[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niej. Ale dlaczego? Może i ten proces objęty jest jej działaniem, choć Runciter nie
chciał się do tego przyznać. Runciter i Ubik. Ubiquity  to znaczy wszechobec-
ność, uświadomił sobie nagle, od tego pochodzi zapewne ten wymyślony termin,
nazwa rozpylanego preparatu w puszkach, o którym mówił Runciter. Zapewne
nie istnieje on wcale; to chyba kolejne oszustwo, mające na celu zwiększenie ich
dezorientacji.
Co więcej, myślał, jeżeli Runciter żyje, to mamy do czynienia nie z jednym,
lecz z dwoma Runciterami: jeden z nich, prawdziwy, przebywa w świecie real-
nym i usiłuje się z nami skontaktować, drugi zaś to fantasmagoryczny Runciter,
który w tym świecie półżywych jest tylko ciałem; zwłokami, które wystawiono
na widok publiczny w Des Moines w stanie Iowa. A rozumując dalej logicznie,
dochodzimy do wniosku, że inne przebywające tu osoby: Ray Hollis czy Len Nig-
gelman, też są tylko produktami wyobrazni, ich realne sobowtóry zaś pozostają
w świecie żywych.
Trudno się w tym wszystkim połapać, pomyślał Joe. Nie podobała mu się wca-
le ta koncepcja. Przyznać musiał, że z punktu widzenia symetrii była bez zarzutu,
ale z drugiej strony wydawała mu się zbyt chaotyczna.
Wpadnę na chwilę do mego apartamentu, zdecydował, wezmę tę bezpłatną
próbkę Ubika i wyruszę do Des Moines. W końcu do tego przecież usiłowała
mnie skłonić ta reklamówka w telewizji. W typowej dla siebie, hałaśliwej formie
dała mi ona do zrozumienia, że będę bezpieczniejszy, mając przy sobie puszkę
Ubika. Trzeba zwracać uwagę na takie ostrzeżenia, stwierdził, jeżeli ma się zamiar
pozostać przy życiu czy też zachować stan półżycia.
Jedno z dwojga.
Wysiadł z taksówki na dachu swego domu i zjechawszy w dół ruchomym
korytarzem znalazł się przed swymi drzwiami. Za pomocą monety, którą otrzymał
był od kogoś  nie pamiętał już, czy była to Pat, czy Al  otworzył je i wszedł
109
do środka.
W living roomie unosił się lekki zapach przypalonego tłuszczu  woń, któ-
rej nie czuł od czasów dzieciństwa. Gdy Wszedł do kuchni, odkrył przyczynę tego
zjawiska. Kuchenka cofnęła się w czasie, zamieniając się w starodawny piecyk ga-
zowy firmy Buck o zatkanych palnikach, zaskorupiałych i nie domykających się
drzwiczkach piekarnika. Tępo wpatrywał się przez chwilę w stary, zużyty piecyk,
potem zaś spostrzegł, że podobną metamorfozę przeszły też inne sprzęty kuchen-
ne. Aparat dostarczający gazety do domu znikł całkowicie. Toster rozsypał się
w ciągu jednego dnia i zamieniła w dziwaczny, tandetny, nieautomatyczny sprzęt,
z którego tosty nie wyskakiwały nawet same  jak zauważył przyglądając mu się
ponuro. Lodówka była teraz ogromnym, napędzanym za pomocą pasów urządze-
niem: reliktem, który wynurzył się z Bóg wie jak odległej przeszłości. Ten model
był jeszcze bardziej przestarzały niż stary sprzęt produkcji General Electric, który
widział w reklamówce telewizyjnej. Najmniej zmieniła się maszynka do parzenia
kawy, w gruncie rzeczy pod jednym względem nawet na korzyść: nie było już
w niej otworu na monety i można było jej używać bezpłatnie. To samo dotyczyło
 jak zauważył  wszystkich pozostałych urządzeń. W każdym razie tych, które
nadal znajdowały się na miejscu. Podobnie jak aparat gazetowy, całkowicie znikło
urządzenie do usuwania śmieci. Próbował sobie przypomnieć, jakie miał jeszcze
sprzęty, ale wspomnienie o nich stało się już mgliste; zrezygnował więc i wrócił
do living roomu.
