[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dziękuję. Chyba masz rację.
Znów wybuchnęła śmiechem, przysuwając się jeszcze bliżej
mężczyzny.
- Jak poznałeś Devon? Nie sądziłam, że moja siostra obraca się
w tak wytwornym towarzystwie.
Tristan zmarszczył czoło.
157
RS
- Twoja siostra zyskała sobie rozgłos w świecie mody. W
pewnych kręgach jej nazwisko jest lepiej znane niż moje.
- Ho, ho, jaki rycerski! Jaki słodki! - mruknęła Brandy. - Czy
mnie węch nie myli, Devon? Gotujesz coś na kolację? Byłaś zawsze
świetną kucharką. Jak babcia. Ja za to gotuję beznadziejnie - dodała,
uśmiechając się do Tristana. - Nigdy nie miałam czasu, żeby
skrupulatnie odmierzać mąkę i masło.
- Brandy, po co tu przyszłaś? - spytała Devon bez ogródek.
Młodsza siostra zrobiła znaczącą minę do reportera, zanim
spojrzała na Devon.
- Pomogę ci nakryć do stołu i porozmawiamy, dobrze? Jestem
pewna, że przyrządziłaś wystarczająco dużo jedzenia. Przyłączę się do
was. Nie masz nic przeciwko temu, Tristanie? Nie widziałam mojej
siostry od Bożego Narodzenia. Zdaje się, że ubiegły tydzień spędziła
za granicą na wycieczce z przyjaciółką?
Tristan zdziwił się, słuchając tej paplaniny.
- Wczoraj Devon i ja wróciliśmy z Karaibów - oświadczył. -
Było nam tam bardzo dobrze, prawda, kochanie?
Devon zaczerwieniła się, nieprzywykła do podobnych czułości.
Wciąż unikała pytającego wzroku Tristana. Bez entuzjazmu zgodziła
się, żeby Brandy została na kolacji. Surowo przykazała siostrze, by
zachowywała się jak należy.
Brandy zachichotała.
- Devon, słowo daję, ty nawet mówisz jak nasza babcia.
- Umyję ręce przed kolacją - odezwał się Tristan pospiesznie,
widząc irytację na twarzy Devon.
158
RS
Zapowiadał się bardzo ciekawy wieczór. Niedawno przeżywali
wspólnie rozkoszne chwile, a teraz to wszystko wyparowało.
Dlaczego?
Devon weszła do kuchni i zakryła twarz dłońmi. Cóż za okropny
wieczór! Tristan oznajmia o swoim niespodziewanym wyjezdzie do
Afryki i jednocześnie pojawia się nie proszona Brandy!
Wiedziała, że ta chwila nadciąga. Przewidywała też, że Tristan
będzie się mgliście tłumaczył z trudności w utrzymywaniu kontaktu.
Ale przecież przez cały czas miała świadomość, że jest dla niego tylko
rozrywką, dziewczyną na wakacje, odpoczynkiem od pracy, bez której
nie potrafił żyć.
Dała mu szansę zakończenia ich znajomości delikatnie i
dyskretnie. Czuła ból w sercu, lecz była z siebie dumna, że tak
spokojnie przyjęła wiadomość o wyjezdzie reportera.
Nie protestowała, nie płakała, nie urządzała scen. Tak właśnie
nowoczesna, opanowana kobieta powinna reagować na koniec
przelotnego romansu.
Boże, jakże bolało ją jednak serce.
- Devon, wszystko w porządku?
Słysząc zdawkowe pytanie młodszej siostry, uniosła głowę.
- W porządku. Po co tu przyszłaś, Brandy? Dlaczego wprosiłaś
się na kolację?
Brandy zajęła się oglądaniem własnych paznokci.
- Chciałam zostać na kolacji, żeby lepiej poznać Tristana -
powiedziała prosto z mostu. - Jeszcze nigdy nie spotkałam żadnego
159
RS
sławnego dziennikarza telewizyjnego. Czy to moja wina, że uważam
go za interesującego mężczyznę?
- Po co przyszłaś? - spytała Devon po raz trzeci, puszczając
mimo uszu dotychczasowe wyjaśnienia Brandy.
Siostra westchnęła i bezsilnie opuściła ramiona.
- No dobra, Devon. Przyszłam, bo mam kłopoty. Moja głupia
szefowa zwolniła mnie z pracy, tylko dlatego że nigdy mnie nie lubiła.
