- Mam czas - odrzekł swobodnie. Usiadł na krześle, zdjął pas z kaburą i się
przeciągnął. Mogę sobie wziąć godzinę wolnego na lunch. W końcu jestem
szefem.
Gdy patrzyła na jego uśmiech, serce zaczynało bić jej szybciej i czuła się
młodą, beztroską dziewczyną. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Był przystojny,
pełen \ycia, atrakcyjny. Zauwa\ył jej spojrzenie i napuszył się jak paw.
- Znowu się ślinisz na mój widok? - zapytał z humorem. - Mo\e podejdziesz tu
bli\ej i zastanowimy się, co z tym zrobić?
Uniosła brwi i oddała mu uśmiech.
- A nie zasłabniesz z wra\enia?
- Sprawdzmy - prowokował ją. Wydęła usta, odło\yła ścierkę, podeszła i
oparła dłonie na jego piersi.
- Dobra, cwaniaczku. Zobaczymy, jak sobie radzisz z prawdziwą kobietą -
wymruczała zmysłowo, trzepocząc rzęsami.
Cash poczuł, \e siła woli opuszcza go w błyskawicznym tempie. Tippy
pachniała mąką i przyprawami i z bliska dokładnie widział, dlaczego jej fotografie
umieszczano na okładkach pism. Miała pięknie ukształtowaną strukturę kości twarzy,
nieskazitelną cerę, bardzo długie rudobrązowe rzęsy, przejrzyste zielone oczy
otoczone ciemniejszą obwódką. Jej nos był prosty, a usta wygięte w kuszący łuk.
Serce mu przyspieszyło, a przez głowę przebiegły wspomnienia wspólnie spędzonej
nocy.
Tippy z fascynacją obserwowała ledwo widoczne oznaki jego podniecenia.
Zwykle wydawał się niewzruszony; teraz dostrzegła, \e była to po prostu opanowana
do perfekcji umiejętność skrywania uczuć. Z tak bliska nie potrafił ukryć wszystkiego.
Upojona poczuciem własnej mocy, oparła się o niego i z zachwytem poczuła
natychmiastową reakcję jego ciała.
- Ostro\nie - powiedział niskim, głębokim głosem. - Pani Jewell wiesza pranie
na podwórku. - Ruchem głowy wskazał otwarte okno.
- Pani Jewell śpiewa przy pracy. Usłyszymy ją, gdy będzie się zbli\ała.
Cash przełknął ślinę. Tippy zarzuciła mu ręce na szyję.
- Có\ warte jest \ycie bez ryzyka - szepnęła.
Otoczył ją ramionami, ale gdy skrzywiła się z bólu, przesunął dłonie na biodra.
- Przepraszam - wymamrotał. - Zapomniałem o twoich \ebrach...
- Ja te\. Nie przejmuj się. Chodz tu, daj mi wszystko, co masz...
- Jesteś niezmordowana - jęknął, pochylając się nad nią.
Uśmiechnęła się i poczuła jego usta na swoich. Ju\ od jakiegoś czasu przestał
ją onieśmielać. Oparł ją o ścianę i ogarnięty nieskrywaną namiętnością, zasypywał
ognistymi pocałunkami.
- Właśnie o to chodziło - wymruczała Tippy.
- To samobójstwo - westchnął, wsuwając ręce pod jej spódnicę. - Nie mam nic
w domu...!
- Pani Jewell brała udział w ujęciu sprawców włamania w poniedziałek -
szepnęła Tippy bez tchu. - Skradziono między innymi dwa pudełka prezerwatyw.
Zało\ę się, \e gdzieś sobie chomikuje jedną lub dwie. Zapytajmy...
Cash wybuchnął śmiechem.
- Tippy, na litość boską. Ja mam tylko godzinę przerwy na lunch!
W jej oczach zamigotały wesołe iskierki.
- No to zostało nam jeszcze całe czterdzieści osiem minut!
Oderwał się od niej i z trudem złapał oddech.
- Przez czterdzieści osiem minut nie zdą\ę oddać ci sprawiedliwości!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]