[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie mówmy o zapłacie. Wyjaśnij, o co chodzi poprosił Jax. Ile osób?
Tylko my dwoje... ja i mój partner w interesach, Ves Volette.
Panienka raczy wybaczyć, ale czy przypadkiem nie chodzi o tego słynnego
caamasjańskiego rzezbiarza światła? wtrącił I-Pięć.
Zeltronka wyglądała na zaskoczoną.
Zgadza się. Na jego rodzinnej planecie jego sztuka cieszy się... to znaczy, cieszyła
poprawiła się dużym uznaniem... Wspomnienie Caamas wyraznie wyprowadziło ją z
równowagi. Nic dziwnego. Zniszczenie planety było ostatnio głównym tematem poruszanym
w mediach, a Jax i Laranth doskonale rozumieli ból Zeltronki po tragedii, jaka spotkała jej
partnera. Można powiedzieć, że w pewnym sensie odczuli ją na własnej skórze.
Boisz się o niego powiedziała Laranth. I o siebie, bo mu pomagasz.
Jej obawy były całkiem uzasadnione, przynajmniej zdaniem Dena. Jeżeli Imperator z
jakiegoś powodu posunął się do tak radykalnego kroku, prawdopodobnie będzie chciał
pozbyć się wszystkich pozostałych przy życiu mieszkańców Caamas, aby uniknąć trudnych
pytań. Media już próbowały dotrzeć do ocalałych Caamasjan. Palpatine raczej będzie się
starał uniknąć konfrontacji z małą, ale głośno domagającą się wyjaśnień grupą. A to
oznaczało, że każda istota pomagająca w jakiś sposób Caamasjanom również znajdzie się na
czarnej liście Imperatora. Den przełknął ślinę. Nagle zrobiło mu się dziwnie gorąco. Jego
entuzjazm do pomocy nowej klientce nagle ostygł.
Zgadza się Zeltronka potwierdziła słowa Laranth. Spojrzała błagalnym wzrokiem na
Jaksa. Pomóżcie nam, proszę... Ves nie jest tchórzem, ale podobnie jak wielu artystów bywa
nierozważny. Obawiam się, że może zrobić coś głupiego, na przykład stworzyć pracę celowo
obrażającą Imperatora. W ten sposób wyda na nas wyrok.
Gdy mówiła, jej skóra przybrała nieco ciemniejszy odcień. Den wiedział, że poza nim
chyba tylko I-Pięć był w stanie dostrzec tę subtelną zmianę. Pamiętał, że w ten sam sposób
zmieniał zabarwienie łusek falleeński książę Xizor; podejrzewał, że teraz przyczyna była
podobna. Ta urocza osóbka najprawdopodobniej wysyłała właśnie w powietrze chmurę
feromonów, aby wpłynąć na ich decyzję.
Nie wiedział, czy Twi lekowie byli odporni na feromony Zeltronów, ale przypomniał
sobie, że paladynka dała się kiedyś omamić Xizorowi. To oczywiście o niczym nie
świadczyło. Duare była innej rasy.
Uświadomił sobie, że ich gość coś mówi, i zaczął się bacznie przysłuchiwać.
Pomagam Vesowi w pracy wyjaśniała Dejah. Jak zapewne wiecie, moja rasa ma
zdolności teleempatyczne. To bardzo się przydaje, kiedy staram się wprowadzić Vesa w
nastrój odpowiedni do tworzenia.
I-Pięć zauważył, że reporter nie bardzo rozumie, o czym mowa.
Zeltronowie potrafią wyczuwać i wzbudzać stany emocjonalne wyjaśnił mu. To coś
jak telepatia, tylko z uczuciami zamiast słów. Android przekazał mu tę informację za
pośrednictwem kierunkowego impulsu dzwiękowego, tak aby nie usłyszała reszty obecnych.
Sullustanin się zasępił. Nie miał o tym pojęcia. To dawało Zeltronce dodatkową przewagę.
Spojrzał ponownie na Jaksa. Wyglądało na to, że zarówno Jedi, jak i Laranth w pełni się
kontrolują. Den zastanawiał się, czy to Moc w jakiś sposób umożliwia neutralizowanie
feromonów i ochronę przed narzucanymi emocjami. Nie byłby zdziwiony, gdyby tak było.
Sądząc po tym, co słyszał od Barrissy Offee czy Pavana, Moc była niemal wszechmogąca. A
reporter był świadkiem wystarczająco wielu cudów dokonywanych dzięki niej, aby w to
wierzyć.
Cóż, miejmy taką nadzieję, pomyślał.
Jax odchrząknął.
Ostatnio wokół działań Whiplasha zrobiło się stanowczo za dużo szumu powiedział.
Służby zaczęły się zastanawiać, jakim cudem kolaborantom, heretykom i zdrajcom stanu
udaje się opuścić Coruscant. Pomoc w ucieczce naraża nas teraz na o wiele większe ryzyko...
Sullustanin odetchnął z ulgą. Wyglądało na to, że feromonowy koktajl panny Duare nic
nie dał. Cieszył się, że jego przyjacielowi hormony nie uderzyły do głowy.
I dlatego ciągnął Jax musimy być szczególnie ostrożni, planując waszą podróż poza
planetę. Ale wierzę, że damy radę. Jesteśmy to winni pamięci Caamasjan. Uśmiechnął się
pokrzepiająco do Dejah. Na twarzy Zeltronki malowała się wdzięczność.
Den klepnął się w czoło i jęknął głośno. I-Pięć rzucił mu zatroskane spojrzenie.
Coś nie tak? zapytał.
Boli mnie głowa mruknął reporter i wyszedł z pokoju.
Se lahn.
Tak określano to w sullustańskim. Słowo oznaczało niepokój, wzburzenie, zmartwienie i
doskonale oddawało stan psychiczny Dena.
Miał ku temu podstawy. Od jakiegoś czasu próbował bezskutecznie przekonać swoich
towarzyszy, że powinni odpuścić sobie Whiplasha i dać drapaka z Coruscant. Nie miało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]