[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musiałem przymykać jedno oko, żeby móc uzyskać wyrazny obraz wnętrza chaty.
Wstałem i przyciągnąłem sobie stołek, by oprzeć na nim stopy. Wstałem jeszcze raz, żeby doło-
żyć kilka polan do ognia. Fajka zgasła. Zapaliłem ją na nowo.
Karl Olofsson siedział zwrócony ku mnie i patrzył niemal nie spuszczając ze mnie swych małych
oczu pod zmarszczonymi brwiami.
Odczuwałem zmęczenie częściowo jako odrętwienie, częściowo zaś jako słabe, niemal przyjem-
ne rwanie przede wszystkim w mięśniach nóg i ramion.
Raz leżałem w szpitalu, cierpiąc na powtarzające się gwałtowne ataki żółciowe. Bóle były niemal
nie do wytrzymania - gdy piszę nie do wytrzymania, to znaczy też u mnie nie do wytrzymania. Ata-
ki trwały ponad tydzień. Lekarz powiatowy skąpił zastrzyków uśmierzających bóle w ogóle, a
zwłaszcza gdy chodziło o moją osobę. Nie byliśmy nigdy w zbyt dobrej komitywie.
Wkrótce po zaaplikowaniu zastrzyków bóle zelżały, a potem zanikły.
Pamiętam bardzo dobrze przebieg choroby. Już sam widok pielęgniarki zawsze mile uśmiechnię-
tej, ze strzykawką w dłoni, sprawiał mi ulgę. Odchylała koc i prześcieradło, śmieszna szpitalna kos-
zula była mokra od potu i odczuwałem przyjemny chłód. Jeszcze gdy igła tkwiła w udzie, czułem,
że bóle zaczynają ustępować. W przeciągu paru minut znikały całkowicie.
Szczęście to słowo o wątpliwej treści. Zmiem jednak (twierdzić, że te szybkie wyzwolenia z niez-
nośnych bólów stanowią kilka z wielkich szczęśliwych przeżyć mego życia.
Zastrzyki nie tylko koiły ból, działały też uspokajająco. Niepokój, lęk, dławiące uczucie nudności
ustępowały. Nie musiałem już tarzać się z bólu na łóżku, mogłem położyć się na boku albo wycią-
gnąć się, odprężyć.
Zastrzyki nie tylko uśmierzały ból i uspokajały, były także usypiające.
Czułem się straszliwie zmęczony i stopniowo drętwiałem, odrętwienie to zaczynało się słabym
rwaniem w stopach, a potem z wolna posuwało się w górę ciała - wiedziałem, że niebawem zasnę.
Próbowałem bronić się przed zaśnięciem. Chciałem leżeć w półodrętwieniu i rozkoszować się
szczęściem, że nie czuję już nieznośnych bólów. Siadałem na łóżku, usiłowałem czytać, chodziłem
po pokoju, paliłem pa pierosy - nasz szpitalik jest mały i leżałem samotnie w pokoju. Ale nogi ro-
biły mi się coraz cięższe, mięśnie coraz bardziej odrętwiałe. Pokój, podłoga, ściany, sufit poruszały
się miękkimi, łagodnymi falami. Musiałem zamykać jedno oko, żeby móc widzieć wyraznie. Także
ramiona stawały się ociężałe i dziwnie nieruchawe, jak gdyby napełnione ołowiem. Nie mogłem
myśleć, w końcu nie mogłem już nawet rozkoszować się uwolnieniem od mąk. Nawet głowa wyda-
wała się pełna ołowiu. Właziłem do łóżka i usypiałem.
Napisałem przed chwilą, że chciałem leżeć bezsennie i rozkoszować się tym, że nie czuję już bó-
lu.
Gdy jednak nogi, ramiona i głowa zrobiły się ołowiano odrętwiałe, wola moja zmieniała się. Nie
chciałem dłużej leżeć bezsennie. Wola, by leżeć bezsennie, ustawała w pięć czy dziesięć minut po
zastrzyku. Chciałem spać, gdy wsuwałem się do łóżka i pozwalałem siebie zasnąć. To dziwne.
Nasz lekarz powiatowy był zasadniczo powściągliwy, gdy chodziło o użycie preparatów i za-
strzyków uśmierzających bóle. Nie mogę uwolnić się od wrażenia, że był szczególnie powściągli-
wy, gdy chodziło o moją osobę. Nie lubi mnie. Nie wiem dlaczego. Jest lekarzem, ja jestem tylko
zwykłym nauczycielem ludowym.
Najgwałtowniejsze ataki bólu występowały, jeśli dobrze pamiętam, wieczorem albo w nocy, to
znaczy w tej porze doby, gdy nasz lekarz nie pozwalał sobie zakłócać spokoju, chyba tylko w cięż-
kich wypadkach i dramatycznie ostrych stanach chorobowych.
Zupełnie prawdopodobne, że dyżurna pielęgniarka często dawała mi upragnione zastrzyki, nie
konsultując się wpierw z lekarzem. To tylko mój domysł: nie znam się zbytnio na trybie pracy i sto-
sunkach w odległej małej norrlandzkdej izbie chorych.
Marie, żona Karla Olofssona, była pielęgniarką. Nie pracowała stale w izbie chorych, ale często
miewała zastępstwa, zwłaszcza w nocnej porze. To właśnie w czasie mojej choroby żółciowej poz-
naliśmy się.
Jej włosy są długie i ciemnoblond, jej oczy mają kształt migdałów i są trochę po mongolsku sko-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]