[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyczarowania nowych kwiatów, by rozkwitły na elfowych łąkach.
 Nie mam żadnego czaru  odrzekł  który mógłby przebyć granicę lub zwabić
cokolwiek z ziemskich pól, czy to będą fiołki, kaczeńce czy ludzie, aby przeszli przez
nasz bastion zmierzchu, który wzniosłem, aby chronił nas przed istotami z materii.
Mam tylko jeden czar, a jest to ostatnia z mocy naszego królestwa...
Mimo to, nadal klęcząc na błyszczącej posadzce, o której głębokiej
przezroczystości może opowiedzieć tylko pieśń, błagała go o ten czar, ostatnią moc ze
straszliwych cudów Krainy Elfów.
On zaś nie chciał zmarnować tego czaru, który spoczywał zamknięty w jego
skarbcu, najbardziej magiczny z jego mocy i ostatni z trzech. Trzymał go bowiem w
rezerwie przeciw niebezpieczeństwu, które zagrozi pewnego dalekiego i nieznanego
dnia. Blask owego dnia świecił tuż poza krzywą wieków, zbyt daleko, aby dosięgła go
potęga wiedzy nawet władcy Elfów.
Lirazel wiedziała, że jej ojciec przesunął swoje królestwo na wielką odległość i
osadził znów na poprzednim miejscu, tak jak księżyc władający pływami, aż ponownie
lizało sam skraj świata ludzi, zaś jego połyskliwa granica dotykała koniuszków
ziemskich żywopłotów. A gdyby, tak jak księżyc, wykorzystać ten rzadko spotykany
mechanizm, po prostu przenosząc się gdzie indziej z pomocą magicznego gestu... Czy
nie mógłby, pomyślała Lirazel, jeszcze bardziej zbliżyć do siebie Krainę Elfów i Ziemię,
wykorzystując to, co robi właśnie księżyc podczas pływu kwadraturowego? I dlatego
poprosiła go jeszcze raz, przypominając mu cuda, których dokonał, choć użył do tego
nie jakiegoś rzadkiego czaru, lecz machnął ręką w pewien sposób. Opowiedziała o
magicznych storczykach, które niegdyś spadły na klify niczym różowa piana rozbijająca
się nad Elfowymi Górami. Wspomniała o pokrytych puszkiem skupiskach dziwacznych
kwiatów koloru malwy, które kwitły w trawie górskich dolinek, i o wspaniałości
kwiatów, które na zawsze strzegły trawników przed pałacem. Albowiem to on uczynił
te wszystkie cuda: zarówno pieśń ptaków, jak i kwitnienie kwiatów były jego
natchnieniem. Jeśli takich cudów, jak pieśń i kwiaty, dokonał ruchem ręki, na pewno
może skinieniem sprowadzić z niewielkiej przecież odległości od Ziemi kilka pól, które
leżały tak blisko granicy między światami. Albo na pewno potrafi ponownie przesunąć
nieco Krainę Elfów w stronę Ziemi, którą niedawno odsunął tak daleko aż do szlaków
najdalszych komet, i znów sprowadził na skraj ziemskich pól.
 Nigdy  odparł  żaden czar oprócz jednego, żadne zaklęcie czy cud ani żadna
magiczna istota nie może przemieścić naszego królestwa na szerokość ptasiego skrzydła
ponad ziemską granicę, ani sprowadzić czegokolwiek stamtąd tutaj. Przecież nawet
najmniejsi mieszkańcy tego świata wiedzą, że może to sprawić tylko to jedno zaklęcie.
Lecz Lirazel dalej nie mogła uwierzyć, że jej ojciec z pomocą swych
czarodziejskich mocy nie jest w stanie łatwo połączyć ziemskich pól i cudów Krainy
Elfów.
 Wszystkie moje czary nie mają tam żadnej mocy, moje zaklęcia milkną, a prawe
ramię jest bezsilne.
Dopiero usłyszawszy, co powiedział o tym przerażającym prawym ramieniu, w
końcu siłą rzeczy Lirazel mu uwierzyła. Wtedy jeszcze raz poprosiła go o tamten
najpotężniejszy czar, ten tak dawno przechowywany skarb Krainy Elfów, potęgę zdolną
pokonać ogromny ciężar Ziemi.
Wówczas wybiegł myślą naprzód, w przyszłość, zupełnie sam, wpatrując się w
odległe lata. Zapewne samotny wędrowiec w nocy na pustej drodze prędzej by oddał
swoją latarnię niż ten władca Elfów użyłby teraz swego ostatniego potężnego czaru i
pozbył się go w ten sposób, i wyruszył bez niego w te niepewne lata, których niejasne
zarysy zobaczył, wraz z wieloma przyszłymi wydarzeniami, lecz nie do końca. Tak
łatwo poprosiła o ten straszny czar, aby zaspokoić jedyne pragnienie. Bez trudu mógłby
spełnić jej życzenie, gdyby był tylko człowiekiem; lecz w swojej mądrości zobaczył tak
wiele lat, które miały nadejść, że bał się stawić im czoło bez swojego ostatniego
potężnego czaru.
 Za naszą granicą żywioły są dzikie, silne i liczne. Mogą znikać w ciemnościach
albo się mnożyć, gdyż one również mają cudowne właściwości  wyjaśnił. 
Gdybyśmy użyli tego ostatniego potężnego czaru i stracili go, w całym naszym
królestwie nie ma żadnego zaklęcia, którego mogłyby się obawiać. Wtedy materialne
przedmioty i istoty będą się mnożyć i ujarzmią nasze moce. A my  bez żadnego czaru,
którego się obawiają  staniemy się tylko baśnią. Dlatego musimy zachować tę broń.
W ten sposób raczej starał się przemówić córce do rozsądku niż jej rozkazywał, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •