[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ty... ty. - Herewardowi zabrakło słów. Oskarżał Filidę o korzystanie z tych zbrodniczo
zdobytych pieniędzy, a tymczasem winna była Emma! Emma, która przepuściła majątek z
Gainfordem w domach rozrywki w Brighton. Poczuł, że mdli go z wściekłości. A jej nic to nie
obchodziło!
- Co to ma z tobą wspólnego? - dopytywała się Emma. - Czemu nie miałabym wyjść za
Gainforda, jeśli miałam na to ochotę? Kiedy się rozstawaliśmy, on był w długach, a ja miałam
okazję wrócić do teatru, więc ugoda odpowiadała nam obojgu. To chyba nie moja wina, że on
popełnił potem bigamię!
- A czy twoje poczucie sprawiedliwości nie pod-szepnęło ci, że można zapobiec takiemu
małżeństwu?
- Nigdy nie było mnie stać na poczucie sprawiedliwości - odpaliła Emma. - Tylko ludzie z
towarzystwa mogą sobie na nie pozwolić, ja zaś, Herewardzie, pochodzę z kręgów, gdzie uważa
się to za luksus. Nie miałam Ambrożemu za złe jego przyjaciółki, więc czemu miałam psuć mu
zabawę? Bywało, że cieszyłam się, że mam te nędzne dwieście funtów, które płacą mi
Gainfordowie, możesz mi wierzyć.
- Będą ci znowu potrzebne! Z nami koniec, Emmo.
- Czy zamierzasz wyrzucić mnie z domu już zaraz? - spytała lekko Emma. - Tak, w
koszuli nocnej?
- Nie, oczywiście, że nie. - Hereward przechadzał się w podnieceniu po pokoju, starając
się uspokoić rozbiegane myśli. Znowu widział ciało Johnny ego kołyszące się nad schodami,
widział Emmę i Gainforda, śmiejących się, z rękami pełnymi złotych gwinei. Boże, co się z nim
dzieje? Sir Marmaduke miał rację: Johnny był człowiekiem słabym, a na dokładkę zdrajcą.
Czemu zrzucać winę na Emmę? I czemu takim niesmakiem napełniała go myśl o tym, że i Emma
i Filida były tak blisko z Gainfordem?
- Możesz zatrzymać ten dom, Emmo powiedział w końcu. Jest opłacony jeszcze na
jakieś trzy i pół roku, a służbę opłacę do końca roku.
Chciał, by to załagodziło sytuację, ale zapomniał o temperamencie Emmy.
- Aha! Więc mnie odrzucasz? Tak po prostu! - Strzeliła palcami. - I co teraz zrobisz?
Może spróbujesz szczęścia z drugą panią Gainford? Ambroży miał wiele doświadczenia w
sprawach łóżka. Jestem pewna, że będziesz zadowolony z umiejętności tej damy.
- Jak śmiesz!
- O, ja świetnie widzę, co się tu kroi pod moim nosem! Masz ochotę na tego rudzielca,
więc szukasz wymówki, żeby się mnie pozbyć. Najlepiej tak, żeby można było zwalić winę na
mnie? No cóż, jeśli zle zrobiłam wychodząc za Gainforda, to ona także popełniła to głupstwo! I
jeszcze jedno, twój ukochany Johnny był szpiegiem! I on też starał się wśliznąć do mojego łóżka.
Podejrzewam, że liczył na to, że powtórzę mu coś, co usłyszałam od Ambrożego i co będzie
mógł następnie sprzedać.
Emma trafiła tym dwukrotnie w sedno z taką precyzją, że Hereward nie wiedział, co
odpowiedzieć.
- Nie wiem, o czym mówisz, Emmo.
- Myślę, że wiesz! A teraz odejdz już, Herewardzie. Wyjdz! Mam dosyć pouczania na
jedną noc.
- A więc dobrze. - Podniósł z krzesła kapelusz i włożył go na głowę. - Do widzenia,
Emmo. Mój adwokat skontaktuje się z tobą.
Emma odwróciła wzrok i nie odpowiedziała. Kiedy wyszedł, otarła gniewnie kilka łez.
Koniec marzeń o arystokratycznym małżeństwie - chociaż tak w głębi serca może nie było jej aż
tak przykro. I tak zaczynała już się nudzić i męczył ją niepokój. Podniosła świadectwo ślubu,
zarzuciła na ramiona szlafrok i zeszła do salonu. Zimne deski podłogi chłodziły jej stopy.
Podeszła do sekretarzyka i otworzyła szufladkę. Na wierzchu leżał list Dicka. Emma wyjęła go,
czując, że ogarnia ją fala podniecenia.
Sprzeda kontrakt na dom, odprawi służbę, może z wyjątkiem Polly. Po co pannie Emmie
Winter, gwiezdzie teatru Coburg, dom w Chelsea? Wynajmie sobie mieszkanie, bardzo ładne,
blisko teatru. Sypialnia będzie przybrana różowym jedwabiem, salon w najmodniejszym,
egipskim stylu. Będzie mogła wracać do domu, kiedy jej przyjdzie ochota, i przyprowadzać ze
sobą, kogo tylko zechce!
A w ogóle, na co komu mąż?
8
Araminta przespała spokojnie całą noc dzięki właściwej młodym beztrosce, lecz Filida
spała zle. Obudziła się następnego ranka przygnębiona i z opuchniętymi oczami. Wydarzenia
poprzedniego wieczoru pamiętała fragmentarycznie: triumf i nienawiść w głosie lady Seliny,
uścisk ciepłej dłoni Araminty na jej zimnych palcach, spokojny głos majora Quentina. Ale
najbardziej cierpiała z powodu zachowania Herewarda. To prawda, wykazał, że postępowanie
pani Gainford było godne pogardy, ale dla niej nie znalazł ani jednego słowa, tylko to lodowate
spojrzenie! Thorold podszedł do niej ze słowami pociechy, nim wyszedł razem z lady Gifford,
ale jego brat nie powiedział nic! Wybiegł po prostu, by szukać Emmy Winter.
O dziewiątej pokojówka przyniosła jej herbatę.
- Dzień dobry, proszę pani. - Patrzyła na Filidę ze współczuciem. Wieść o ostatnich
wydarzeniach obiegła już kuchnię jak błyskawica i Fanny strasznie chciała się przekonać, czy
pani jakoś się zmieniła wskutek utraty pozycji kobiety zamężnej.
- O, herbata - odezwała się zmęczonym głosem Filida unosząc się na łóżku. - Czy pani
Osborne już wstała, Fanny?
- Tak, proszę pani. Ale powiedziała, żeby jej nie przeszkadzać. Jej pokojówka mówi, że
pani zle spała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]