Jestem w długach. Wierzyciele grożą mi nieprzyjemnościami.
Mogłabym chyba poprosić mamę o pożyczkę, ale...
- Nie proś mamy - przerwała jej Devon znużonym głosem. -
Pożyczę ci trochę pieniędzy, dopóki nie znajdziesz nowej pracy.
Brandy rozpromieniła się.
- Wiedziałam, że mnie poratujesz. Dzięki, Dev.
- Nie ma za co. Talerze są w kredensie, na prawo od lodówki.
- Talerze?
- Przecież pomagasz mi nakryć do stołu, pamiętasz? -
wypomniała jej Devon, wiedząc doskonale, że Brandy nie miała
szlachetnych zamiarów.
Otworzyła piecyk i wyjęła potrawkę oraz rogaliki, Brandy
natomiast bez entuzjazmu sięgnęła do kredensu po trzy talerze.
- Wiesz, Devon, jestem zaskoczona twoim postępowaniem. Nie
sądzisz, że w twoim wieku nie wypada kręcić przed mamą i
opowiadać kłamstewka o wakacjach z przyjaciółką?
Devon energicznie postawiła półmisek z potrawką na podkładce.
160
RS
- Jakie znów kłamstewka? Powiedziałam, że nie wyjeżdżam
sama. Nie wspomniałam o Tristanie, bo mama nigdy go nie widziała i
mogłaby się martwić, że jadę za granicę z obcym dla niej mężczyzną.
- No więc, jak go poznałaś?
- Zostaliśmy sobie przedstawieni przez wspólnych znajomych.
- Muszę przyznać, że jestem zdziwiona, jak wam się wspaniale
układa. To chyba mężczyzna nie w twoim typie.
- A jaki byłby w moim typie, Brandy?
- Ach, wiesz sama. Przeciętny. Ustabilizowany.
- Czyli nudny - podsumowała Devon.
Brandy uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. I nagłe
spoważniała.
- Devon, nie obrazisz się, jeśli udzielę ci pewnej rady? Prawdę
mówiąc, ja mam więcej doświadczenia z mężczyznami takimi jak
Tristan.
- Brandy...
- Dev, posłuchaj, wcale nie chcę cię zranić. Znam cię dobrze.
Myślisz prawdopodobnie o obrączkach, marszu weselnym i dzieciach,
ale faceci tacy jak Tristan nie interesują się tymi sprawami. Ile on ma
lat? Trzydzieści osiem? Czterdzieści? W artykule w  People" pisali,
że nigdy nie był żonaty i nigdy nie wiązał się z żadną kobietą na
dłużej niż parę tygodni między kolejnymi wyjazdami. To ci powinno
dać do myślenia.
- Brandy, naprawdę nie musisz mnie ostrzegać przed zamiarami
Tristana, a raczej przed brakiem zamiarów. Doskonale wiem, czego
się po nim spodziewać.
161
RS
- Może powiesz, że wiedziałaś również, czego się spodziewać po
Wade'em? Tak?
Devon przygryzła wargę. Złośliwość Brandy dopiekła jej do
żywego.
- Jesteś podła. Brandy zawstydziła się.
- Racja. Przepraszam - odezwała się z nieczęstą u niej
szczerością. - Po prostu zaskoczyła mnie obecność Tristana w twoim
domu i wasz wspólny wyjazd. Byłaś zawsze bardzo staroświecka.
- Byłam nudna, co? - spytała zaczepnie Devon. Nagromadzone
emocje musiały wreszcie znalezć ujście. - Cóż, może nadszedł
moment, abyś ty i wszyscy wokół dowiedzieli się, że nie jestem
nieśmiałą dziewicą, która czeka na miłego, spokojnego mężczyznę,
żeby ją poślubił i nadał sens jej życiu. Otóż ja mam swoje życie,
Brandy. Zapewne nie tak malownicze i beztroskie jak twoje, lecz
dające mi wiele powodów do radości. Kocham swoją pracę i odnoszę
w niej sukcesy. Mam przyjaciół, z którymi spędzam czas. Mam dom i
tyle pieniędzy, że jestem niezależna finansowo. I codziennie dziękuję
Bogu, że nie wyszłam za Wade'a. A co do Tristana, to bardzo
atrakcyjny, bardzo interesujący człowiek. Dobrze się bawiliśmy. I
koniec. Skąd ci przyszło do głowy, że pragnę od niego czegoś więcej?
- Ja tylko... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •