[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjaśnienie najbardziej mnie rozczarowało.  Zgarnęli mnie tuż po lądowaniu. Mój
statek jest zamknięty. Nie wejdą do środka. Jeśli udałoby się nam do niego dotrzeć... Ale
czym... kim... jest twój przyjaciel?
 Jestem Eet  odpowiedział sam za siebie Eet.  Zawarłem pakt obronny z tą
istotą ludzką. Przydał się i tobie, strażniku. %7łeby wydostać jego, pomogłem również
tobie.
 Czyli ten zawalony strop to twoja sprawka?  spytałem.
Eet zaprzeczył.
 Nie, mutant sam był sobie winny. Ja tylko nieco go oszołomiłem. Podsunąłem
jego wyobrazni nieistniejący obraz. Może posiadał spore zdolności, ale nie w zetknięciu
z obcymi rasami. Stracił głowę i strzelił do cienia, którego tak naprawdę nie widział.
Przesunąłem ręką po grzbiecie Eeta. Zniósł to cierpliwie. Nie wyczułem nigdzie
sznura, na którym powinien wisieć pierścień. Nie mogłem teraz o nic pytać. Im mniej
wiedział strażnik, tym lepiej. Ludzie z patrolu często uważali, że dobro ogółu stoi ponad
dobrem jednostki.
Czułem, iż Eet w pełni zgadzał się ze mną w tej kwestii i że umieścił pierścień
w bezpiecznym miejscu. Choć nie przeczę, że nie bałem się trochę  wolałbym mieć
go przy sobie.
 Spróbuj otworzyć oczy  powiedział strażnik.
Zwieży podmuch wiatru świadczył o tym, że wyszliśmy na otwartą przestrzeń.
Otworzyłem oczy i gwałtownie zamrugałem. Zniknęła czerwona łuna i choć miejscami
jeszcze widziałem ciemne plamy, mogłem już patrzeć jak przez mgłę.
104
Nieopodal wzniesiono z gruzu prymitywną wartownię. Na jej szczycie zamontowano
reflektor, który omiatał teraz światłem nie wejścia do tuneli, lecz ruiny i poprzewracane
mury, niegdyś powstrzymujące rzekę.
 Boją się ataku tubylców  wyjaśnił Eet.
 Pałki przeciwko laserom?  rozbawiło mnie to.
 Tubylcy w ciemnościach mogą być bardzo grozni. Mają o wiele większe szansę,
niż ci się wydaje.
 To dlaczego nie zamkną się po prostu na statku?
 Trzymają w tunelach cenne urządzenia. Już raz próbowali wycofać się na noc do
statku. Tubylcy zniszczyli im sprzęt. Musieli ściągnąć taki sam z innej planety.
 Zdaje się, że dużo o nich wiesz!  stwierdził strażnik.
 O tobie też  warknął Eet.  Nazywasz się Celph Hory, od dziesięciu lat w służbie.
Pochodzisz z Loki. Miałeś trzech braci. Dwóch z nich nie żyje. Nie wysłano cię tu na
skautowską misję. Miałeś sprawdzić prawdziwość pogłosek, że Cech znalazł coś, co
da mu władzę nad całym wszechświatem. Miałeś działać w ukryciu i zdać raport, nie
ujawniając swej obecności członkom Cechu. Nie popisałeś się, bo twój statek wykryto
już, gdy wchodziłeś na orbitę tej planety. Nieprawda?
Hory głośno wypuścił powietrze.
 Czytasz w myślach.
Zabrzmiało to prawie jak oskarżenie.
 Idę tylko za głosem instynktu, podobnie jak ty. Powinieneś mi za to podziękować.
Inaczej wciąż byłbyś więzniem kapitana Nactitla, który za jakiś czas kazałby cię usunąć.
Jeszcze przed godziną zastanawiał się, dlaczego od razu nie kazał cię zabić. Myślę, że
powinniśmy zabierać się stąd jak najszybciej. Ci ludzie nie znalezli jeszcze tego, czego
szukają, ale są już bardzo blisko...
 Ty to znalazłeś!  wybuchnąłem.
Mogłem teraz czytać nie tylko słowa, ale i uczucia Eeta. Wiedział, że panuje w pełni
nad sytuacją i że znów udało mu się wyprzedzić tych większych i silniejszych.
 Jak dotąd szukali w niewłaściwym miejscu. Jednak prędzej czy pózniej trafią na to,
co chcą znalezć. Nactitl nie jest głupi i z pewnością nie można go lekceważyć. Na razie
nie udało mu się, bo miał niewłaściwego przewodnika.
Przewodnik! Pierścień, który zabrał ze sobą Eet i który mógł wskazać mu właściwe
miejsce. W mojej głowie kłębiły się pytania, ale nie wolno mi było ich teraz zadać. Nie
mogliśmy pozwolić na to, żeby Hory wiedział więcej, niż to absolutnie konieczne.
 Czego oni tu szukają?
Strażnik przerwał wreszcie ciszę i wiedziałem, że nie poprzestanie tylko na pytaniu.
Wszystko zależało od tego, ile wiedział o klejnotach. Jeśli myliłem się co do niego
i przeszedł jakieś szkolenie, mój sekret był zagrożony. Jednak po raz kolejny Eet udzielił
mu odpowiedzi za mnie.
105
 Czegoś bardzo cennego, co wiąże się z władzą i energią.  Czasem trudno mi
było uwierzyć, że jest tylko małym futerkowym zwierzakiem. Nazbyt często zwracał
się bardzo protekcjonalnym tonem.  Ta kopalnia powstała... tak dawno, że trudno to
stwierdzić. Przypuszczalnie założyli ją przedstawiciele jednej z pierwszych rozwiniętych
cywilizacji. Na nieszczęście dla obecnych poszukiwaczy, dokładnie ją wyczyszczono.
 Ale mówiłeś, że kapitan szukał po prostu w niewłaściwym miejscu...
 Penetruje tylko tunele. Gdyby sprawdził w ruinach, znalazłby nowe wskazówki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •