[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wkrótce Peter znowu wyruszył na morze, a potem ojciec umarł,
błogosławiąc nas obie i dziękując Deborze za wszystko, co dla niego robiła.
Oczywiście nasze warunki materialne się zmieniły i zamiast mieszkać na plebanii
i mieć czworo służby, musiałyśmy zamieszkać w tym małym domku i zadowolić
się jedną służącą do wszystkiego, ale jak zwykła mówić Debora, zawsze żyłyśmy
jak damy, nawet jeśli okoliczności zmusiły nas do wyrzeczeń. Biedna Debora!
 A co z panem Peterem?
 Och, była jakaś wielka wojna w Indiach... zapomniałam, jak ją nazwali... i
od tej pory już nic nie słyszałyśmy o nim. Ja myślę, że nie żyje, i czasem wy-
rzucam sobie, że nigdy nie nosiłyśmy po nim żałoby. A znowu czasem, kiedy
siedzę sama i w całym domu jest cicho, zdaje mi się, że słyszę jego kroki na ulicy,
i serce zaczyna mi bić niespokojnie, ale te kroki zawsze się oddalają i nikt nie
przychodzi... Czy to Marta wraca? Nie, ja pójdę, moja droga, wiesz, że umiem
zawsze znalezć drogę po ciemku. A podmuch świeżego powietrza od drzwi
dobrze mi zrobi, bo głowa mnie nieznośnie boli.
Więc podreptała ku drzwiom. Zapaliłam świecę, żeby w chwili jej powrotu
pokój miał pogodniejszy wygląd.
 Czy to Marta?  spytałam.
 Tak. I jakoś mi nieswojo, bo słyszałam taki dziwny odgłos. Właśnie kiedy
otwierałam drzwi.
 Gdzie?  zapytałam, bo jej oczy były okrągłe ze zdumienia.
 Na ulicy... przed domem... to brzmiało jak...
 Rozmowa?  podsunęłam, gdy się zawahała.
 Nie! Jak... pocałunki...
ROZDZIAA VII
Wizyta
Pewnego dnia, kiedy panna Matty i ja siedziałyśmy przy pracy  było to
przed południem i panna Matty miała jeszcze na głowie czepeczek z żółtymi
wstążeczkami, dawniej najlepszy czepeczek panny Jenkyns, który ona teraz
donaszała w domu, wkładając jednak zawsze, gdy miała się z kim widzieć,
czepeczek uszyty na wzór pani Jamieson  przybiegła Marta, zapytując, czy
panna Barker mogłaby się z nią zobaczyć. Panna Matty kazała ją prosić i szybko
znikła, aby zmienić czepeczek, zanim tamta wejdzie, zapomniała jednak
okularów i była trochę zaniepokojona niezwykłą porą odwiedzin, toteż nie
zdziwiło mnie wcale, że wróciła mając dwa czepeczki na głowie, jeden na
drugim. Nie zdawała sobie z tego wcale sprawy i spoglądała na nas całkiem
zadowolona. Myślę, że i panna Barker tego nie spostrzegła, bo pomijając nawet tę
drobną okoliczność, że nie była już wówczas młodziutka, uwagę miała
zaprzątniętą wyłącznie celem swej wizyty, który wyjawiła nam wreszcie wśród
nie kończących się, uniżonych przepraszań.
Panna Betsy Barker była córką kancelisty parafialnego z czasów pastora
Jenkynsa.
Ona i jej siostra miały całkiem niezłe miejsca jako pokojówki w dobrych
domach i zaoszczędziwszy dostateczną sumę, założyły sklep modniarski,
któremu patronowały panie z sąsiedztwa. Lady Arley, na przykład, od czasu do
czasu dawała pannom Barker swój stary czepeczek na wzór, który one
natychmiast kopiowaÅ‚y i puszczaÅ‚y w obieg wÅ›ród caÅ‚ej élite Cranford. MówiÄ™
élite, bo panny Barker pochwyciÅ‚y dominujÄ…cÄ… nutÄ™ miasteczka i szczyciÅ‚y siÄ™
swymi  arystokratycznymi koneksjami . Nikomu prócz dobrze urodzonych nie
sprzedałyby swoich czepeczków i wstążek. Często żony i córki farmerów
odchodziły z gniewem od magazynu panien Barker i szły do sklepu artykułów
mieszanych, którego właścicielowi dochody z mydła do prania i nawilgłego
cukru pozwalały jezdzić wprost (dawniej mówił  do Paryża , póki nie przekonał
się, że jego klienci są zbyt patriotyczni i wyspiarscy, by nosić to, co ci obrzydli
Francuzi) do Londynu, gdzie jak zapewniał swych klientów, królowa Adelajda
zaledwie przed tygodniem wystąpiła w czepeczku akurat takim, jak ten, który im
pokazuje, z żółtymi i niebieskimi kokardkami, a król William bardzo ją
komplementował z powodu tak twarzowego przybrania głowy.
Pannom Barker, chociaż ograniczały się do mówienia prawdy i nie godziły na
mieszaną klientelę, powodziło się całkiem niezle. Były to dobre kobiety, zdolne
do wyrzeczeń. Wiele razy widywałam starszą z nich (tę, która służyła ongiś u pani
Jamieson) niosącą biedakom jakąś delikatną papkę. Wyższych od siebie
małpowały tylko pod tym względem, że  nie miały nic wspólnego z klasą
bezpośrednio niższą od siebie. A kiedy zmarła starsza panna Barker, suma
zarobionych przez nie pieniędzy okazała się wystarczająco duża, by panna Betsy
mogła zamknąć sklep i wycofać się z handlu. Kupiła też sobie krowę (zdaje się,
wspomniałam już o tym), a posiadanie własnej krowy budziło w Cranford taki
respekt dla właściciela, jak gdzie indziej posiadanie własnego powozu. %7ładna
dama z Cranford nie ubierała się tak elegancko jak ona, czemu się nie
dziwiłyśmy, ponieważ wiadomo było, że przystraja się w kapelusze, czepeczki i
jaskrawe wstążki pozostałe z zapasów sklepowych. Minęło wprawdzie już pięć
czy sześć lat od zamknięcia sklepu i w każdym innym mieście jej stroje uważano
by za passés.
A teraz panna Betsy Barker przyszła zaprosić pannę Matyldę na herbatkę u
siebie w następny wtorek. Mnie także, nieprzewidzianą, objąć musiała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •