[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szkodzić. Mogła się zakraść nocą do twojej komnaty, zabrać tabliczki, skazujące
na śmierć Senat i lud, i rozrzucić je na Forum i Kapitolu, po to, byś ani od
Senatu, ani od ludu nie mógł spodziewać się przebaczenia. Mogła również ukryć
puszkę z trucizną Lokusty i oddać bezbronnego w ręce tych, którzy cię szukają,
by cię zabić.
- Mylisz się! - zawołał Neron, wyciągając ukryty pod tuniką sztylet. - Mylisz
się! Zostaje mi jeszcze to ostrze.
- Tak, ale nie masz odwagi użyć go ani przeciw sobie, ani przeciw innym.
- W każdym razie, jestem tu tak dobrze ukryty, że mnie nie znajdą - rzekł
Neron.
- Może istotnie nikt by cię tu nie znalazł, gdybym przed chwilą nie spotkał
centuriona i nie powiedział mu, gdzie jesteś. On już tu jest... słyszysz... to jego
kroki!
- Nie będę na niego czekał - powiedział Neron, przykładając ostrze sztyletu
do serca - uderzę... i skończę z sobą...
- Nie odważysz się - powtórzył Sporus.
- A jednak - mruczał Neron po grecku, szukając ostrzem sztyletu miejsca
właściwego do zadania ciosu, choć ręka mu drżała - jednak nie godzi się, by
Neron nie umiał umrzeć... O świecie... jak wielkiego tracisz we mnie artystę...
Nagle urwał w pół zdania, bo usłyszał dobiegający od drzwi nowy hałas.
Zamarł na chwilę, a potem zacytował wiersz Homera:
Już słyszę tętent szybkonogich rumaków...
W tej chwili wpadł do izby Epafroditus.
Neron nie omylił się - przybyła pogoń.
Nie było ani chwili do stracenia, jeżeli chciał uniknąć hańbiącej śmierci.
Odprowadził Epafroditusa na stronę, kazał mu przysiąc na Styks, że nie wyda
jego głowy nikomu, raczej spali go całego, potem znowu wyciągnął sztylet i
oparł ostrze na swej szyi.
Pogoń zbliżała się coraz bardziej. Wtedy Epafroditus chwycił rękę Nerona
uzbrojoną w sztylet i pchnął tak, że żelazo utkwiło w szyi aż po rękojeść.
Wybiegł ze Sporusem z izby, zamykając za sobą drzwi.
Neron krzyknął przerazliwie, wyrwał z rany sztylet i odrzucił daleko od
siebie, upadł na jedno kolano, potem na drugie, wsparł się lewą ręką o ziemię,
prawą usiłując zatamować krew, która bluzgała mu przez palce. Przerażony
rozejrzał się po raz ostatni wokół, a widząc, że jest sam, padł na ziemię z
jękiem.
W tej chwili w drzwiach ukazał się centurion. Spostrzegł leżącego
nieruchomo Nerona, rzucił się do niego i połą płaszcza usiłował zatrzymać
płynącą z rany krew. Lecz Neron, ostatkiem sił, odepchnął go od siebie, spojrzał
na niego groznie i skonał.
Wieczorem przybyła do domku jakaś kobieta, poważna, blada i smutna, choć
młoda i piękna. Powiernik Galby, Icelus, który do czasu przybycia swego pana
wydawał w Rzymie rozkazy, pozwolił jej oddać ostatnią posługę Neronowi.
Rozebrała zmarłego, obmyła krew, owinęła ciało białym płaszczem, obszytym
złotem, który jej podarował, gdy widzieli się ostatni raz, potem przewiozła
zwłoki zakrytym wozem do Rzymu i tam złożyła je w grobowcu Domicjana,
wśród ogrodów. Przez cały dzień czuwała przy zwłokach, a gdy nadszedł
wieczór, wstała i poszła do katakumb.
Epafroditusa i Sporusa znaleziono nieżywych. Leżeli obok siebie, a
pomiędzy nimi stała opróżniona złota puszka. Trucizna, którą Lokusta
przygotowała dla Nerona, wystarczyła dla nich obu.
* * *
Tak w trzydziestym drugim roku życia, w rocznicę dnia, w którym kazał
zamordować Oktawię, umarł Neron. Ponieważ zginął w ustronnym miejscu,
niemal bez świadków i równie tajemniczo został pochowany, długo lud rzymski
wątpił w jego śmierć. Utrzymywano, że dostał się do Ostii, a stamtąd uciekł na
okręcie do Syrii i oczekiwano z dnia na dzień na jego powrót. Przez piętnaście
lat nieznana ręka kładła kwiaty na jego grobie. Przez długie lata wystawiano na
mównicach jego podobizny i czytano jego proklamacje, jakby ciągle żył i miał
wrócić na zgubę swych nieprzyjaciół. Jeszcze w dwadzieścia pięć lat po jego
śmierci - według opowieści Swetoniusza - zjawił się u wojowniczych Partów
jakiś człowiek, który podawał się za Nerona, i długo wierzono, że nim jest.
Legenda przeszła do chrześcijan. Zwięty Hieronim, opierając się na kilku
słowach świętego Pawła, przedstawił Nerona jako Antychrysta, a przynajmniej
jako jego poprzednika. Sulpicjusz Sewerus twierdzi, że święty Marcin
przepowiedział w swych dialogach, iż przed końcem świata Neron ukaże się na
Zachodzie, gdzie przywróci cześć bałwanów, a Antychryst na Wschodzie, gdzie
odbuduje kościół i miasto Jeruzalem, które ma być stolicą jego państwa. Potem
Antychryst ogłosi się Mesjaszem, wyda wojnę Neronowi i pozbawi go życia i
władzy. Wreszcie święty Augustyn zapewnia, że za jego życia, to jest na
początku V wieku, utrzymywano jeszcze, że Neron wcale nie umarł, ale ukrywa
się w niedostępnym miejscu, skąd ma powrócić z całą swą siłą i okrucieństwem,
by odzyskać straconą władzę.
Do dziś spośród wszystkich cezarów, z których każdy przyczynił się do
wzbogacenia zbioru pomników Rzymu, Neron cieszy się największą
popularnością. Istnieje dom Nerona, łaznia Nerona, wieża Nerona. W Bauli
pewien winiarz pokazywał mi willę Nerona.
Pośrodku zatoki, koło Bai żeglarze zatrzymali się i pokazali mi miejsce,
gdzie miała zatonąć przygotowana przez Nerona dla Agrypiny trirema. Gdy
wracałem do Rzymu drogą Nomentańską, wieśniak pokazywał mi miejsce,
przez które przejeżdżał Neron w drodze do Serpentary. Wśród zwalisk i
kamieni, rozrzuconych po tej wspaniałej dolinie, pokazał mi ruiny domu, w
którym zabił się Neron. Gdy jechałem z Florencji, woznica wskazał mi jakieś
gruzy, leżące z prawej strony sklepienia de la Storta w Rzymie i powiedział:
- To grobowiec Nerona.
Niech teraz ktoś wytłumaczy mi, dlaczego właśnie tu zapomniano o Tytusie
i Marku Aureliuszu.
Neron-tyran, Neron-okrutnik, Neron-morderca, rozpustnik, szatan wcielony,
żyje wciąż w pamięci ludu - a czcigodne imiona Tytusa i Marka Aureliusza są
zapomniane.
Czym to wytłumaczyć?
KONIEC
Spis treści
I Część
II Część
[ Pobierz całość w formacie PDF ]