[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drobnych spraw. A ja się nadaję?  Złapał się za głowę, bez przesady znękany, rozżalił się i
wzruszył swoimi tarapatami. Przypomniał sobie nie w porę niesprawiedliwość, jaka spotkała go w
wojsku, a charakteryzująca sytuacje powtarzające się w życiu: wsadzili go na karuzelę i kręcą... 
Jeszcze ci nie opowiadałem. W czterdziestym szóstym stawał mój rocznik poborowy. Odbierała
mnie taka starsza lekarka, widać człowiek na miejscu.  Wy się, obywatelu, nie nadajecie do
niczego. Macie zwolnienie z wojska na zawsze". A za głupie dziesięć lat znów mnie wzywają; bada
mnie ta sama baba, tylko już zrobiła się z niej stara prukwa, nie na miejscu, powinna iść dawno na
grzybki; mówi, że pójdę do wojska, szlus, nie ma gadania. Ja próbuję na zdrowy rozsądek  jak to
jest. A major na to:  To przebrzmiała piosenka, dziś nadajecie się do wszystkiego. Potrzebujemy do
saperów. Nie chcecie? No to będziecie grzebać się po pas w błocie. Więc lepiej po dobremu 
obrona przeciwlotnicza, będziecie tam takimi kółkami obracać".
Mahmud bacznie przyglądał się nam obu, pragnąc
wyczuć o czym mówimy. Ochmistrz zastosował obstrukcję w stosunku do gościa i petenta.
Oderwać się od nieprzyjaciela puszczając mu w nos dym i  nie pozwalając mu dojść do głosu. A
może rzeczywiście pragnął wyładować przed kimś swoje kłopoty, skoro już otworzył zbiornik
żalów. Chyba jedno i drugie. Więc opowiadał
0 tym jak go niesłusznie obarczono karą za coś tam, zdjęto z funkcji Ochmistrza, pozbawiono
honoru, bo ma smołę w rękach i sercu, i zaraz wezwano go do PLO
1 kazano jechać drugim statkiem, ponieważ można polegać tylko na jego czystych rękach i sercu
głęboko czułym dla marynarzy. I tak dalej, i tak dalej. No i jak prostemu człowiekowi się wyznać w
arkanach sprawowania władzy i wymierzania sprawiedliwości? W końcu już  wiedziałem 
Ochmistrz wynajdował historyjki na siłę, język mu kołowaciał, przeciągnęło się do podwieczorku,
rozległ się dzwonek, byliśmy przy przylądku Ciepłych Gaci, niedługo będą Słupy Herkulesa 
jednak nie zmógł Mahmuda. Ba, Mahmud zaczął podejrzewać, że gospodarz zwierza mi tajemnice,
które zataił przed nim. Chodziło ciągle o ową rozmowę szwagra Mahmuda z Ochmistrzem przy
trapie w Antwerpii. Dystyngowany szwagier muskał wąsiki i słońcu także poddawał do muskania
swoją ozdobę, to znów przypominał sobie, z jakiej przyczyny znalazł się tu i wprost kładł się na
Ochmistrzu w proszalnym akcie, żeby Mahmu-dem opiekować się po ojcowsku, bo on nerwowy,
jakiś nie bardzo... nie bardzo... Słowem: dowiezć go całego do ojczyzny.
 Co mówił szwagier?  jeszcze raz upomniał się Mahmud.
 To, co już mówiłem.
 On się chciał mnie pozbyć z Brukseli  oświadczył Mahmud głosem o ton wyższym,
podenerwowany tym, że sami nie przejrzeliśmy chytrej gry. A może
58
rzeczywiście dobrze wnioskował? Dlaczego jego siostra tak płakała? Sine łzy spełzały z jej
czarnych oczu.  Chciał się mnie pozbyć! Ja nie chciałem jechać, mogłem pracować w ambasadzie
albo wrócić do Szwajcarii i szukać zajęcia na uniwersytecie.  Wyciągnął rękę błagalnie do
Ochmistrza:  Niech pan powie, co on mówił? %7łe przeszkadzałem mu? W czym? %7łe siostra mnie
bardziej lubiła od niego? %7łe mnie masaże robiła, a do niego posyłała najemną? Tylko dla zatarcia
śladów twierdziła, że chodzi jej o oszczędność na masażyście. Czy ja jestem winien, że mogłem z
siostrą prowadzić rozmowy na wyższym poziomie i malować przed nią naszą ojczyznę taką, jaka
powinna być, a nie jest? %7łe mogłem ją przekonać o przywiązaniu mężczyzny do kobiety, jako do
człowieka. Natomiast szwagier wprost wypychał się ze swoją samczością.  Wyraznie się
zacietrzewił.  Szwagier potrafił wszystko zmieścić w oficjalnych szablonach i planach
finansowych, bez romantyzmu, bez ognia świętej religii, i dlatego przegrywał w oczach siostry i
zazdrościł mi. Czyż nie o tym mówił?
Ochmistrz patrzył na mnie wzrokiem, który kazał mi z kolei patrzeć na Mahmuda (tym razem we
wzorzystej popelinowej koszuli i cienkim wełnianym sweterku  stroje zmieniał częściej niż
panna) jak na pomylonego. Był zirytowany i ledwie powstrzymywał się od nakreślenia palcem
kółka na czole.
 Nie  zaprzeczył w języku angielskim, powoli dobierając słowa.  Pański szwagier tylko
prosił mnie, żebym się panem opiekował jak dzieckiem. A pan zachowuje się gorzej niż dziecko. I
więcej kłopotów niż z dzieckiem.  Ochmistrz nabrał kolorów, wstąpił weń wigor; patrzcie:
odetchnął z ulgą, sapnął zwycięsko, przekonany, że raz na zawsze odepchnął od siebie zmorę
nieuzasadnionych interwencji, pretensji, próśb. Oczekiwał odejścia Mahmuda, gotów ponieść
konsekwe-
59
ncje ewentualnych skarg a potem sarkań Kapitana za to, że nie dba o pasażerów dewizowych.
Próżne jednak nadzieje i bohaterstwo. Mahmud zachował niezmącony spokój, owszem potwierdził
głową, zrozumiał słowa Ochmistrza... i zaczął od nowa swoje dopytywania. Chyba podejrzenia
umotywowane czymś, czego nie znaliśmy, a kładliśmy tylko na karb nienormalności faceta,
górowały nad rozsądkiem; choremu brakowało słońca i powietrza. Mahmud liczył na dobre
wychowanie rozmówcy i zawiódł się. Ochmistrz nie wytrzymał, popatrzył na zegarek i poderwał
się.
 No, już po podwieczorku, czysty zysk...  Nie patrząc na Mahmuda ani uciszając jego
wykładu, sięgnął ręką do etażerki i ze stosu płyt wygrzebał jedną.  Chodzmy do salonu
posłuchać, kupiłem w Rotterda-mie.  Cofnął się o krok i otworzył lodówkę, wyjął butelkę
eksportowej.  Wypijemy po jednym. Należy mi się na nerwy.
 Do salonu z tym?
 Do baru. Do czegóż służy bar?
Dopiero teraz Mahmud zdecydował się wstać z wyrazem zdumienia i zawstydzenia na śniadej i
okrągłej twarzy. Byłem pewny, że wstydzi się jednak za nas, a nie za siebie, i powiedziałem:
 Niech idzie z nami.
 Będziesz go bawił?!
 Mieliśmy go strzec przed przykrościami  odparłem.
 Może i ugłaskać?
 Może. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •