[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kocem obok niego. Nie - oparł cicho Obi-Wan.
- Tak myślałem. Słyszałem, jak myślisz. Wciąż jesteś
na mnie zły?
- Nie jestem zły. Może trochę zniecierpliwiony. Za-
wsze przede mną coś ukrywasz.
- Nieprawda - szepnął Guerra. - Och, skłamałem.
Jak zawsze masz rację. Mam wrażenie, że nie zgadzasz
się z decyzją Jedi-Gona, żeby nam pomóc.
- Nieprawda - odparł Obi-Wan. - A może tak. Mo-
że ja skłamałem.
57
03.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłość
- Och, drwisz sobie ze mnie - żalił się Guerra. - Wiem,
zasłużyłem na to.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś o siostrze? - spytał
Obi-Wan.
- Terra - szepnął Guerra. Westchnął głęboko. - Czyż
nie jest moim i twoim wrogiem? Mimo to nie zawsze nim
była. Musisz mi uwierzyć. Gdyś ją znał jako dziecko! Była
taka pogodna, mądra i żywa. l zabawna! Mój zacny brat
Paxxi i ja nazywaliśmy ją naszym małym cieniem. Banntu
skasował wszystko, co było dobre, a puste miejsca wypeł-
nił nienawiścią. Teraz rozumiesz, dlaczego musimy ich
zgnieść? Dlatego Duenna tak się naraża. Oboje z Paxxim
łudzą się, że po zniszczeniu Syndykatu odzyskają Terrę.
- Ty też tak sądzisz? - spytał Obi-Wan.
Guerra znów westchnął. - Nie, przyjacielu. Nie sądzę.
Nie tracę jednak nadziei. Moja rodzina również. W
pewnych przypadkach osoby o silnej woli potrafią się oprzeć
skutkom czyszczenia pamięci. Potrafią zachować przebłyski
wspomnień. Tylko strzępy - obraz twarzy, zapach, jakieś
uczucie. Obawiam się jednak, że dla Terry jest za pózno.
Upłynęło już tyle czasu. Nie mam takiej wiary, jak mój zacny
brat. Mam tylko w sercu okruch nadziei.
- Musisz ją w sobie podsycać - powiedział Obi
-Wan.
- Racja - wyszeptał Guerra. - Tak więc, jeśli oszuka-
łem mojego przyjaciela, jeśli być może z początku nie po-
wiedziałem mu wszystkiego, może mój zacny przyjaciel
Obi-Wan zrozumie i jeszcze raz przyjdzie mi z pomocą.
Zapadła długa chwila ciszy. Obi-Wan natychmiast
zapomniał o irytacji. Zrozumiał przerażenie i ból, z jakim
żył Guerra. Tutaj na Phindarze robił to samo, co na
platformie górniczej, maskował śmiechem i żartami lęk
58
03.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłość
przed pewną śmiercią. Qui-Gon słusznie im pomógł. Teraz
Obi-Wan to zrozumiał.
- Oczywiście, że ci pomogę - odszepnął, lecz Guer-
ra już spał.
Następnego wieczoru Obi-Wan, Qui-Gon, Paxxi i
Guerra przykryli swoje ubrania pancernymi płaszczami i
włożyli maski. Stojąc w podcieniach obserwowali ruch w
pobliżu magazynów przy porcie kosmicznym.
Nie sprawiały wrażenia silnie strzeżonych; członkowie
Syndykatu wchodzili i wychodzili z budynków bez
okazywania przepustek. Udawanie, że przyjechali z
dostawą powinno być więc wystarczającą przykrywką, albo
przynajmniej taką mieli nadzieję.
Paxxi i Guerra przez cały dzień gromadzili
autentycznie wyglądający towar. Wprawdzie ich pojemniki
nosiły napisy  bacta" i  medpakiety", w rzeczywistości
wypełniono je starymi częściami obwodów. Przynajmniej
jednak będzie co wnieść do środka.
- Natychmiast po wejściu do wnętrza powinniśmy
podzielić się na dwie grupy - stwierdził Qui-Gon. - Gu-
erra, pójdziesz z Obi-Wanem, Paxxi ze mną. Zaczniemy
z przeciwnych końców i spotkamy się w środku, jeśli to
będzie możliwe. Jeśli natraficie na swoje rzeczy i
odszukacie urządzenie antyrejstrowe, wyjdzcie na
zewnątrz.
Jeśli go nie znajdziemy, wszyscy opuścimy budynek za
dwadzieścia minut. Nie możemy podejmować żadnego
ryzyka.
- A jeśli nie odnajdziemy antyrejstratora? - spytał
Paxxi.
- Spróbujemy jeszcze raz - odparł Qui-Gon. - Nie
możemy się narażać na zdemaskowanie. Im szybciej
wyjdziemy, tym lepiej. - Zwrócił się do Obi-Wana. - Nie
59
03.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłość
zapomnij wsunąć dłoni do kieszeni, żeby się nikt nie zo-
rientował, jak długie masz ręce. Musimy sprawiać wra-
żenie Phindian.
Obi-Wan pokiwał głową. Szybko przeszli przez po-
dwórze. Przy wejściu do magazynu Qu-Gon warknął: -
Dostawa bacty. - Wartownik w drzwiach gestem dał im
znać, aby weszli.
Znalezli się w obszernej hali o wysokim sklepieniu. Rzędy
przezroczystych regałów ciągnęły się od jednego
końca gmachu do drugiego, na każdej półce piętrzyły się
sterty pudeł i kartonów. Strażnicy w srebrnych płaszczach
pakowali je na śmigacze i wozili do wielkiego doku
towarowego na zapleczu.
Paxxi i Guerra stanęli jak rażeni gromem. Obi-Wan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •