[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawstydzony z powodu chłodnego stanowiska zajętego w roku 1814 i przysięgi
wierności złożonej Ludwikowi XVIII, by uprosić sobie miejsce w szeregach
grenadierów. Napoleon objął go, nazwał najwaleczniejszym z walecznych i
wszystko poszło w niepamięć.
Znów był to uścisk przypłacony życiem.
Dnia 20 marca Napoleon przybył do Fontainebleau. Pałac ten wzbudzał
smutne wspomnienia, w jednej bowiem z komnat pragnął się pozbawić życia, w
innej zaś rzeczywiście pozbawiony został cesarstwa. Na chwilę tylko zatrzymał
się w pałacu, po czym ruszył w dalszym triumfalnym pochodzie do Paryża.
Wieczorem o godzinie pół do dziewiątej wkroczył cesarz na dziedziniec
Tuileries. I tutaj, podobnie jak w Grenoble, rzucono mu siÄ™ naprzeciw, tysiÄ…ce
ramion otwarło się na powitanie, chwyciło go w objęcia, jedni drugim
wydzierali sobie cesarza, a wszystko pośród gorączkowych okrzyków radości.
Tłum jest tak olbrzymi, że nie sposób go opanować, jest on jak potok górski,
którego niepodobna powstrzymać w biegu. Cesarz może zaledwie wypowiedzieć
słowa: Przyjaciele, dusicie mnie!
W komnatach pałacu Napoleon zastaje innego rodzaju tłum, wyzłocony,
pełen uszanowania, tłum dworaków, generałów, marszałków. Ci nie duszą
Napoleona, lecz pochylają przed nim czoła.
- Panowie - rzecze do nich cesarz - ludzie pełni poświęcenia sprowadzili
mnie do stolicy, wszystko jest dziełem podporuczników i żołnierzy, wszystko
zawdzięczam ludowi i armii.
Jeszcze tej samej nocy Napoleon zajął się reorganizacją najwyższych władz
państwowych, tworząc przede wszystkim nowy rząd.
Z końcem marca można było przypuszczać, że dynastia Burbonów nigdy nie
istniała, całemu narodowi zaś zdawało się, że śnił. W rzeczy samej jednego dnia
została zakończona rewolucja, która nie kosztowała ani kropli krwi, i nikt nie
mógł tym razem zarzucić Napoleonowi śmierci ojca, brata lub przyjaciela. Jedyną
widoczną zmianą był kolor chorągwi powiewających nad naszymi miastami i
okrzyk: Niech żyje cesarz! , rozbrzmiewający od jednego do drugiego końca
Francji.
Napoleon badawczym spojrzeniem ogarnia sytuacjÄ™.
Dwie drogi stoją przed nim otworem. Może albo wszystkie wysiłki
skierować ku utrwaleniu pokoju, zbrojąc się przy tym do wojny, albo też może
rozpocząć wojnę jednym z owych niespodziewanych poruszeń, jednym z owych
nagłych, piorunujących uderzeń, które uczyniły go gromowładnym Jowiszem
Europy.
Każda z tych dróg ma swe złe strony.
Wszystkie wysiłki skierować ku utrwaleniu pokoju - znaczyłoby dać koalicji
czas na pozbieranie sił. Gdy nieprzyjaciele porównali swoje siły z naszymi,
przekonali się, że mają tyle armii, ile my mamy dywizji. Znowu więc
pozostajemy w stosunku jeden do pięciu. A jednak już i tak nieraz się
zwyciężało!
Rozpocząć wojnę - znaczyłoby znowu przyznać słuszność tym, którzy
utrzymują, że Napoleon nie chce pokoju. Poza tym cesarz rozporządza tylko 40
000 ludzi. Armia ta wystarczyłaby wprawdzie do odzyskana Belgii i wkroczenia
do Brukseli, tu jednak znalazłby się otoczony pierścieniem twierdz, które by
musiaÅ‚ zdobywać. W dodatku w Wandei powstaÅ‚o wrzenie, książę d'Angoulême
maszerował na Lyon, marsylianie zaś na Grenoble. Trzeba więc było póki czas
uśmierzyć pożar tlejący w samym wnętrzu Francji, zagrażający wydaniem
całego kraju w ręce nieprzyjaciół.
Napoleon decyduje się tedy obrać pierwszą z wymienionych dróg. Pokój,
który odrzuciÅ‚ w roku 1814 w Châtillon, gdy wojska nieprzyjacielskie
wkroczyły do Francji, może teraz, po powrocie z Elby, zostać przyjęty.
Zatrzymać można się dopóty, dopóki idzie się w górę, nigdy jednak gdy spada
się w dół.
Aby okazać narodowi swą dobrą wolę, Napoleon wystosowuje pismo
okrężne do wszystkich monarchów europejskich. Pismo to, proponujące
zawarcie pokoju na zasadzie bezwarunkowego poszanowania niepodległości
innych narodów, zastało władców Europy na najlepszej drodze do podziału
Europy między siebie. W tym wielkim frymarczeniu ludzmi, w tym jawnym
handlu duszami Europy, Rosja zagarnia Księstwo Warszawskie, Prusy
pochłaniają część królestwa Saksonii, część Polski, Westfalii, Frankonii,
spodziewając się, niby niezmierzony wąż, którego ogon dotyka Kłajpedy,
wydłużyć łeb swój do lewego brzegu Renu aż po Thionville. Austria znów chce
mieć Włochy oraz to wszystko, co jej dwugłowy orzeł upuścił ze szponów na
zasadzie traktatów w Luneville, Preszburgu i Wiedniu. Każde wielkie mocarstwo
pragnie mieć dla siebie małe królestwo, jak marmurowy lew, dzwigający kulę w
Å‚apach. Rosja domaga siÄ™ Polski, Prusy Saksonii, Hiszpania Portugalii, Austria
żąda Italii, Anglia wreszcie domaga się Holandii i Hanoweru.
Jak widzimy zatem, pora była nieodpowiednia. Inicjatywa cesarza
odniosłaby może skutek, gdyby kongres się jeszcze nie zebrał i rokowania
mogłyby być prowadzone z każdym z monarchów z osobna. Ponieważ jednak
wszyscy znajdowali się przy jednym stole, mogąc sobie nawzajem patrzeć w
twarz, wzięła w nich górę miłość własna i Napoleon nie otrzymał odpowiedzi.
Milczenie to nie zdziwiło cesarza. Przewidział je z góry, nie tracąc ani chwili
w zbrojeniu się do wojny. Im dokładniej jednak badał swe zasoby wojenne, tym
czuł się szczęśliwszy. Nie uległ pierwszemu impulsowi. We Francji bowiem
wszystko było rozluznione, zaledwie pozostało jądro armii. Co się tyczy
materiału wojennego, amunicji, broni i armat, wszystko jakby gdzieś się
ulotniło.
Od trzech miesięcy Napoleon pracował po 16 godzin na dobę. Na jego
rozkaz Francja pokryła się fabrykami, warsztatami i odlewniami, zbrojmistrze
zaś w samej stolicy dostarczali do 3 000 karabinów w ciągu doby, podczas gdy w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]