[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W jaki sposób skasował pan dane we wszystkich bankach?
93
Nie zrobiłem tego.
Słysząc to, Buckman poczuł, jak ogarnia go niesamowite przeczucie; chwyciło go jak
w kleszcze.
Pan nie wycofał informacji z banków danych; pan próbował je tam umieścić. Tam
nie było żadnych pańskich danych.
Po chwili Jason kiwnął głową.
W porządku rzekł Buckman; czuł, jak płomyk odkrycia rozpala się, bucha
ogniem zrozumienia. Niczego pan nie wycofywał. Musi być jednak powód tego, że
danych tam nie było. Dlaczego? Wie pan?
Wiem odparł Jason Taverner, patrząc w blat stołu; jego twarz stała się nieprze-
zroczysta jak lustro. Ja nie istnieję.
Ale kiedyś pan istniał.
Tak odrzekł Taverner, niechętnie, z żalem kiwając głową. Z żalem.
Gdzie?
Nie wiem!
Zawsze się na tym kończy, pomyślał Buckman. Nie wiem. No cóż, może rzeczywiście
nie wie. Poleciał jednak z Los Angeles do Las Vegas, przespał się z tą chudą, pomarsz-
czoną dupą, którą policjanci z Vegas wpakowali razem z nim do patrolowca. Może, po-
myślał, z niej zdołam coś wydobyć. Przeczucie mówiło mu jednak, że nie.
Jadł pan obiad? zapytał.
Tak odparł Jason.
Może coś pan ze mną przegryzie? Każę, żeby nam coś przynieśli.
Ponownie skorzystał z interkomu.
Peggy, już pózno... przynieś nam śniadanie z tego nowego lokalu na dole. Nie z te-
go, co zawsze, ale tego, który ma w szyldzie dziewczynkę z głową psa. Od Barfy ego.
Tak jest, panie Buckman powiedziała Peggy i rozłączyła się.
Dlaczego nie tytułują pana generałem?
Kiedy nazywają mnie generałem, mam wrażenie, że powinienem napisać książkę
o tym, jak podbić Francję, nie wdając się w wojnę na dwóch frontach.
Dlatego mówią po prostu pan.
Zgadza się.
I oni pozwalają panu na to?
Dla mnie odparł Buckman nie ma żadnych onych, oprócz pięciu marszał-
ków policji w różnych częściach świata, a i oni każą do siebie mówić per pan.
I bardzo chcieliby mnie zdegradować jeszcze bardziej, pomyślał. Za wszystko, co zro-
biłem.
Jest jeszcze dyrektor.
94
Dyrektor powiedział Buckman nigdy nie widział mnie na oczy i nie zoba-
czy. Tak samo jak pana, panie Taverner. Nikt nie może pana zobaczyć, panie Taverner,
ponieważ, jak sam pan powiedział, pan nie istnieje.
Do gabinetu weszła kobieta w szarym mundurze, niosąc tacę ze śniadaniem.
Przyniosłam to, co zwykle zamawia pan o tej porze rzekła, stawiając tacę na
biurku Buckmana. Frytki z podwójną porcją szynki i frytki z podwójną porcją kieł-
basy.
Co pan woli? spytał Jasona Buckman.
Czy kiełbasa jest dobrze wysmażona? zapytał Taverner, zerkając na danie.
Chyba tak. Wezmę ją.
Dziesięć dolarów i jedna złota ćwierćdolarówka odpowiedziała policjantka.
Który z panów płaci?
Buckman sięgnął do kieszeni, wyjął banknoty i drobne.
Dziękuję. Kobieta wyszła. Czy ma pan dzieci? zapytał Tavernera.
Nie.
Ja mam jedno wyznał generał. Pokażę panu trójwymiarowe zdjęcie, jakie
ostatnio otrzymałem.
Sięgnął do biurka i wyjął jaskrawy prostokąt trójwymiarowych, nieruchomych barw.
Jason wziął od niego zdjęcie i ustawił pod odpowiednim kątem do światła; ujrzał chłop-
ca w krótkich spodenkach i sweterku, biegnącego boso po polu, ciągnącego latawiec na
sznurku. Podobnie jak generał, chłopak miał jasne, krótkie włosy i wydatną szczękę.
Aadny orzekł Jason. Oddał zdjęcie.
Nigdy jeszcze nie puścił tego latawca. Chyba jest za mały albo za bardzo wystra-
szony. Nasz dzieciak ma wiele powodów do niepokoju, pewnie dlatego, że tak rzadko
widuje mnie i swoją matkę. Jest w szkole na Florydzie, a my tutaj, a to niezbyt dobrze.
Mówi pan, że nie ma pan dzieci?
Przynajmniej nic o tym nie wiem.
Nie wie pan? Buckman uniósł brew. Czy to oznacza, że nie zamierza pan
tego wyjaśnić? Nigdy nie próbował się pan dowiedzieć? Wie pan, że zgodnie z prawem
należy łożyć na swoje dzieci zarówno legalne, jak i pozamałżeńskie.
Jason kiwnął głową.
No cóż rzekł generał, chowając zdjęcie z powrotem do biurka. Każdy robi,
jak uważa, ale niech się pan zastanowi nad tym, co pan stracił. Czy kochał pan kiedyś
dziecko? Może złamać ci serce, zranić tak głęboko, że jesteś bliski śmierci.
Nie wiedziałem.
Och, tak. Moja żona mówi, że można zapomnieć o wszelkich rodzajach miłości
oprócz rodzicielskiej. Ta jest stała i niezmienna. A jeśli coś stanie między tobą a dziec-
kiem na przykład śmierć lub jakieś straszne nieszczęście jak rozwód nigdy nie da
się tego naprawić.
95
Do diabła Jason podniósł nabitą na widelec kiełbaskę to chyba lepiej nie od-
czuwać takiej miłości.
Nie zgadzam się. Zawsze należy kochać, szczególnie dziecko, ponieważ to jest naj-
silniejszy rodzaj miłości.
Rozumiem.
Nie, nie rozumiesz. Szóstaki tego nie rozumieją, po prostu nie mogą pojąć. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]