Telewizor cofnął się daleko: przed oczyma Joego stał teraz starodawny odbior-
nik radiowy firmy Atwater-Kent w obudowie z ciemnego drzewa, z zakresem fal
krótkich, średnich i długich. Miał antenę oraz przewód uziemienia.
 Boże święty  powiedział Joe z niesmakiem.
Ale dlaczego telewizor nie zmienił się raczej w bezładny stos plastykowych
i metalowych części? Były to przecież jego elementy składowe; zbudowany był
z nich, a nie z dawnego radioodbiornika. Być może fakt ten potwierdzał w jakiś
dziwny sposób zarzucony już dawno pogląd filozoficzny: koncepcję platońską,
w myśl której ogólne pojęcia rzeczy były  w każdej kategorii  realne. Odbior-
nik telewizyjny był formą wprowadzoną na miejsce innych form; kolejne formy
następowały po sobie jak klatki na kawałku taśmy filmowej.
W każdym przedmiocie, rozmyślał Joe, muszą żyć w jakiś szczątkowy spo-
sób jego formy poprzednie. Przeszłość  choć ukryta pod powierzchnią, utajona
 tkwi tam w dalszym ciągu i może wynurzyć się na światło dzienne, gdy tylko
narosłe pózniej formy znikną w jakiś niefortunny i nieprzewidziany sposób. Męż-
czyzna nie zawiera w sobie młodego chłopca, lecz wcześniej żyjących mężczyzn,
myślał Joe.  Historia zaczęła się dawno temu.
Odwodnione szczątki Wendy. Ustało tu normalnie funkcjonujące następstwo
form. Ostatnia forma dobiegła kresu i nic nie nastąpiło po niej  ani żadna nowa
forma, ani następna faza tego, co nazywamy rozwojem. Na tym chyba polega sta-
110
rość: brak nowych form prowadzi do degeneracji i zgrzybiałości. Tylko że w tym
wypadku nastąpiło to nagle, było kwestią zaledwie godzin,
Ale jeśli chodzi o tę dawną doktrynę  czyż Platon nie twierdził, że coś mu-
si przetrwać rozpad, że jakiś element wewnętrzny nie podlega mu? Ten dawny
dualizm, w myśl którego ciało i dusza były elementami odrębnymi? Ciało dobie-
gło kresu życia, jak w wypadku Wendy, dusza zaś wyfruwała jak ptak z gniazda,
kierując się gdzie indziej. Możliwe, pomyślał. Aby narodzić się na nowo zgodnie
z tym, co mówi Tybetańska księga umarłych. To istotnie prawda. Chryste Panie,
pomyślał, mam nadzieję, że to prawda. W takim bowiem razie będziemy mogli
wszyscy spotkać się znowu. Tak jak w Kubusiu Puchatku: istnieje inna część lasu,
w której chłopiec i jego miś zawsze będą mogli się bawić. . . Oto niezniszczalna
kategoria, stwierdził. Tak samo my wszyscy. Każdy z nas, razem ze swym misiem,
odnajdzie się w nowym, jaśniejszym, trwalszym świecie.
Z czystej ciekawości włączył prehistoryczny odbiornik radiowy. %7łółta celulo-
idowa tarcza zaświeciła się, radio wydało z siebie głośny pomruk, a potem wśród
zakłóceń i gwizdów odezwała się jakaś stacja.
 Czas na Rodzinę Peppera Younga  mówił spiker. Rozległ się bulgot mu-
zyki organowej.  Słuchowisko sponsorowane przez firmę produkującą mydło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •